Kryzys ozdrowieńczy

Podejmując trud oczyszczania naszego organizmu w pewnych momentach nasze samopoczucie może ulec pogorszeniu. Tworząc odpowiednie warunki dla organizmu służące pozbywaniu się zgromadzonych przez lata toksyn, narażamy się na chwile kryzysowe, które nazywamy kryzysami ozdrowieńczymi, oczyszczającymi (choć to dwa różne kryzysy). Mianowicie w czasie zmiany drogi z rozwoju zanieczyszczeń i chorób na ich redukcję, w naszej krwi zaczynają krążyć duże ilości toksyn pochodzące z tkanek naszego organizmu. W początkach oczyszczania nasz układ wydalniczy może nie być w stanie na czas usuwać wszystkich gromadzących się toksyn i objawi się to naszym kryzysem ozdrowieńczym, czyli np. bólem głowy, nudnościami, gorączką itp. Jeśli w tym momencie źle zinterpretujemy nasze objawy i zahamujemy cały proces, to nasze wysiłki pójdą na marne. Wstrzymując dietę lub biorąc leki przepisane na dane objawy cały proces uzdrawiający może zostać przerwany. Pisząc artykuły na tej stronie staram się tak dopisywać kolejne posty, aby kryzysy oczyszczające były Ci znane tylko z teorii. Jeśli czytacz artykuły po kolei, czyli od najstarszego i wprowadzasz kolejne zmiany stopniowo, to Twój organizm powinien powoli uwalniać toksyny, a Twoje układy wydalnicze zostaną przygotowane na bardziej radykalne terapie oczyszczające. Może się jednak zdarzyć, że Twój organizm już teraz posiada dużą dawkę toksyn i wprowadzając tylko jedną zmianę zacznie je „niekontrolowanie” uwalniać. Ten artykuł ma na celu przybliżenie ci tego naturalnego procesu oczyszczania oraz ukazanie, co w takich sytuacjach robić. Wiem, że już zdajesz sobie sprawę z zanieczyszczeń jakie Twoje ciało pochłania/pochłaniało każdego dnia. Tych wszystkich „brudów” nasze ciało nie jest w stanie na bieżąco odprowadzać, więc składuje je coraz głębiej w swoich tkankach. Dotarcie do wielu z nich zajmuje wiele lat, a ich poruszenie może objawić się właśnie kryzysami…

Kryzys oczyszczający, – co to jest?

Stosując różne zabiegi oczyszczające, w tym zmianę diety, picie odpowiednich ziół, spożywanie większej ilości wody czy robiąc inne zabiegi takie jak lewatywa, oczyszczanie wątroby uwalniamy toksyny rozsypane w najbardziej odległych miejscach w naszym organizmie. W naszym ciele zaczyna krążyć coraz więcej toksyn, których układy wydalnicze nie nadążają usuwać z naszej krwi. To może spowodować wiele nieprzyjemnych dolegliwości, takich jak bóle w nerkach, ciemny mocz, katar, bóle głowy, gorączka, biegunka czy brak apetytu. Na naszej skórze mogą pojawiać różne wypryski (skóra jest jednym z naszych układów wydalniczych). Taki kryzys zazwyczaj nie trwa długo – dzień może dwa. W mojej terapii pierwszy prawdziwy kryzys pojawił się po około miesiącu (według książki powinien po około 7 dniach). Objawiał się bólami chyba wszystkich organów ciała (to akurat chyba był efekt kryzysu ozdrowieńczego), nudnościami, bólami i zawrotami głowy oraz bardzo nieprzyjemnym zapachem potu. Kolejne kryzysy objawiały się co jakiś czas, ale były coraz słabsze przechodząc następnie tylko w nieprzyjemny zapach potu. Na marginesie, jeśli używasz anty-pespirantów to zamykasz drogę odprowadzania toksyn z dwóch chyba najważniejszych węzłów chłonnych zlokalizowanych pod pachami. Właśnie pod pachami w czasie kryzysów miałem toksyczny pot (czasem zapach trwał kilka godzin i nagle znikał). Warto zaznaczyć, że pot bez toksyn nie ma zapachu, to toksyny dają nieprzyjemną woń (jednak o tym jeszcze napiszę osobnego posta).

Kryzys ozdrowieńczy, – co to jest?

Dzięki poczynionym zmianom nasz organizm może dostać nową dawkę energii, którą wykorzysta do leczenia naszych „nieuleczalnych” chorób czy dolegliwości, o których nawet nie mamy pojęcia. Organizm nowo uzyskane moce wykorzystuje tworząc stany zapalne, w których to wzmocniony układ odpornościowy podejmuje prace zmierzające do uzdrowienia. Jednak aby proces ozdrowieńczy mógł nastąpić całkowicie, to choroby zanim opuszczą nasze ciało mogą niejako stoczyć ostatnią bitwę. Dlatego w czasie różnych długotrwałych terapii oczyszczających u ludzi powracają choroby, które dawno uznali już za wyleczone. Może pojawić się ból w nodze, która była wcześniej złamana i w naszej ocenie już się prawidłowo zrosła. Na przykład u mojej żony zanim choroba refluksu żołądka odpuściła to przez około dwa tygodnie męczyła się z atakami kwasów żołądkowych (zdecydowanie mocniejszymi niż kiedykolwiek wcześniej). Jak pisałem wcześniej u mnie ból chyba pojawił się w każdym organie – ale ja miałem raka więc Ciebie to nie powinno spotkać. W związku z tym, jeśli posiadasz w sobie różne choroby to w tym czasie Twój organizm może np. czasowo podnieść temperaturę ciała. Pamiętaj, że dla organizmu wytworzenie gorączki jest ogromnym wysiłkiem. W związku z tym nie marnuj tego i postaraj się wytrzymać te kilka godzin (mówię o temperaturze do 40 stopni).  Podwyższając temperaturę organizm przyspiesza wszystkie procesy służące zdrowiu, toksyny się "spalają", a układ odpornościowy działa wydajniej. Pozytywne jest to, że takie kryzysy jeśli podejmiemy odpowiednie kroki powinny trwać stosunkowo niedługo i każdy kolejny będzie słabszy. W tym czasie możemy czuć się poważnie osłabieni, ponieważ cała energia jest poświęcana na walkę z chorobą.

Kryzys oczyszczający / ozdrowieńczy, – co robić?

Wspomagać, nie przeszkadzać – to wszystko.

Ja osobiście z każdego kryzysu się cieszyłem. Moja radość wynika ze świadomości, że jest to dobry objaw świadczący o wykonywaniu odpowiednich czynności mających na celu oczyszczenie i uzdrowienie mojego ciała. Wiem, że jest niewielu ludzi potrafiących zaakceptować i nawet się cieszyć z pobolewania w płucach, w miejscu diagnozy guza nowotworowego przez wiele ponad rok (zresztą nie tylko w płucach mnie pobolewało), ale ufam, że Ty z mądrością podejdziesz do swojego ciała. Ważne jest abyś umiał odróżnić kryzys ozdrowieńczy i w tym czasie nie przerywał danej kuracji oraz cierpliwie poczekał na efekty (piszę oczywiście o odpowiednich kuracjach).

Poniżej zamieszczam kilka propozycji jak skrócić kryzysy:

·      Jeśli nie masz apetytu - nie jedz. Jeśli jesz to najlepiej surowy pokarm roślinny (w tym świeżo wyciśnięte soki)

·       Pij dużo wody lub świeżo wyciśniętych soków (do wody możesz dodać sok z cytryny)

·       Stosuj lewatywę z kawy (w tym krótkim czasie możesz stosować nawet kilka dziennie)

·       Jeśli masz możliwość, to się połóż i zostań w łóżku. Dużo odpoczywaj, nie przemęczaj się fizycznie. Jednak długi spacer pobudzający Twój układ limfatyczny do pracy może być pomocny.

·       Możesz zastosować herbaty ziołowe (wywar z mięty i innych ziół oczyszczających)

·       Płucz usta olejem roślinnym

·       Czekaj, aż przejdzie ale na najlepiej przebywając dużo czasu na łonie natury

Jak już pisałem mam nadzieję, że dzięki wprowadzaniu stopniowo zmian w Twoim stylu życia kryzysy będą Ci znane tylko z tego artykułu. Jednak mimo wszystko zaznaczam, że nie powinniśmy się bać kryzysów, a raczej uznać je za normalny efekt procesu. Długość, objawy czy częstotliwość kryzysów u każdego człowieka przebiegają bardzo indywidualnie. Powiem Ci w zaufaniu, że brak akceptacji kryzysów nie pozwoli wielu ludziom dojść do pełnej witalności i zdrowia. Jeśli po kilkudniowym piciu czystka ból głowy spowodował wizytę u lekarza, wzięcie tabletki, zaprzestanie picia czystka i zrażenie się do poczynań oczyszczających – to w tej sytuacji nie pomożemy swojemu ciału. Jeśli pojawił się ból głowy po np. już wspomnianej herbatce z czystka to oznacza, że toksyny się uwolniły i zaczęły krążyć w naszym ciele. W tej sytuacji raczej warto zastanowić się, co jeszcze mogę zrobić aby wspomóc ich usuwanie zamiast zaprzestanie kuracji. Jeśli w Twoim pokoju pojawi się grzyb, a Ty go zamalujesz to czasowo „rozwiążesz” problem, ale prawdopodobnie on powróci (niestety z zdwojoną siłą). Możesz go też usunąć różnymi preparatami, ale jeśli nie usuniesz przyczyny jego pojawienia się, on także w końcu powróci. Czasem potrzeba zrobić gruntowny remont, usprawnić wentylację, odprowadzić wilgoć – z resztą już wiesz o co mi chodzi…

Uzdrowienie zawsze łączy się z cierpieniem. 
Ci, którzy tego nie akceptują, są podobni do opowiadających się za postępem, 
ale pod warunkiem, że nie będzie się wprowadzać żadnych zmian…”
                     Mądrość chińska

Komentarze

  1. Witam serdecznie,
    Jestem w 8 dniu postu Daniela. Pierwsze 5 dni poszły dobrze, ale 6 obudził mnie w nocy duży ból lewej stopy. Objawy na 99% wskazują podagrę. Rozumię że, jest to kryzys ozdrowienćzy ( szkoda że straszne bolesny ) Przedtem nigdy nie miałem takiego schorzenia. Niestety po 3 dniach objawy nie ustąpiły. Stąd moje pytanie jak poradzić sobie z tą sytuacją.
    Z góry dziękuję za pomoc i pozdrawiam

    Jan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Obojętnie jak bardzo chciałbym Ci pomóc to za pomocą komentarza bez możliwości rozmowy z Tobą, zobaczeni Cię nie jestem w stanie Ci pomóc. Na podstawie kilku słów nie mam możliwości spojrzenia wgłąb w Twojego ciała. Jeśli wcześniej miałeś różne dolegliwości to możliwe, że teraz przechodzisz kryzys ozdrowieńczy. Ze swojej strony tak ogólnie mogę polecić okłady z kapusty, z glinki oraz masowanie stóp olejami. Dodatkowo też można moczyć stopy w gorącej wodzie z dodatkiem soli. Poza tym teraz jest dość zimno na dworze więc postaraj się aby Twoje posiłki były odpowiednio ciepłe (więcej gotowanych warzyw niż surowych). Jednak takie doradzanie to jak strzelanie na oślep;)
      Na pewno możesz się wspomóc witaminą C lewoskrętna. Często w przypadku większych kryzysów kiedy stają się dość uporczywe u wielu osób branie witaminy C kilka razy dziennie po pół łyżeczki szybko łagodzi je i właściwie kryzys znika prawie od ręki...
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  2. Bardzo dziękuję za odpowiedź.
    Czytałem, że w trakcie postu Daniela ustrój " zjada " stare komórki białkowe i stąd podwyższone stężenie moczanu we krwi-akurat u mnie spowodowało dne moczanową. Wcześniej nigdy nie miałem z tym problemów. Dr Dąbrowska w trakcie postu nie zaleca przyjmować żadnych suplementów. Jeśli mi nie przejdzie to spróbuję za Twoją radą vit.C.
    Jeszcze raz dziękuję za wielką i pożyteczną pracę, którą robisz tym blogiem.

    Pozdrawiam

    Jan

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzień dobry... ja od 01.01.2016 postanowiłam wdrożyć w życie wegański styl żywienia. Zredukowałam do zera mięso, nabiał i jajka. Jem dużo makaronów, kasz, warzyw gotowanych i surowych owoców. Piję mleko sojowe. W związku z tym, że lubię biegać nie zrezygnowałam z treningów 4 razy w tygodniu. Jednak jestem ostatnio zaniepokojona. Od trzech dni mam bóle i zawroty głowy. Czy to normalny proces? Trochę mnie one niepokoją, bowiem nigdy dotąd nie miałam problemow z migrenami, bólami głowy :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Jeśli chodzi o mleko sojowe to w mojej ocenie warto abyś się nad nim jeszcze zastanowiła. O soi napisałem osobny artykuł więc może warto abyś go przeczytała. Osobiście zamiast biegania wole szybkie marsze ponieważ uważam, że bieganie zbyt mocno obciąża stawy (więcej o tym w artykule na literę R1. No ale wybór pozostawiam Tobie:) A wracając do bólów głowy to przy zmianie diety jak Ty to zrobiłaś jest to dość normalne. Twoje działanie było dość szybkie i bezkompromisowe więc prawdopodobnie uruchomiłaś cały proces oczyszczania organizmu. Kiedy toksyny zaczynają krążyć w ciele często zaczynają nas męczyć bóle głowy. O tym jest cały ten artykuł. Może warto pomyśleć aby wspomóc organizm w tym procesie np. za pomocą lewatywy. Więcej o nich piszę w artykułach zaczynających się na literę O1, O2 i O6.
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  4. Witam serdecznie,
    od kilku dni zaczęłam zdrowe odżywianie trochę z rytmem tradycyjnej medycyny chińskiej, od trzech dni mam zapalenie spojówek i spuchnięty węzły chłonne po jednej stronie nie wiem czy to może być również kryzys ozdrowieńczy? Lekarz przepisał mi antybiotyk w kroplach do oczu ale to nie pomaga moim zdaniem jest to wirusowe. Piję zioła Damiana i mieszankę oczyszczającą. Ostatni raz zapalenie spojówek miałam 18 lat temu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam,
      Ciężko mi odpowiedzieć czy Ci poradzić mając tak szczątkowe informacje. Ogólnie w czasie kryzysów czasem pojawiają się powiększone węzły chłonne i zazwyczaj znikają po dwóch dniach. Najlepiej jest je "rozchodzić" czy dużo spacerować plus wspomóc się np. lewatywą z kawy. Zapalenie spojówek może mieć jakiś związek z nową dietą, ale też może to być zwykły zbieg okoliczności. Na zapalenie spojówek jest dużo naturalnych sposobów. Nie będę wypisywał konkretnego ponieważ nie miałem takie przypadku więc byłaby to czysta teoria. Jednak jak wpiszesz w google "zapalenie spojówek leczenie naturalne" na pewno wyskoczy Ci kilka propozycji. Odnośnie wirusów i bakterii to mam inną koncepcję jak to z nimi jest, no ale to chyba innym razem;)
      Marian

      Usuń
    2. Witam serdecznie,

      Na wstępie może napiszę, że widzę na tym blogu skarbnicę wiedzy. Póki co jeszcze się nie zagłębiałam (na pewno to zrobię) ale jako niezupełny laik po samych nagłówkach rozpoznaję dużą wartość merytoryczną. Bardzo mnie cieszy, że są ludzie tacy jak Ty którzy zupełnie bezinteresownie chcą pomagać innym tworząc takie strony. Dlatego też dziękuję już teraz choćby za ten artykuł i bardzo będę wdzięczna za radę.
      Trafiłam na forum szukając informacji o poście daniela (na którym jestem właśnie razem z partnerem). Otóż dla odmiany ja mam nieco inny "problem" od moich poprzedników. Mianowicie nie czuję żadnych przykrych dolegliwości. I wydaje mi się, że wcale to nie jest dobrze.
      Zacznę może od zarysowania naszej sytuacji. Na danielu jesteśmy po raz drugi. Półtora roku temu wprowadziliśmy diametralne zmiany w życiu jeżeli chodzi o zdrowe funkcjonowanie (bo to dotyczyło nie tylko diety ale całego trybu życia). Po kilku miesiącach i odpowiednim przygotowaniu mentalno-merytorycznym przeszliśmy na post daniela. Wtedy trwał on trochę za krótko bo 12 dni a przerwanie wynikało z tego, że byłam już za chuda i bałam się przesadzić. Stwierdziłam, że być może coś źle robiliśmy skoro się tak dobrze czuliśmy ale z perspektywy czasu widzę, że raczej nie to było przyczyną. Tym bardziej teraz wykluczam błędy w sztuce ponieważ bardzo pilnie studiowałam (i wciąż to robię) literaturę dotyczącą wszelakich postów.
      Trudno mi uwierzyć, że jestem taka zdrowa (mój partner dla odmiany raczej ma końskie zdrowie- chorego go nie widziałam odkąd się poznaliśmy) bo po pierwsze wciąż nie czuję się w pełni wyleczona, po drugie wyniki badań na to nie wskazują a po trzecie sam fakt jak prowadziłam się przez ponad dwadzieścia lat mojego życia wyklucza to. Tak więc co może być przyczyną? Czuję, że z jakichś powodów mój organizm się nie oczyszcza. Zaczynam podejrzewać jakieś konkretne nietolerancje pokarmowe bo czytałam o takim przypadku ale wolę póki co wykluczyć inne rzeczy bo strasznie bym się wściekła gdyby ten czas, który poświęciłam do tej pory okazał się kompletnie zmarnowany z powodu niewiedzy.
      Żeby może wprowadzić nieco pozytywów do mojej wypowiedzi zaznaczę, że mój stan zdrowia i tak się dość poprawił bo przestałam się przeziębiać, zapalenie zatok ciągnące się 10 lat prawie całkiem wyleczyłam, alergie zelżały oraz mam znacznie więcej energii. Po poście jednak spodziewałam się bardziej spektakularnych efektów i nie wiem co mam o tym sądzić. Jestem przekonana, że post działa bo znam osobiście osoby stosujące go ale nie rozumiem czemu nie działa (jak przypuszczam) na mnie.
      Co o tym sądzisz?

      Pozdrawiam
      Izabela

      Usuń
    3. Witam serdecznie,
      Na wstępie dziękuje za miłe słowo i od razu muszę zaznaczyć, że ciężko mi odpowiadać na takie wiadomości. Kiedy nie mogę Cię zobaczyć i zdiagnozować, to tak naprawdę nie za bardzo wiem o czym pisać. Z tego co napisałaś na końcu post daniela dał Twojemu ciału dość dużo pozytywnych efektów i raczej cieszyłbym się z tego niż zamartwiał. Jeśli chodzi oto, że nie odczuwasz kryzysów ozdrowieńczych może oznaczać nic innego, że masz mocną konstytucje ciała. Czyli co prawda mogą Cię trapić jakieś choroby spowodowane złym trybem życia, ale urodziłaś się jako szczęściara mające dobry organizm.
      Natomiast jesli chodzi o wyniki badań, to trochę jestem do nich sceptycznie nastawiony - może kiedyś napiszę o tym artykuł. Osobiście diagnozuje za pomocą Medycyny Chińskiej i raczej w niej upatrywałbym dobrą metodę oceny zdrowia. W mojej praktyce zdarzyło mi się, że osoby z pozoru bardzo zdrowe (np. tacy dobrze zbudowani mężczyźni) mieli bardzo słaby puls, taki jakby byli już osobami starszymi. Diagnoza z języka wypadła u nich podobnie źle.
      U Ciebie może zamiast postów warto wprowadzić jak najwięcej dobrych nawyków na co dzień. Wtedy Twoje ciało będzie zdrowiało może powolutku, ale każdego dnia. Nawet gdybym bardzo chciał, to nie mogę Ci podpowiedzieć konkretnych zaleceń dietetycznych i tego typu rzeczy za pomocą komentarzy. Jednak ufam, że już z Twoją dużo wiedzą w połączeniu z tym co znajdziesz na mojej stronie pozwoli Ci ustawić odpowiedni styl życia:)
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  5. Mówiąc o wynikach badań nie do końca miałam na myśli "tradycyjne" badania laboratoryjne. Wiarygodne mi się wydają badania z żywej kropli krwi (co o nich sądzisz?) i one w zeszłym roku już po poście wyszły bardzo słabo. Co prawda dietetyczka zadała mi bardzo proste pytanie gdy się tak strasznie dziwiłam. Zapytała ile jestem na zdrowej diecie po czym jak odpowiedziałam, że pół roku to zapytała "a ile lat się pani wcześniej truła?". Także zbyt krótki czas samoleczenia może być przyczyną. Nalot na języku miałam ale rzeczywiście już ustąpił. Mam lekarza (o dziwo skończył medycynę konwencjonalną), który bada z pulsu, sprawdza nalot na języku, a leczy głównie ziołami i dietą. Nie we wszystkim się z nim zgadzam ale globalnie rzecz biorąc jest dużo do przodu jeżeli chodzi o prawdziwe leczenie pacjentów w stosunku do swoich kolegów po fachu.
    Wczoraj zaczęłam czytać u Ciebie o ajurwedzie bo jest to temat którego kompletnie nie znałam do tej pory w przeciwieństwie do reszty artykułów na Twojej stronie, z których każdy mi co najmniej coś mówi. Wszystko to (ajurweda) jest wybitnie spójne ze zdobytą przeze mnie dotychczas wiedzą. Pokrywa się z książkami Dąbrowskiej, z terapią Gersona z tym co pisze w książkach Joel Fuhrman, również z niebieskimi strefami. Zdążyłam sobie zrobić nawet test ale niestety mam spory problem z poprawnym powiązaniem tego z tabelą diety. Z testu wynika, że jestem typową mieszanką Vatta-Pitta. Natomiast jeśli chodzi o te pytania "jedzeniowe" to pasuję najbardziej do Kaphy. Muszę się jeszcze powoli w to zgłębić. Ostatnio kolega nam robi wykłady z medycyny germańskiej co nie do końca do nas przemawia aczkolwiek są tam elementy sensowne natomiast do wytłumaczenia po prostu psychologią i stanem duchowym. Przyznam też, że rezygnowanie z czegoś przy naszym obecnym jadłospisie byłoby dla mnie przykre. W każdej tabeli są wykluczone jakieś warzywa które uwielbiam (bo w zasadzie uwielbiam większość). Póki co myślę, że dość dobrze udało mi się stworzyć zdrowy jadłospis w szczególności, że byłam wychowana na kuchni tradycyjnej domowej a od zawsze kocham gotowanie i początki były trudne aczkolwiek postanowienie tak mocne, że się udało. W tej chwili w naszej diecie są warzywa, owoce, kasze, oleje nierafinowane, dużo nasion/pestek/bakalii, chleb pieczony na zakwasie przeze mnie i w niewielkich ilościach nabiał robiony w domu z mleka od "baby", jaja od baby, ryby oraz bardzo okazjonalnie mięso. Padlina w zasadzie tylko jak gdzieś wychodzimy i nas częstują. Oczywiście wszystko staramy się kupować na targu ekologicznym. Wszelkie syfy jak żywność z konserwantami, wysoko przetworzona i przede wszystkim biały cukier w każdej postaci jest u nas wyeliminowane. Przede mną jeszcze daleka droga ponieważ wciąż nie przywiązuję odpowiedniej wagi np do łączenia pokarmów i mam kilka moim zdaniem póki co nierozwiązywalnych dylematów jak np to czy zboża (nawet te pełnoziarniste) jeść się w ogóle powinno ale za dużo tutaj sprzecznych badań więc staram się też za dużo o tym nie myśleć. W każdym razie trzymamy się głównie picia świeżo wyciskanych soków warzywnych codziennie i myślę, że póki co to nam wystarcza. Biorąc pod uwagę jak wyglądaliśmy (na zewnątrz i pewnie wewnątrz) półtora roku temu to i tak jestem dumna z tych zmian. Będę się tu pewnie od czasu do czasu udzielać ze swoimi wątpliwościami także uzbrój się proszę w cierpliwość do mnie :) Pozdrawiam i dzięki raz jeszcze.

    Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam ponownie:)
      Badanie kropli krwi może na pewno dać nam wiele informacji, nawet bardzo ciekawych. Ja jednak nie lubię za bardzo przywiązywania się do wyników badań z krwi, ponieważ krew jest nośnikiem i jej parametry nie mówią nam co jest dokładnie w samych tkankach czy komórkach (choć z rzadka sam je robię ale to bardziej na potrzeby tego bloga niż faktycznie dla siebie). Dzisiaj bardziej polecana wydaje się analiza pierwiastkowa włosa, ponieważ mówi to nam co dzieje się w organizmie bardziej długofalowo i co jest w samych tkankach miękkich. Ja jednak także z tej metody specjalnie nie korzystam ponieważ uważam, że w zupełności i o wiele bardziej korzystne jest diagnoza za pomocą Medycyny Chińskiej. Aczkolwiek pewnie nie jestem do końca obiektywny skoro w niej się obracam;)W Medycynie Chińskiej na przykład uważa się, żeby odbudować utraconą wcześniej substancje życiową (nazywaną "Jing" a w Ajurwedzie "Ojas")kobiety potrzebują 7 lat, a mężczyźni 8 lat. Nie oznacza to, że tak długo trzeba czekać na uzdrowienia ale tylko tyle, że jest to czas potrzebny na odbudowę utraconych składników ciała.
      Jeśli chodzi o Ciebie to widzę, że tak naprawdę dużo popracowałaś nad swoim ciałem i efekty są już teraz. Tak naprawdę aby odbudować utracone wcześniej zasoby czasem trzeba prowadzić swoją kurację nawet kilka lat. Stąd jestem zwolennikiem nawet mniejszych zmian w stylu życia, ale konsekwentnych i takich które z nami zostają na zawsze.
      Jeśli chodzi o Twój typ ciała, to możesz być to np ogólnie Vata, ale teraz jesteś w okresie życia Pitty, więc ona się trochę odznacza (Kapha to pierwszy okres życia, Pitta środkowy, a Vata to nasza starość). Jeśli ogólnie jesteś skromniejszej budowy ciała (mniejsze nadgarstki, kościec) to prawdopodobnie twój Typ konstytucjonalny to Vata. Wtedy lepiej jeść np. więcej produktów gotowanych niż surowych. Ale abym mógł dokładnie dopasować komuś dietę, to muszę się z nim spotkać na żywo.

      Odpowiedź dzielę na dwie, ponieważ google mi odrzuca zbyt długi tekst...

      Usuń
    2. Dalsza część komentarza:

      Wszystkie terapie czy to będzie Gerson czy Dr Dąbrowskiej ogólnie są dobre, ale w moim odczuciu lepiej jest dopasowywać je konkretnie do naszego ciała i naszej aktualnej w nim sytuacji. Tego bardzo mi brakuje w większości terapii, a co ja staram się praktykować.
      Jeśli chodzi o Medycynę Germańska, czyli biologie totalną, to mi ogólnie jest do niej dość blisko, ale jak zawsze wyciągam z niej tylko to co dla mniej jest wartościowe. Wbrew pozorom o tym samym mówi Medycyna Chińska co postarał się dość skrótowo opisać w artykule na literę S4 pokazującym jak emocje działają na poszczególne organy.
      Natomiast jeśli chodzi o Twoją dietę, to postępuj zgodnie ze swoim instynktem - on jest najlepszym doradcą, szczególnie dla kobiet (my faceci mamy z nim większy problem;)). Najlepsza dieta to taka która wypływa nam z serca, a nie z wiedzy. Tabelki stworzyłem aby w początkowym etapie przechodzenia na dietę móc się na czymś oprzeć. Na przykład kiedy jesteśmy Vatą, to z natury nasz układ pokarmowy jest słabszy więc lepiej jeść przede wszystkim żywności gotowaną, a czasem nawet rozgotowaną (np. strączki). Poza tym osobie o tym typie ciała zazwyczaj jest zimno więc, nie ma sensu jeść wychładzających pomidorów czy ogórków itd. Tabelki są dobre na początek ale nie na zawsze...
      Z tego co piszesz o Waszej diecie to wydaje się, że właśnie taka powinna być. Warto ją jeszcze rozpracować pod względem czasu jedzenia danych posiłków (np. jak jemy mięso to w godzinach około południa, a na kolacje lepiej zjeść tylko gotowane warzywa), ale pewnie jest ona bardzo zdrowa.
      Jeśli chodzi o zboża, to ten temat jest bardzo długi więc nawet nie będę go rozpoczynał. Dam tylko do zastanowienia czy ludzie zachodu dobrze robią chcąc wyeliminować zboża, kiedy w tym samym czasie np. w Chinach zboża to podstawa diety? Chińczycy chorują zdecydowanie mniej niż my, żyją dłużej to i jeśli chodzi o płodność to raczej nie mają takich problemów jak my:) (a przecież to płodność mówi nam o zdrowiu danego narodu).
      Jeśli chodzi o soki to jestem jak najbardziej za, ale nie ma co z nimi przesadzać np. zimą. Ja w zimniejsze dni jak mam ochotę na sok, to dodaje do niego trochę imbiru (też go wyciskam w wyciskarce).
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
    3. Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź :) Ja zawsze byłam osobą nie lubiącą zimnego jedzenia do tego stopnia, że w dzieciństwie mama mi musiała na śniadanie gotować zupę bo zimnego nie tykałam. Do tej pory preferuję ciepłe posiłki więc mój typ by się zgadzał, również z tym że jest mi często zimno (aczkolwiek to mi się zaczęło kilka lat temu). W moich sokach natomiast zawsze jest kawałek imbiru a zimą często robię z nich po prostu kisiel z mąki gryczanej (pycha!) o co strasznie burzy się mój chłopak (psujesz taki zdrowy sok! :) ) bo On by mógł jeść wszystko na surowo mam wrażenie. Odnośnie chińskiej medycyny to jest to kierunek, który bardzo sobie cenię. I mam tu tak naprawdę na myśli całą medycynę wschodu. Tu na miejscu mam dwójkę lekarzy z Mongolii, do których raz na jakiś czas chodzę z bólami kręgosłupa na akupunkturę i jeszcze mnie nie zawiedli. Zresztą kiedyś mi dr.Tumur mówiła żebym nie jadła zimnego ale wtedy nie wiedziałam o co Jej chodzi a jest buddystką w każdym calu więc nie rozgadywała się w tym temacie :) W odniesieniu natomiast do tego co pisałeś o chińczykach jedzących dużo zbóż to mam przekonanie, że warto jeść przede wszystkim rzeczy "lokalne" czyli te, które jedli nasi przodkowie przez pokolenia żyjąc w tym miejscu gdzie my sami żyjemy. Czyli te, do których się genetycznie przyzwyczaiły nasze organizmy. Czytałam gdzieś o tym jakiś czas temu i przemawia do mnie taka argumentacja. Nie twierdzę od razu, że ryż dla europejczyka będzie nie zdrowy (sama jestem miłośniczką sushi na przykład choć wiem, że ryby u nas pozostawiają wiele do życzenia) ale mamy przecież swoje cudowne "zamienniki" jak kaszę gryczaną lub jaglaną. Dla przykładu bardzo popularne są ostatnio nasiona chia ale w niczym zdrowotnie nie ustępuje im nasze rodzime siemię lniane. Takich przykładów jest masa. Natura urządziła to tak, że w każdym miejscu zdatnym do życia jest wszystko czego człowiek potrzebuje. Wydaje mi się, że w przypadku chińczyków chodzi o wiele wiele więcej niż o dobrą dietę. Cała ich filozofia i tryb życia są dużo bardziej zsynchronizowane z naturą czego brakuje kulturze zachodu i w mojej opinii głównie z tego powodu są zdrowi i płodni a my już nie za bardzo.
      W każdym razie póki co uznałam, że zboża jeść będziemy w szczególności, że pojawiła się niedawno nowa piramida żywieniowa (harvardzka), w której to zboża uważane są właśnie za podstawę codziennej diety obok warzyw i owoców. Jak zaczynałam się zastanawiać nad tym co jeść żeby być zdrowym to przeanalizowałam takich piramid sporo i postanowiłam, że wszystkie zawisną na lodówce :) Nasza dieta to trochę wypadkowa piramidy nutritariańskiej i harvardzkiej.

      Pozdrawiam
      Iza

      Usuń
    4. Witam,
      Masz rację, powinniśmy jeść to co rośnie wokół nas. Zamiast ryżu na ziemiach słowiański było proso, więc kasza jaglana to nasz "polski" ryż. Twój chłopak, jak to zazwyczaj mają chłopaki jest blisko typu pitta i on może sobie pozwolić sobie na dietę bardziej surową. Ale Ty skupiaj się na gotowanych i nie przejmuj się tylko wartościami odżywczymi, bo ogrzewanie ciała i strawność produktów jest zdecydowanie ważniejsza. Ajurweda, czy Medycyna Chińska przede wszystkim polecają produkty gotowane. Ja ogólnie jestem za gotowanie produktów w naszej strefie klimatycznej i z czasem nawet Twój "yangowy" chłopak powinien częściej gotować. Jeśli chodzi o piramidy zdrowia, to ja na nie nie zwracam uwagi. Każdy z nas jest inny więc każdy powinien mieć inną dietę. Jak coś jest dla wszystkich, to na pewno nie dla mnie, a piramidy się zmieniają zdecydowanie częściej niż nasze ciała;) Dieta osoby mieszkającej w Kalifornii może być praktycznie surowa, ale w tym naszym zimnym kraju - na pewno nie! Dlatego nie lubię przepisywanie bez pomyślenia jakiś specjalnych diet, często pochodzących z miejsc gdzie jest np. gorąco. Ważne też jest jak gotujemy np. zboża, ale o tym napiszę osobne artykuły. Jakoś niedługo napisze np. o kaszy jaglanej...
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  6. Witam, właśnie jestem w trakcie leczenia bólu kręgosłupa magnesami ( magnetoterapia) i od momentu jak zacząłem czuje jakby moje serce mocniej waliło, jestem jakoś strasznie poddenerwowany, wszystko mnie denerwuje i jestem troche senny w ciągu dnia ale wydaje mi sie właśnie, ze to tez jest ten kryzys ozdrowieńczy :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Nie chciałbym się wypowiadać bo leczenie magnesami to nie mój świat. Nie twierdze, że to coś złego ale tego po prostu nie znam. Jednak bóle kręgosłupa bardzo łatwo leczy się za pomocą akupunktury. To jest już mój świat i sam widzę jak dobre efekty można za pomocą nią osiągnąć, bez żadnych efektów ubocznych. Jednak jak w każdym przypadku dobrze jest leczyć się u dobrego specjalisty, który zna akupunkturę trochę głębiej niż tylko wbija igły...
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
    2. dzięki za odpowiedz, wydaje mi sie, ze mam jakis stan zapalny miedzy kregami w dolnej czesci kregosłupa, jakis czas temu miałem duże bóle kręgosłupa, które objawiały się gorączką, zmęczeniem organizmu i złym samopoczuciem. Bolało mnie tylko podczas siedzenia (a mam siedzącą pracę :/ ) a pomagały tylko proste cwiczenia które musiałem czesto wykonywac ( co godz 5min cwiczen). Meczyłem sie z tym ponad rok az lekarz zlecił mi zrobić MRI rezonans magnetyczny, wiem, ze to dziwnie zabrzmi ale ból mi przeszedł odrazu po samym badaniu MRI, lekarz mi coś wspominał, ze znał przypadki osób, którym ból przechodził po samym badaniu MRI ale nie chciało mi sie w to wierzyć a jednak to prawda. Wydaje mi się, ze ból zginął dlatego bo w urządzeniu do prześwietlenia MRI są duże magnesy i podczas badania wytwarza się duże pole magnetyczne które ma działanie lecznicze dla organizmu. NIestety po kilku latach ból znów powrócił i dlatego teraz postanowiłem leczyć sie magnesami neodymowymi N52 bo wiem , ze to działa, kupiłem kilka silnych magnesów i przyczepiłem je do szerokiego pasa i nosze to cały czas, ból nie przechodzi tak szybko jak po MRI ale i tak czuje dużą różnice.
      Dziękuje za podpowiedz o akupunkturze, jak bede miał tylko możliwość i okazje to napewno tego spróbuje.

      pozdrawiam serdecznie
      Kris

      Usuń
    3. Witam serdecznie,
      Rzeczy potrafiące wyleczyć rozmaite bóle w jednej chwili na tym świecie jest magiczna ilość. Ten świat jest trochę inny niż większość z nas myśli. Naprawdę wiele rzeczy bez odpowiedniego zrozumienia może być dla większości nie do uwierzenia. Przykładowo odnośnie kręgosłupa mi ostatnio ciężki ból w odcinku lędźwiowym udało się usunąć u pacjentki za pomocą dwóch igieł wbitych w punktach znajdujących się na dłoni. Efekt usunięcia bólu nastąpił w ciąg kilku chwil (właściwie sekund) i ból do tej pory nie powrócił. Oczywiście nie zawsze tak się da, ale tym przykładem chciałem tylko pokazać jak magiczne mamy ciało...
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  7. Dzień Dobry :)
    Wiem, że doradzanie za pomocą komentarza nie jest dobrym pomysłem, ale przeżywam w ostatnich tygodniach kryzys ozdrowieńczy, który oprócz okresowych zawrotów głowy, ogromnego osłabienia, przerwania cyklu menstruacyjnego, dolegliwości wszelakich (duchowych także), nasilił trądzik tak inensywnie jak nigdy wcześniej (mimo, że takie problemy zawsze się pojawiały). No i w tym momencie trochę przerwałam dietę, chociaż cukru, nabiału i mąki pszennej unikam nadal, mięsa nie jem od lat. Wyglądam tak źle, że aż kupiłam jakąś chemię w aptece do stosowania na skórę, nic naturalnego nie zaleczało tego z zewnątrz. Wiem, że z kolejnymi miesiącami oczyszczania powinno być lepiej, ale jako próżnej kobiecie proszę coś doradzić, czy można to w jakiś sposób załagodzić? Szkoda mi buzi na blizny i przykrywania jej grubą warstwą podkładu.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Kamila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Aby dokładnie móc Ci doradzić musiałbym znać przyczynę. Ja naprawdę w tej chwili zgaduje i mogę zupełnie nie trafić, bo czasem przyczyna choroby leży zupełnie daleko od objawów i zioła leczące normalnie daną dolegliwość mogą wręcz nasilić chorobę. Tutaj przychodzą mi na myśl takie zioła jak piołun, korzeń mniszka, berberys - jednak są to zioła dość zimne więc nie wiem czy są odpowiednie dla Ciebie. Może warto dodać do tego liść damiany, który da trochę ciepła wymienionym powyżej ziołom. Z kolei przerwanie cyklu menstruacyjnego może być związane z niedoborem krwi i wtedy pomocne będą zioła takie jak arcydzięgiel chiński, pokrzywa, może szałwia. Jednak u ciebie warto dodać jakieś zioło bardziej wzmacniające, może arcydzięgiel litwor, traganek, trochę imbiru. Chyba mnie zmusiłaś jakoś jednak aby praktycznie napisałem jakąś recepturę ziołową, czego nie lubię robić jak kogoś nie znam...
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  8. Dziękuję! Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję! Piołun niedawno stosowałam sam, czułam się bardzo dobrze, choć nie zauważyłam, żeby wpłynął na cerę. Jak najbardziej zioła wychładzające są dla mnie wskazane, także dziękuję. Cieszę się ogromnie! :))
    Pozdrawiam,
    Kamila

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzień dobry panie Marianie!
    Oczyszczam swój organizm od pół roku i powiem szczerze wcale nie jest lepiej tylko ciągle cierpię.Nie rozumiem dlaczego,ale w pewnym momencie przestałam trawić wiele pokarmów.Musiałam przestać jeść wszystko co jest przetworzone,co zawiera tłuszcz,cukier,wszelki nabiał,mąki,mięso....własciwie to moja dieta składa się z kilku produktów po których jakoś funkcjonuję i mniej cierpię.Dieta jest gotowana,lekkostrawna,jem cukienię,bataty,ziemniaki,ryż brązowy,czerwony,kasze,pstrągi.Zrobiłam wiele badań bo nie wiedziałąm co się dzieje ze mną.Mam 30 lat z czego jakieś 15 lat miałam zaparcia,wzdęcia,trądzik,depresje,nerwice,bolesne miesiączki,senność po posiłkach,zmęczenie,bóle stawowe nóg,ciągłe anginy....trafiłam w tym roku do pewnego terapeuty chińskiego i stwierdził po objawach że przyczyną moich problemów jest wątroba.Zalecił mi zmianę diety na gotowaną bo miałam problem z żołądkiem(reflux ) i osłabioną śledzionę(zaparcia) ,miałam akupunkturę na depresję i piłam zioła na bazie alkoholu na wzmocnienie żołądka lecz mój stan się pogarszał.Zaczęły się silne bóle pleców i całego nadbrzusza...akupunktura już nic nie pomagała.Terapeuta nie wiedział co się dzieje więc już mi nie chciał pomóc i powiedział że mam zrobić badania na żołądek i jelita bo nie wie co się dzieje ze mną.Zrobiłam takie badania i nic nie wyszło....natomiast pod wpływem mojej restrykcyjnej diety bóle się zmniejszyły po kilku miesiącach i jakoś funkcjonuję choc nie mogę powiedzieć że jest lepiej.Mam gorsze stany depresyjne i nerwowe,zaburzenia pamięci,dalej nic nie mogę jeść prócz tego co powyżej...martwi mnie to bardzo gdyż jestem osłabiona i chyba niedożywiona.Ręce mi opadają od takiego życia:( Nie wiem gdzie mam iść żeby sobie pomóc...czy to wątroba czy cos innego? nikt mi nie jest w stanie pomóc....ale ewidentnie wszystko wskazuje że to coś w ciele....niektórzy sugerowali że to psychika i że psychoterapaia pomoże lub leki,ale próbowałam brać leki i mnie bardzo boli żoładek,wręcz pali....nawet herbata jest za ostra żebym piła czy choćby melisa...muszę jeszcze napisać że kiedy przeszłąm na dietę to straciłam okres na 5 miesięcy ale powodem może być też wychudzenie.Przytyłam 8 kg i okres wrócił ale było mi bardzo ciężko przez kilka dni ciągle płakałam i nie miałam siły żeby wstać z łożka....czy wg pana to wszystko może mieć związek z wątrobą?jest mi ciągle zimno i nie mam motywacji życiowej...wczesniej robiłam płukania wątroby ale nic się nie poprawiło .pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć,
      miałem podobne objawy co Ty, powoli z tego wychodzę, najpierw zrobiłem sobie badanie pierwiastkowe włosa i wyszło, ze mam duże niedobory minerałów przez zniszczoną florę bakteryjną przez antybiotyki. Także suplementowałem minerały i probiotyki oraz witaminy. Również byłem bardzo senny po posiłkach, problemem tego było brak kwasu żołądkowego, suplementacja Betainy HCL bardzo pomogła, pokarm się lepiej trawi i nie jestem w ogóle senny po posiłkach. Pamiętaj, że przyczyną Twoich wszystkich problemów może być stres, nerwica i depresja, uwierz mi potrafi to zniszczyć człowieka i przez to mogłaś nabawić się tych wszystkich dolegliwości, wiem co piszę bo sam przez to przechodziłem. Dzięki książce "Kody Uzdrowienia" http://sekrety-zdrowia.org/kody-uzdrawiania/ udaje mi się powoli zwalczać stres, nerwice, lęki i depresje a co za tym idzie pozbywam się dolegliwości, ta książka jest magiczna i bardzo Ci ją polecam, zostaw mi do siebie maila a podzielę się tą książką Tobą.

      Usuń
  10. dziękuję za komentarz-mój meil- basia.kalemba@wp.pl robiłam oczyszczania różnymi metodami i pewnie zniszczyłam żołądek,dużo soków cytrusowych z witaminą c,potem chciałam odbudować się poprzez suplementację witaminami,minerałami,dodałam betainę i zaczęło się cierpienie-straszne bóle żołądka,pleców,bezsenność,szczypanie brzucha,prądy po ciele,każdy posiłek był gehenną,,,,doszedł reflux , zgaga...życie stało się koszmarem....to było rok temu.W tym roku depresja się wzmogła i bóle nie minęły ,dodatkowo miałam silne problemy z zaparciami i hemoroida ,dlatego udałam się do lekarza medycyny chińskiej,niestety chyba pomylił się w diagnozie i zalecił picie silnych ziół na bazie alkoholu co zniszczyło totalnie już wykończony żołądek.Zrobiłam mnóstwo badań ...myślałam że problem jest w jelitach ale wszystko jest ok-nie ma stanów zapalnych,pasożytów,kandidy,zonulina w normie....próby wątrobowe ok,trzustka ok,tylko bilirubina non stop podwyższona co nie daje mi spokoju.Jedyne badanie którego nie zrobiłam to gastroskopia ponieważ bardzo się boję,że mogą mi coś uszkodzić w środku.Boję się też narkozy i znieczulenia(bez tego by się nie obyło gdyż jestem nerwicowcem ) nie mogę jeść warzyw kapustnych,grochu,fasoli,suplementy też mi szkodzą,nawet spirulina,chrolella i młody jęczmień,zażywałam tez probiotyki,...chciałam się wspomóc jajkami czy cielęciną ale też pojawiają się bóle,wzdęcia i hemoroid krwawi...juz nie mam sił,jestem załamana bo żaden lekarz nie potrafi mi pomóc.....podejrzewam raka żołądka:( wszystko co jem musi być dobrze ugotowane i lekkostrawne.a ryż,kasze muszę dodatkowo blendować bo stoi w żołądku i pojawia się ból.Samej depresji to ja dostaję od tych posiłków,codziennie to samo :( Panie Marianie co mi morze być?czy mam zrobić gastroskopię,kto mógłby mi pomóc? na psychoterapię czekam,leków nie dam rady brać ze względu na boleści żołądka chciałam jeszcze dodać,że dobrze śpię....martwi mnie tylko moje silne odrealnienie i duże problemy z pamięcią:( okropna apatia,ciągły smutek,często płaczę) moje życie jest dosyć,spokojne,nie pracuję bo nie muszę,jestem w szczęśliwym związku,mam zdrową córkę,dom,zwierzęta,nie mam stresów a jednak jest depresja. Wszystko zaczyna się u mnie w ciele.Są dni kiedy dobrze się czuje i coś robię,ale jeśli zjem coś nie tak (wafle ryżowe)czy choćby napije się np melisy,czy dodam miodu,tłuszczu,to zaczynają się bóle i psychika również cierpi.Jeśli ktoś przeczyta mój wątek i mógłby mi pomóc to proszę o kontakt na maila,z góry dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Bardzo Ci dziękuje za podzielenie się swoją historią. Muszę jednak zaznaczyć, że mimo wielu słów jakie napisałaś wszystko to są objawy zaburzonego ciała, a nie przyczyny dolegliwości. Ja niestety bez diagnozy na żywo nie jestem w stanie dobrze określić korzenienia choroby, a więc moje doradzanie będzie na chybił trafił, co w Twoim przypadku na pewno nie będzie dobre. Na pewno jest osobą bardziej niedoborową, a wiec oczyszczania ciała raczej nie jest na dziś wskazane dla Ciebie. Dieta pewnie powinna być skierowana dla typu ciała Vaty (artykuły na literę A). Jednak aby coś konkretnie Ci doradzić musiałbym naprawdę się z Tobą spotkać. Poza tym co w takiej sytuacji mógłbym Ci napisać - nie znam żadnych magicznym produktów, które mógłbym wymienić, a które Ci pomogą. Zawsze jest to praca z całym organizmem oraz z umysłem i duszą. Trzeba podejść jak najbardziej całościowo. I tak jak kolega powyżej napisał może być tak, że problem leży bardziej w umyśle niż w ciele. Jemu pomogły Kody Uzdrawiania, które naprawdę czasem mogą pomóc, mimo iż pewnie dla wielu z nas nie mają jakiegoś naukowego uzasadnienia, ale na pewno pomagają redukować stres, uwalniać emocje i pomagają pracować na obszarach ważnych dla zdrowia psychicznego. Naprawdę chciałbym Ci pomóc, ale odpowiadając za pomocą komentarzy jest to co najmniej mało odpowiedzialne, kiedy Ciebie nie znam. Jednak ufam, że już jesteś na odpowiedniej ścieżce do swojego zdrowia, i mimo iż będzie to ścieżka kręta, wyboista to będzie prowadziła Cię coraz bliżej do celu...
      Na pewno warto podejść do choroby ze spokojem, zrozumieniem i po prostu akceptować rzeczywistość. Potraktować chorobę jakoś mocny sygnał do zmian co już od dawna robisz. Oczywiście warto stosować odpowiednią dietę opartą na naturalnych produktach, ale warto pracować na wszelkich płaszczyznach wpływających na nasze ciało. W przypadku każdej choroby potrzebny jest spokój. Zamartwianie się nic dobrego nie wnosi, a przynosi wiele szkód w organizmie. O wiele lepiej jest podjeść z akceptacją do choroby i nie walczyć, a robić wszystko co jest możliwe dla swojego zdrowia...
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  11. Witam,
    Na wstępie muszę przyznać, iż bardzo zainteresował mnie Twój blog, jestem pełna podziwu dla tego, jak walczyłeś z tym, co w Tobie było i nie poddałeś się. Gratuluję uporu i posiadania tak ogromnej wiary w ludzkie możliwości. Niesamowite jest to, w jaki sposób pokonałeś swojego "wroga" i doceniam, że pragniesz bezinteresownie dzielić się swoją wiedzą :)
    Mam pytanie odnośnie stosowania leków w czasie kryzysu ozdrowieńczego. Czy ten okres tak zwanej "ascezy" tyczy się cyklu kuracji czy także okresu między nimi? Po 5 zabiegach oczyszczania wątroby zaczęły pojawiać mi się na skórze (twarzy) czerwone plamy. Strasznie to swędzi i wygląda jeszcze gorzej. By zapowiedz piję jakieś wapno na alergie (pierwszym moim podejrzeniem była alergia na prawdopodobnie oprysk z mandarynki, gdyż zjadłam ją bez umycia, jednak teraz plamy pojawiły się już bodajże 4 raz od około miesiąca), które tak szczerze mówiąc nie wiem czy pomaga i smaruje maścią cynkową, ta z kolei łagodzi objawy. Czy to także są leki zaburzające procesy ozdrowienia? Co powinnam robić lub czego nie powinnam.. ?

    Pozdrawiam serdecznie,
    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Bardzo dziękuje za miłe słowo. Na wstępnie muszę powiedzieć, że nie znając Cię bardzo trudno się doradza. Aby móc dokładnie coś podpowiedzieć, muszę daną osobę zdiagnozować na żywo, ponieważ przyczyny naszych dolegliwości mogą być zupełnie odmienne niż objawy. A więc tak naprawdę musiałbym po prostu strzelać co może Ci dolegać. Myślę sobie, że może to coś innego niż kryzys ozdrowieńczy, no ale tego nie wiem. Mogę tylko podpowiedzieć, że aby wspomóc wątrobę możesz popijać sobie berberys, rozmaryn, karczoch, korzeń mniszka, a aby trochę złagodzić objawy skórne polecam fiołek trójbarwny. Jednak czy to pomoże tego nie wiem. Naprawdę nie jestem w stanie doradzać w tak indywidualnych przypadkach na podstawie kilku słów napisanych w komentarzu. Ale też wiem, że na pewno w końcu odnajdziesz swoją drogę... I tutaj życzę cierpliwości:)
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
    2. OK, dziękuję za odpowiedź! ;) Nie zaszkodzi oczywiście spróbować przypraw, o których wspomniałeś, także będę mieć je na uwadze. Liczę na poprawę i tym samym wierzę, że będzie dobrze :)

      Pozdrawiam
      Marta

      Usuń
    3. Raczej potraktuj to jako zioła i je pij, a nie jako przyprawy;) Czyli korzenie, korę gotujemy, a zielone zioła zaparzamy po przykryciem 15 minut:)
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  12. Witam, bardzo dobry blog, takich odpowiedzi poszukiwałam !!
    Mam jednak jeszcze pytanie: Jestem dzis 11 dzien na poscie dr Dąbrowskiej. Na początku tej diety nie wazylam się, zaczęłam dopiero po 5 dniu kiedy samopoczucie moje się poprawiło. Myślę że wtedy gubiłam wagę, natomiast teraz zastanawiam się bo moja waga cały czas stoi w miejscu. Robię post nie ze względu na wagę ( chociaż mam troche nadwagę ) ale ze wzgledu na uzdrowienie, dlatego waga byla wyznacznikiem dla mnie że leci w dól to znaczy że Post działa ... a moja nie leci w dół i moje pytanie czy post działa ???
    Nie robię żadnych odstepstw od diety, może troche teraz tylko więcej solę ...
    Kryzysy ozdrowieńcze mam co kilka dni ból wątroby kilka godzin któy potem zanika albo ból prawego uda które juz dwa tygodnie mnie nie bolało a w 11 dniu postu dosyć mocniej ...
    Czy może być proces oczyszczania bez spadku wagi ? Dlaczego ta waga u mnie stoi ?
    będę wdzięczna za odpowiedz poniewaz bardzo mnie interesuje mechanizm uzdrawiania.
    pozdrawiam Anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Na poście diety dr Dąbrowskiej waga mocno spada w dół w pierwszych dniach, a potem już się stabilizuje (podobnie jak na głodówce). Na początku pozbywamy się też szybko nadmiaru wody. Po kilku dniach postu organizm przyzwyczaja się do mniejszej ilości dostarczanego pokarmu i zaczyna lepiej gospodarować dostępnymi zasobami. Czyli organizm staje się bardziej efektywny (co tak naprawdę jest pożądane). Zresztą gubienie wagi szybko nigdy nie jest pożądane. Lepiej robić to stopniowo, tak aby uniknąć później efektu "jo jo". Teraz ważne jest abyś dobrze wyszła z diety dr dąbrowskiej. Czyli nie od razu jeść dużo produktów zwierzęcych, ale stopniowo wprowadzać nowe produkty, najlepiej w formie jak najbardziej zdrowej. Ja ze swojej strony wolę aby sposób oczyszczania był bardziej dobrany pod indywidualne cechy danej osoby i prawie nigdy nie przypisuje czystej postaci danej diety...
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
    2. Dziękuję Marian za odpowiedz. Może mógłbyś mi coś podpowiedzieć ? Robiłam parę miesięcy temu i przez parę miesięcy protokół jodowy ( łykanie wyznaczonych witamin a było ich wiele ) i w trakcie jego czułam że mocz ma zapach wpteki ale dalej przyjmowałam witaminy. Po pewnym czasie zaczął mnie boleć mięsien w prawym udzie a właściwie nie wiem dokładnie co mnie tam boli, raz mam wrażenie że to mięsien raz że mam jakiś ucisk na nerwa ... nie wiem? Następnie czułam ciągnięcie i ucisk pod prawym żebrem ... wiedziałam że to wątroba. Chyba faktycznie jest przemęczona bo kiedy zrobiłam oczyszczanie wątroby wg dr Clark o 1:00 w nocy czułam że robi mi się słabo, krew odpływała chyba wszystka aby zasilić wątrobę. A odnośnie tej nogi wyczytałam że wg medycyny chinskiej powiększona wątroba uciska na meridian i dlatego boli mnie prawe udo. Postanowiłam oczyscic organizm najpierw metodą dr Dąbrowskiej potem przystąpię do innego oczyszczania. Zastanawia mnie bo dzis jest trzynasty dzien diety a wczoraj bolalo mnie wyjatkowo mocne prawe udo, ono boli tylko podczas chodzenia. Jestem na poscie i dwa dni temu czulam ucisk w watrobie ... Czy to są kryzysy ozdrowieńcze ? Chciałabym wiedzieć czy chociaż trochę pomagam sobie, że moje ciało się oczyszcza że idzie ku lepszemu. Jak to widzisz ? Moze możesz mi coś podpowiedziec ?
      pozdrawiam Anna

      Usuń
    3. Witam serdecznie,
      Niestety nie jestem w stanie pomagać w indywidualnych przypadkach za pomocą komentarzy. Przecież nie znam Cię, Twojego ciała itd. Aby móc doradzać muszę daną osobę zdiagnozować na żywo i wtedy mój obraz jest znacznie głębszy i doradzanie ma sens. Jedyne co mogę powiedzieć, to że rób swoje. Czasem popełnisz kilka błędów, czasem zrobisz coś lepiej ale w końcu dotrzesz do miejsca w kierunku którego zmierzasz. Odnośnie suplementów to jako zielarz nie jestem ich fanem i raczej zastępuje je naturalnymi produktami w terapiach moich pacjentów więc nie będę się wypowiadał. Z kolei jako akupunkturzysta wiem, że jak wyglądają bóle meridianowe, no ale takie informacje raczej laikowi więcej zamieszają niż pomogą...
      Pozdrawiam
      Marian

      Usuń
  13. Dobrze napisane!
    Jestem na poście Daniela. Dziś dzień 28 i kilka kryzysów już za mną. Dopadły mnie głównie trzeciego tygodnia: od bóli w okolicy odcinka lędźwiowo-krzyżowego (4 dni), wysypki na dekolcie i przedramionach (ok. tydzień), bólu i stanu zapalnego w okolicy lewego sutka (4-5 dni), po niedosłuch i szum w prawym uchu. Dodam, że ze wszystkimi wymienionymi dolegliwościami zetknęłam się (i zmagałam) już wcześniej. Teraz powróciły na nowo, w trybie nagłym, ostrym, "zaproszonym";-) i ze zdwojoną energią. Przyjęłam je z pokorą i radością. Choć łatwo nie było i nie jest, ale każdy taki kryzys zbliża mnie do osiągnięcia maximum zdrowia. Do wczoraj brak apetytu, duże osłabienie, siły witalne na poziomie zera. Pozwoliłam swojemu ciału na odpoczynek. Jak nigdy, poległam na kanapie, niczym salonowy piesek:-) Generalnie w trakcie postu pracuję zawodowo, zajmuję się domem, ogrodem i sporo pedałuję (choć czuję wyraźny spadek wydolności mięśniowej). Wczoraj też doznałam prawdziwie emocjonalnej huśtawki nastroju: ni z tego, ni z owego, rozryczałam się w twarz odrętwiałemu ze zdziwienia mężowi...;-) Mimo, iż wyczuwalny guz w piersi i stan zapalny wokół niego nieco mnie wystraszył, to ufam, że mój doskonały organizm poradzi sobie z problemem lepiej niż ktokolwiek inny, obcy. Trzeba tylko mu na to pozwolić, a przede wszystkim nie przeszkadzać. Podczas histerycznego szlochu, poczułam ciężar dodatkowego bólu: pojawiła się przygniatająca świadomość wszelkiego zła, jakie poczyniłam swojemu ciału na przestrzeni swojego życia i żal za nie.
    Z innych kryzysów, jakie mnie nawiedziły wymienić mogę: ćmienie w okolicy czołowej, zawroty głowy, bezsenność, nadmierną senność, mocne kłucia w sercu. Widoczne pozytywy to: ustąpienie porannego kaszlu, alergicznego kichania, obniżenie wartości RR tętniczego do wymaganej normy, spadek wagi. Po jakimś miesiącu od zakończenia postu, wykonam badania krwi i porównam z tymi sprzed postu. Dodam, że moje żywienie (sprzed postu) opiera się głównie na roślinach (w tym strąkach i skrobiowych), rybach i jajach. Nie stosuję w domu i ogrodzie żadnej chemii (środki czyszcząco-pielęgnujące wykonuję samodzielnie ze składników naturalnych). Być może dlatego, właściwy kryzys ozdrowieńczy pojawił się niczym bomba z opóźnionym zapłonem (kiedyś byłam zaprzeczeniem niemal wszystkiego, co zdrowe:-)).
    Dzielnie wspiera mnie mąż. Choć widzę, że przeżywa moje kolejne bóle, to jednak trwa przy mnie, a nawet sam zmienił nawyki żywieniowe na bardzo zdrowe:-). Nawet zredukował ilość zjadanych ryb i jaj, a do zupy przyrządza sobie/nam surówkę! Tak, jak ja kibicuję sobie i raduję się z każdego przebytego kryzysu ozdrowieńczego, tak życzę tego samego każdemu z Was. Taki post, to prawdziwy dar dla nas od Matki Natury. Doceńmy to i ceńmy ponad wszystko nasze drugie zdrowie, które ofiarowano nam przecież... gratis:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy bardzo za podzielenie się swoją historią. Gratuluje odpowiedniego podejścia do siebie, swojego ciała. Widać z Twojej opowieści jak świadomą jesteś osobą, a dzięki temu daleko zajdziesz, mimo iż czasem nie będzie łatwo. Pamiętaj tylko, aby po za ciałem zająć się też swoją duszą, czy umysłem jak wolą niektórzy...
      Życzę dalszych sukcesów,
      Marian

      Usuń
    2. Dziękuję pięknie i wzajemnie:-)

      Usuń
  14. Nie wiem czy dostane odpowiedz, bo artykul jiz troche ma, ale zyjemy w czasach covidu. Dostalam strasznej goraczki, bol plecow, bol wszystkich miesni, bol wnętrzności, bral czucia w nowych miejscach(mam sm)...chcac dpstac l4 zadzwonilam do lekarza, wiec skierowano mnoe na test covid...na szczescie negatywny, ale od tej pory kiedy bylo ryzyko grypy czy covida, bralam cos przeciwgoraczkowego, bol glowy nie mijal, temperatura czasem odpuszczala...wydawalo mi sie,ze zjem banana...wiec skusilam sie na niego, ale noe smakowal mi i od tej ppry przez 3 dni nie zjadlam juz nic. Kiedy bylo mi po 3 dniach zimno, slabo, bylam roztrzesiona, zjadlam maly kisiel...bol glowy, goraczka, bol brzucha)zoladka, sledziony? Spuchniete mam), nerek, plecow mnie wykancza, jestem sklonna zrpboc test na covid ponownie, bo przeciez przerwalam jiz post a nadal czuje sie zle...czy to mogl byc kryzys...? 5 dni takiego makabrycznego samopoczucia??przeciez zaprzepascilam, bol byl nie do wytrzymania, goraczka tez...prpsze o opinie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Nie sądzę aby był jakikolwiek kryzys ozdrowieńczy, raczej zdecydowanie infekcja wirusowa. Tego czy Koronawirus, wirus grypy czy grypa żołądkowa to tego nie wiem... Tutaj na pewno zastosowałbym zioła, ale trzeba by je dobrać indywidualnie. Myślę że zioła które bym rozważał to urzet, korzeń jeżówki, berberys, tarczyca bajkalska, gorzknik kanadyjski, korzeń lukrecji. Można wszystkie zioła razem gotować przez około 20 minut. Może bańki, witamina D, C, węgiel aktywny - w zależności czy w ogóle jesteś w stanie coś przyjąć. Miałem ostatnio bardzo podobny przypadek i myślę że wtedy była to mocna grypa żołądkowa, choć możliwe że z dodatkiem koronawirusem, bo innej osoby zaczęło się podobnie i ona zrobił z kolei test i wyszedł koronawirus. Wtedy przez dwa/trzy dni dana osoba praktycznie nie mogła jeść i zioła jakie piła to rumianek i krwawnik, aby w ogóle jej żołądek zaczął pracować. Potem już inne zioła ale już inny temat...
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń

Prześlij komentarz