Bojąc się, że nie przeczytasz całej tej publikacji ze względu na odczucie, że ten
temat Cię nie dotyczy rozpocznę od
tego, że jeden z najbardziej niebezpiecznych produktów jakim jest aspartam
znajdziesz w dietetycznych napojach (także tych najpopularniejszych), w
tysiącach produktów typu light oraz w zwykłych (w tym płatki śniadaniowe, dżemy
oraz cały przekrój żywności), w witaminach czy w najbardziej popularnej gumie
do żucia. Z kolei inną toksyczną substancję jaką jest sacharyna znajdziemy w
paszach dla zwierząt więc pośrednio możemy ją skonsumować za pomocą schabowego
na naszym talerzu. Dlatego zachęcam Cię do zapoznania się z tym artykułem nawet
jeśli sam nie używasz sztucznych
słodzików. Może uchronisz przed nimi swojego sąsiada pijącego dietetyczną Colę
w celu zrzucenia zbędnych kilogramów, co jak będę starał się pokazać może być
zabójcze dla jego zdrowia. Dziś nie
będę pisał o białym cukrze, którego szkodliwość jest powszechnie znana, ale
skupię się na toksycznych słodzikach typu aspartam, sacharyna, sukraloza. Opiszę
te trzy, ponieważ są one najczęściej stosowane, ale co jakiś czas wychodzi nowy
produkt, u którego prędzej czy później udowadnia się jego toksyczność. Najtrudniejsze
w ocenie czy produkt przez nas kupowany przypadkiem nie zawiera tych słodkich trucizn jest to, że są one dziwnie
nazywane lub mają ładnie brzmiące nazwy marketingowe. Podobnie jak w przypadku
soi wiele produktów na rynku zawiera sztuczne słodziki bez wyraźnego określenia
ich w składzie (polecam lekturę etykiety gumy do żucia). Dlatego warto dobrze
się zastanowić kupując produkt z nazwami nieprzypominającymi nazwy jedzenia (w
tym także wszystkie E, a konkretnie E951 – aspartam, E955 – sukraloza, E954 –
sacharyna). W tej publikacji powiemy sobie o słodzikach nie tylko oszukujących Twoje ciało, ale mających wysoce toksyczne
działanie.
Aspartam używany jako diabetyczny słodzik
jest bardzo dobrym przykładem jak na naszej planecie wielkie lobby, a co za tym
idzie wielkie pieniądze mogą wprowadzić na rynek toksyczną substancję tylko ze
względu na zyski jakie może ona przynieść. Nie
będę tutaj opisywał całej historii tej substancji, ponieważ nie jest moją rolą pokazywanie naszego
świata w złej odsłonie. Chcę tylko zwrócić uwagę, że mimo iż wszyscy wiedzą, że
aspartam jest wysoce toksyczny i jego tło wprowadzenia na rynek jest co
najmniej skandaliczne, dalej jest on powszechnie używanym środkiem spożywczym. Jak
masz ochotę, to dodałem film o aspartamie – pozycja nr 19. Mówię o tym dlatego,
że niekoniecznie powinniśmy mieć zaufanie do substancji dopuszczonych do obiegu.
Wręcz przeciwnie – wszystko co nie
jest naturalne traktujmy jak substancje nie
do użytku wewnętrznego (z resztą zewnętrznego także). Wracając do aspartamu
warto znać jego działanie w naszym organizmie. Aspartam sam w sobie jest dość
niestabilną substancją chemiczną składającą się z fenyloalaniny, kwasu
asparaginowego oraz metanolu. Natomiast w naszym ciele rozkłada się na alkohol
metylowy, kwas mrówkowy i inne toksyczne substancje. Kiedy zjemy jakiś produkt lub
wypijemy napój zawierający aspartam, po naszym organizmie rozprowadza się jedna
z jego toksyn jakim jest metanol. Metanol po dostaniu się do naszych tkanek
zostaje przetworzony na formaldehyd, który z kolei w naszych komórkach wiąże
się z białkami i naszym DNA. To, że formaldehyd jest odpowiedzialny za uszkodzenia
DNA oraz to, że to aspartam mutuje w ten sposób komórki zostało pokazane w
badaniach. Ten składnik apartamu naukowcy szczególnie wiążą z wzrostem guzów
mózgu. Z kolei inny składnik aspartamu jakim jest kwas asparaginowy wpływa na
wzrost zawartości tego kwasu w naszych komórkach (plus wzrost glutaminianu), co
powoduje napływ dużej ilości wolnych rodników. W tym przypadku wolne rodniki
także najbardziej uszkadzają komórki neuronowe. Ostatni składnik aspartamu,
czyli fenyloalanina może (nie u wszystkich osób) doprowadzić do zmniejszenia
poziomu serotoniny, a to będzie skutkowało problemami emocjonalnymi i depresją.
Poza tym aspartam metabolizuje się w kwas mrówkowy, który zabija komórki pozostawiając
martwe, puste miejscach w tankach. Badania na szczurach pokazywały, że nawet w
grupie przyjmującej niewielkie ilości tego słodzika szczury umierały szybciej
niż normalnie (każdy z 1500 szczurów w tym eksperymencie umarł przedwcześnie),
a sekcje zwłok ukazały liczne guzy, chłoniaki, białaczkę i tym podobne zmiany w
każdym zwierzęciu. Jak widać każdy ze składników aspartamu jest wysoce
toksyczny więc uważam, że powinniśmy go unikać nawet w tej gumie do żucia, na
temat której się tak uparłem.
Innym nienaturalnym
słodzikiem jest sacharyna. Ta chemiczna substancja nie ulega procesom metabolicznym, więc podobnie jak aspartam nie ma w sobie kalorii. Porównywalnie
jak w przypadku aspartamu historia wytwarzanej ze smoły węglowej sacharyny jest
co najmniej zastanawiająca. Fakt, że już kiedyś była zakazana ze względu na
szkodliwość, a dziś znów możemy ją spotkać w produktach spożywczych co najmniej
daje do myślenia. Sacharyna jest uznana za substancję rakotwórczą i mimo braku
kaloryczności można uznać ją za czynnik sprzyjający otyłości. W badaniach
zwierzęta otrzymujące sacharynę wykazywały się zwiększonym apetytem, a co za tym
idzie, zwiększeniem wagi. Jak myślisz czy ten fakt można wykorzystać przy
produkcji mięsa? Jak najbardziej, dlatego wiele pasz dla zwierząt jest
wzbogaconych sacharyną czy innym toksycznym słodzikiem. Dlatego jeśli jesz
mięso jest spore prawdopodobieństwo, że pośrednio spożywasz sztuczne słodziki.
Na etykiecie mięsa nie znajdziesz
informacji o tych truciznach, a zresztą często sami hodowcy o tym nie wiedzą. Kto by badał pasze dla
zwierząt? Ich skuteczność jest określana badając przyrost masy zwierząt, a nie
jak niektórym się wydaje czy finalny produkt będzie mógł zasłużyć na miano
zdrowego (co na marginesie w przypadku mięsa jest niemożliwe). Zauważyłeś, że
za pomocą mięsa możemy pośrednio jeść już przynajmniej dwa potencjalnie
szkodliwe produkty? Na razie mamy sztuczne słodziki oraz genetycznie
modyfikowaną soję.
Kolejną ciekawą substancją dodawaną do
produktów jest sukraloza. Sam proces jej pozyskiwania
dużo mówi o tym produkcie. Mianowicie uzyskuje się ją poprzez chlorowanie
cząsteczek cukru. Dzisiaj już wiele badań ujawniło toksyczność tej substancji i
podejrzewa się ją o związek z chorobami autoimmunologicznymi. Mimo iż jest to
znów substancja mająca sprzyjać odchudzaniu także może przyczynić się do
otyłości. Nasz organizm taką truciznę będzie chciał za wszelką cenę odprowadzić
od organów wewnętrznych, czyli będzie ją odkładał w tłuszczu na obwodzie
naszego ciała. Jednak mimo tego wyrafinowanego sposobu chronienia naszego
organizmu toksyny zawsze mogą zostać przekazane do krwi co może mieć bardzo negatywne
skutki odbijające się na naszym zdrowiu. Ciekawe jest też to, że sukraloza
została dopuszczona do rynku mimo iż badania nad tą substancją wciąż trwają. Nie będę wypisywał konkretnych schorzeń
do jakich sukraloza przyczynia się u zwierząt laboratoryjnych, ale wspomnę
tylko o powiększeniu wątroby czy zaniku grasicy oraz węzłów chłonnych.
Na rynku istnieją inne potencjalnie
niebezpieczne słodziki. Dla mnie osobiście określenie czy dany produkt może być
dla nas szkodliwy jest proste. Mianowicie wszystko co powstało w laboratorium nie ma prawa być znane naszemu
organizmowi, a to znaczy, że jest dla niego toksyczne. Jak zawsze w przypadku
niebezpiecznych substancji człowiek wymyślił normy określające bezpieczne
poziomy ilości przyjmowania powyższych trucizn. Mnie oczywiście nie przekonuje fakt, że możemy spożywać
toksyczne substancje w ilości bezpiecznej uznanej za taką przez naukowców.
Ponadto łatwo obliczyć statystycznie, że dzieląc całkowitą ilość sztucznych
słodzików zjadanych w naszym kraju przez ilość jego mieszkańców to wyjdzie nam,
że nawet te normy są kilkukrotnie przekraczane. Pamiętając, że w statystykach
ujmowane są takie osoby jak Ty i ja oraz wiele osób dbających o swojej zdrowie nie spożywających takich substancji,
to statystyczny Kowalski zjada ich jeszcze więcej. Najgorsze w tym wszystkim
jest to, że najwięcej słodkich trucizn przyjmują osoby wymagające właśnie
największej czystości organizmu, czyli diabetycy. Niestety to w ich diecie znajdziemy
różnego rodzaju słodziki o różnie ładnie brzmiących nazwach oraz produkty nie zawierając cukrów ale mające w
sobie jedną z powyższych lub inne przeze mnie nieopisane toksyczne substancje (lub
też ich mieszanki).
W jednym z dużych badań wykazano, że
kobiety regularnie spożywające sztuczne słodziki przybierają na wadze
zdecydowanie więcej niż kobiety nie
przyjmujące takich darów współczesności. Na marginesie – zauważyłem, że w wielu
badaniach gdzie było badane przyjmowanie różnych spożywczych substancji
chemicznych, osoby je przyjmujące przybierały na wadzę bardziej niż grupa
kontrolna. Dla mnie osobiście jest to kolejny argument za tym, że przyjmowana
chemia spożywcza jest traktowana przez nasz organizm jako trucizny, przed którymi
bronimy się odkładając je w tkance tłuszczowej. Ten mechanizm chroni nasze
ciała, ale też nie pozwala schudnąć
osobom mającym nawet niskokaloryczne diety. Na tym tle wystarczy wziąć pierwszy
lepszy słoik w sklepie spożywczym i przeczytać jego skład (jeśli oczywiście
jest prawdziwy) i zastanowić się jak wiele chemii spożywa przywołany już
Kowalski każdego dnia. Wracając do słodzików badacze wywnioskowali, że im więcej
jesz sztucznych słodzików, tym bardziej chce Ci się jeść. Może to jest odpowiedź
na pytanie czemu producenci tak chętnie je dodają do swoich produktów. Przecież
w ogólnym rozrachunku im więcej jemy, tym więcej zarabiają producenci żywności.
Możesz pomyśleć, że pojedynczy producent nie
widziałby celowości takich działań lub mógłby je uznać za nieetyczne. Jednak
przypatrując się strukturze producentów łatwo zauważyć, że tak naprawdę
liczących się producentów żywności jest kilka i mitem jest rynek dużej konkurencji.
Jako przykład można przywołać produkty „polskiego” Winiary należącego do
Nestle, produkty firmy Pudliszki należącej do Heinza czy wody Żywiec należącej
do Danone (pomijając już fakt, że właścicielami wszystkich firm są
akcjonariusze co oznacza, że pozornie konkurencyjne firmy często należą do
jednego właściciela). Dlatego jeśli masz nadwagę lub chcesz komuś pomóc
schudnąć warto rozpocząć od eliminacji każdej sztucznej substancji zawartej w
żywności.
Zauważyłeś, że Twój organizm każdego dnia
próbuje zjeść podobną ilość pożywienia? Jak nie zjesz śniadania, to zazwyczaj obiad będzie bardziej obfity, a z
kolei jak przegłodzisz się cały dzień, to na kolację odbijesz sobie to zdecydowanie
większym posiłkiem niż w dniu kiedy wcześniej spożywałeś odpowiednie posiłki.
Nasz organizm zawsze dąży do otrzymania odpowiedniej ilości energii w ciągu
jednego dnia. Dlatego jeśli w danym posiłku otrzyma jej mniej (np. poprzez
dodanie pozbawionych kalorii sztucznych słodzików), to w następnym będzie
starał się to nadrobić. Można nawet wykorzystywać ten fakt jedząc np.
kaloryczne śniadanie wiedząc, że do końca dnia nie będziemy mieli możliwości spożycia większego posiłku. Organizm
dąży do równowagi kalorycznej w ciągu doby ale wydaje się, że takie działanie
można rozszerzyć na cykle tygodniowe czy miesięczne. Właśnie z tego powodu
wiele ścisłych diet kończy się niepowodzeniem,
a wręcz efektem jojo. Tutaj działa mechanizm przetrwania, czyli nasz organizm otrzymując
mniej pożywienia zmienia metabolizm na bardziej wydajny, a my dodatkowo
kończymy dietę zaczynając nadrabiać większymi posiłkami niż przed dietą.
To nie
ma prawa się udać.
Poza powyższymi argumentami przeciwko
używaniu słodzików w jakiejkolwiek formie pozostał nam jeszcze temat
oszukiwania ciała. Nasz zmysł smaku jest niczym innym jak czujnikiem służącym
organizmowi do wykrycia jakie substancje są zawarte w pożywieniu, a co za tym
idzie jego odpowiednie przygotowanie się do ich obróbki. Słodki smak informuje
organizm o cukrach zawartych w pożywieniu, więc jest to sygnał dla mózgu aby
pobudził trzustkę do wydzielenia insuliny, która zostanie wykorzystana do metabolizmu
cukrów (transport cukru z krwi do komórki). Kiedy jemy sztuczne słodziki tak
naprawdę oszukujemy organizm, który przygotował się na dopływ cukrów, a których
mu nie dostarczyliśmy. Regularne
wprowadzanie w błąd organizmu może być przyczyną wielu chorób, w tym między innymi
cukrzycy typu 1, kiedy to ciągle oszukiwana trzustka po prostu może odmówić
współpracy. Poza tym już w etapie jedzenia żywności słodkiej (czy picia
słodkich napojów) trzustka wydzieliła insulinę do krwi i jeśli w tym czasie nie dostarczymy organizmowi cukrów
poprzez zastosowanie słodzików, to poziom cukrów we krwi znacznie spadnie w
porównaniu do okresu przed posiłkiem. To będzie skutkować naszym odczuciem
wilczego głodu i zachcianką kalorycznej żywności. Moim zdaniem permanentny stan
utrzymywania niskiej wartości cukrów we krwi spowodowany np. przez stosowanie
słodzików będzie prowadził do naszego rozdrażnienia, zmęczenia i w dalszej perspektywie
do depresji. Poza tym warto zastanowić się czy przyjmowanie sztucznych
słodzików nie prowadzi do tak
wyrachowanego oszukiwania naszego mózgu, że odczucie słodkości nie pozwala mu na uwalanie zapasów
glukozy nawet wtedy kiedy faktycznie są potrzebne. Po co uwalniać zapasy skoro
przed chwilą zastał zjedzony słodki posiłek? Będzie to przyczynkiem do coraz
gorszego naszego samopoczucia. Dlatego warto zastanowić się czy przypadkiem
kupowany przez nas produkt z napisem light nie
jest większym zagrożeniem niż pełnowartościowy produkt. Oczywiście nie chodzi mi o wybór pomiędzy
dietetyczną, a prawdziwą colą (choć ja nie
wypiję żadnej z nich, to od dietetycznej trzymałbym się jak najdalej). Mimo
obiegowej opinii, że żywność light może być zdrowsza dziś sobie pokazaliśmy, że
niekoniecznie. Poza tym nie
powiedzieliśmy sobie o takich rzeczach jak terminy przydatności do spożycia
sztucznych słodzików, które często wynoszą tylko kilka miesięcy co przy rocznym
lub dwuletnim terminem ważności niektórych produktów je zawierających wydaje
się co najmniej dziwne.
Podsumowując, każda żywność odbiegająca
mocno od naturalnego stanu będzie dla nas szkodliwa, a mówiąc o żywności
powstającej w laboratorium możemy być tego pewni. Oszukiwanie własnego ciała za
pomocą słodzików jest jak gra w ruletkę tylko, że tutaj możemy być pewni prędzej
czy później wygranej, w tym przypadku choroby. Wiem, że wiele osób ma w swojej
rodzinie osobę chorą na cukrzycę, która mimo swojej choroby nie chce zrezygnować ze słodkości tego
świata i za pomocą sztucznych chemikaliów próbuje obejść swoją chorobę. Proszę
Cię o zwrócenie jej uwagi na potencjalne zagrożenia z powodu takiego
zachowania. Osoba chora na cukrzycę szczególnie potrzebuje naturalnej żywności
roślinnej i każde odejście od natury mocniej odczuje na swoim zdrowiu.
Nie każda słodycz jest słodyczą dla Twojego ciała
Przez czysty przypadek trafilam tutaj dzisiaj i przepadlam ...ale wierze,ze to co najlepsze w naszym zyciu zjawia sie "przypadkiem" i tak odczytuje dzisiejszy pobyt tutaj :) ! Jestem zachwycona, oszolomiona i troche przerazona ...jakby nie patrzec kazde odczucie jest tutaj na miejscu ;) . Mam jedno pytanie , wlasciwie to wiele pytan ale dzisiaj pozwole sobie na to jedno: stevia ???? Wiem oczywiscie,ze jest milion stevii ale juz nauczylam sie szukac i kupuje ta gdzie w skaldzie nie ma kilkunastu pozycji ;) a co najwyzej 2 ;) ..jednak nie zmienia to fatku...czy ona jest lepsza niz cukier? Bo do opisanych slodzikow nawet nie ma co porownywac, tz mam taka nadzieje. Z gory dziekuje za chocby male spostrzezenia na ten temat i pozdrawiam z daleka ;) Beata
OdpowiedzUsuńWitam Cię bardzo serdecznie tutaj:)
UsuńJeśli chodzi o słodziki, które możemy stosować to na pewno napiszę kiedyś o tym artykuł. Ogólnie Stewia jest "prawie" bardzo dobra. Najlepsza jest taka nieprzetworzona, czyli w formie suszonej rośliny. Mam taką w sklepie i bardziej przypomina zioła niż cukier czy biały proszek. Jednak osobiście nie używałbym jej jeśli jest ona w formie białego proszku. Proces produkcji stewi w takiej formie jest bardzo toksyczny. Napisałem wcześniej słowo "prawie" wiec szybko wyjaśniam czemu. Stewia nie ma w sobie kalorii a słodki smak. Wiec istnieje ryzyko oszukiwania organizmu, który szykuje się na cukry a tu... nic. Więc stosuj stewie w pokarmach, które mają jakie kalorie. Słodzenie herbaty stewią w moim odczuciu może zbyt mocno obciążać trzustkę i nawet przyczynić się do cukrzycy (nie oszukujmy swego ciała, słodki smak równa się pokarm). Jednak w pokarmach jako suszona roślina stewia ja najbardziej:)
Pozdrawiam,
Marian
Witam serdecznie i strasznie dziekuje za tak szybka odpowiedz !!! Dzisiaj juz nie anonimowo doczytuje dalej ... Tak myslalm ze pewnie cos w tym bedzie bo chyba gdzies podswiadomie wiedzialam,ze bezkane uzywanie stewii czyms moze grozic :( ... Najlepiej byloby chyba zrezygnowac ze slodzenia , oj tak, to by bylo cos tylko jak tego dokonac ;) ??? Twoj blog zdecydownaie sklania mnie do podjecia zdecydowanych "krokow we wlasciwym kierunku" :) ... Niby staram sie odzywiac zdrowo, unikac konserwantow, przetworzonej zywnosci, pic tylko wode ale czym wiecej czytam tym widze ile jeszcze przede mna :( tym bardziej,ze od 15 lat choruje na wrzodziejace zapalenie jelita grubego :( ... Jeszcze raz bardzooo dziekuje za szybka odpowiedz i motywacje :) !!!! Pozdrawiam serdecznie ze slonecznej Francji !!!
UsuńZazdroszczę szczególnie tego słowa "słonecznej"
UsuńJeśli chodzi o słodkie to wraz z wprowadzania nowych nawyków będziesz miała mniejszą ochotę na nie. Jednak czasem możemy trochę "zgrzeszyć" robiąc sobie zdrowe zamienniki słodyczy. Tutaj pomoce będą np daktyle, morwy itp. Np. możemy zmielić w blenderze suszone morele, daktyle z orzechami nerkowca, dodać trochę skórki z pomarańczy, soli i łyżkę wody. Zmiksować i uformować w kuleczki wkładając do środka jagodę goi , migdała itp. Obtoczyć w wiórki kokosowe i mamy swoje słodycze:)
Jeśli chodzi oto ile przed Tobą to się w ogóle tym nie przejmuj. Delektuj się nową wiedzą i wprowadzaniem nowych zmian. Niech to będzie fajna przygoda i pamiętaj, że sama droga już jest celem. Ciesz się tym co już osiągnęłaś a nie martw się tym co przed Tobą. A efektem ubocznym Twoich działań będzie wyleczenie jelita grubego... (które na marginesie dziś raczej chciałoby odpocząć od słodkości...)
Pozdrawiam,
Marian
Witam i mam pytanie,
OdpowiedzUsuńCo Pan sądzi o ksylitolu, czy to bezpieczna forma słodzenia i ewentualnie czy kraj pochodzenia ma duże znaczenie...pytam, bo kupiłam ksylitol jako zamiennik cukru pochodzący z Chin i jestem ciekawa Pana opinii.
Pozdrawiam!
Witam serdecznie,
UsuńKiedyś napiszę osobny artykuł o naturalnych słodzikach. Osobiście nie jestem fanem ksylitolu, mimo iż mówi się o nim tak wiele dobrego. Zastanawiałaś się kiedyś jak to się dzieje, że z brzozy powstaje biały cukier łudząco podobny do tego zwykłego? Ogólnie ksylitol na pewno jest lepszy niż zwykły cukier ale nie ma co z nim przesadzać. Natomiast raczej powinniśmy kupować ksylitol fiński, oryginalny. Dziś producenci mocno oszukują nazywając "ksylitem" wiele produktów wykonanych z owoców, zamiast z brzozy. Na przykład ksylitol pochodzący z chin pewnej polskiej firmy produkującej bio żywność powstaje z kukurydzy, może nawet takiej GMO. No a to już nie ma wiele wspólnego z ksylitolem. Może warto abyś zadzwoniła do producenta Twojego ksylitolu? Ja osobiście jako słodzik używam miód lub do czegoś na ciepło syrop klonowy.
Pozdrawiam,
Marian
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń