Czy nasze życie zależy tylko od odziedziczonych genów i naprawdę nie mamy wpływu na choroby nas
dotykające? Wielu z nas zafascynowanych odkryciami genetyki niesłusznie zaczęło wierzyć, że geny
kontrolują nasze ciało i nasze działania nie
mają większego znaczenia, ponieważ i tak już wszystko zostało wcześniej
zapisane w kodzie DNA. Jednak trzeba zauważyć, że wiele osób mających
dziedziczną skłonność do pewnych chorób po przejściu na naprawdę zdrowy styl
życia staje się od nich wolnymi i dolegliwości trapiące ich przodków stają się tylko anegdotą. Uważam
to za niezbity dowód na to, że geny nawet jeśli mają wpływ na nasze życie, to
na pewno niedecydujący. Innym
przykładem może być np. szczupła sylwetka Azjatów oraz ich dość dobre zdrowie,
które jak sądzono jest związane z ich genetycznymi skłonnościami. Jednak wielu
Chińczyków zmieniając miejsce zamieszkania oraz przejmując zachodni styl życia
szybko staje się otyłymi, a zazwyczaj już w drugim pokoleniu zaczynają chorować
na te same dolegliwości występujące w ich nowym miejscu zamieszkania. Te nowe
choroby nie występowały nie tylko w ich rodzinie, ale i w
całej wiosce z której pochodzili. Dziś poza doświadczeniem życiowym także
badania naukowe potwierdzają to, że geny mają drugorzędny wpływ na nasze
zdrowie. Wynika z nich, że komórki naszego ciała są głównie kontrolowane przez
środowisko w którym żyją, a nie przez geny. Środowisko to składa się z fizycznego
i energetycznego otoczenia komórki. W związku z tym zmieniając środowisko wewnętrzne
naszego organizmu wpływamy na życie każdej komórki naszego ciała. Geny
oczywiście są ważne. Można powiedzieć, że są matrycami, planami według których
nasz organizm buduje białka, a co za tym idzie wszystkie elementy życiowe w
naszym ciele. Jednak jakie matryce oraz w jaki sposób zostaną wykorzystane
decyduje już otoczenie komórki, a nie same geny. To nie geny, a świat w którym
żyje komórka wpływa na jej życie i mechanizmy zachodzące w naszym ciele. Dziś
porozmawiamy trochę o genetyce…
Podstawy genetyki mówiące o decydującym wpływie genów na życie mają jedną znaczącą
wadę. Mianowicie nie uwzględniono w
nich, że geny nie mogą się same
włączać i wyłączać. Aby dany gen się uaktywnił musi go uruchomić środowiskowy
bodziec. W związku z tym łatwo wysunąć wniosek, że to środowisko kontroluje
aktywność danych genów. Geny znajdują się w jądrze komórki, które to w
środowisku naukowym uważane jest za „mózg” naszej komórki. Wydaje się jednak,
że jest inaczej ale po kolei. W każdej komórce znajdują się różne struktury, z
których większość nazywa się organellami (np. mitochondria, jądro, aparat
Golgiego). Można je porównać do organów naszego ciała, a samą komórkę do całego
naszego organizmu. Tak jak cały nasz organizm tak każda pojedyncza komórka
trawi substancje odżywcze, wydala produkty przemiany materii, „oddycha” czy też
potrafi się rozmnażać. Podobnie jak my każda komórka jest poddawana tysiącom
bodźców w każdej sekundzie. Analizując sygnały płynące ze środowiska ją otaczającego,
komórka wybiera najlepsze możliwe reakcje, których ostatecznym celem jest
przetrwanie. To sygnał ze środowiska mówi komórce jaki gen aktualnie jest
potrzebny. Nasze DNA jest zbudowane z długich i nitkowanych cząsteczek. W tym
łańcuchu molekuł DNA można znaleźć pojedyncze geny, które to są projektem
konkretnych białek. Mówiąc prościej w DNA organizm przechowuje plany każdego
rodzaju białka, z których jesteśmy zbudowani i które odpowiadają za życie w
naszym ciele. W tym poście nie będziemy
tego dokładnie zgłębiać, ale jako ciekawostka warto wspomnieć, że w badaniach
nad komórkami po wycięciu jądra, czyli de facto DNA, komórka dalej żyła i nie umierała jak wcześniej sądzono.
Jednak te komórki nie mogły się
rozmnażać ani tworzyć nowych białek. Oczywiście ich życie było gorszej jakości,
ale żyły. Ich „wnętrzności” szybciej się zużywały, ponieważ nie potrafiły odbudować zużytych białek,
czyli swoich struktur. Skoro komórka potrafi jako tako żyć bez jądra
komórkowego to ten fakt przeczy, że jądro komórki można nazwać centrum
dowodzenia. Wracając do tematu. Nasze DNA jest skrzętnie otulone białkami i z
tak przykrytymi genami nasza komórka nie
może z nich bezpośrednio skorzystać. Białka zakrywają pojedyncze geny i wówczas
dane geny są w pozycji nieaktywnej. Dopiero
kiedy zacznie płynąć sygnał ze środowiska komórki zaczyna się oddziaływanie na
dane białko otulające DNA, które z kolei odkrywa pożądany gen. Kiedy dany gen
(część DNA) jest odsłonięty zostaje sporządzona jego kopia (RNA) i na jej
podstawie komórka może wyprodukować białko (proteinę) według danej matrycy. W
związku z tym nawet jeśli mamy odziedziczony „chory” gen, to nie jest to równoznaczne z nieuchronną
chorobą, ponieważ to bodziec środowiskowy musi go uaktywnić. Poza tym ostatnie
badania pokazują, że odziedziczone geny potrafią się zmieniać w trakcie całego
życia. W jednym z eksperymentów myszom „wycięto” dany rodzaj genów, co z kolei spowodowało,
że ich futerko stawało się żółte, a same myszy były większych rozmiarów oraz były
bardziej podatne na choroby. Oczywiście ich potomstwo także nie miało danego genu, w związku z tym także
miało żółte futerko itd. Jednak kiedy myszom podawano suplementy diety, czyli stwarzano
sprzyjające środowisko ich potomstwo rodziło się „normalne”, to znaczy nie miało już żółtej sierści, było
mniejszych rozmiarów i nie cierpiało
na liczne choroby co ich genetyczni „bracia”. Czy to przypadkiem nie oznacza, że potrafimy wytworzyć
nowe geny, których nie dostaliśmy od
swoich rodziców? Innym przykładem może być eksperyment przeprowadzony na bakteriach,
którym usunięto gen odpowiedzialny za możliwość trawienia laktozy. Bakterie
umieszczono w środowisku gdzie nie
było innego pożywienia poza właśnie laktozą, której teraz nie potrafiły trawić. Jednak po pewnym czasie stało się coś na
pozór niesamowitego. Mianowicie bakterie zmodyfikowały swoje geny w taki sposób
aby znów mogły trawić laktozę i zaczęły to robić. Z resztą każdy z nas, a
szczególnie lekarze obserwuje jak bakterie modyfikują swoje geny i stają się
odporniejsze na tak chętnie stosowane przez nas antybiotyki. Skoro takie małe
bakterie potrafią zmieniać swoje geny, to jak myślisz czy człowiek mający o
wiele bardziej złożoną strukturę także potrafi?
Pozostaje pytanie jak środowisko może wpływać na ekspozycję danych genów? Aby
to zobrazować przejdźmy na chwilę do błony komórkowej otulającej i
oddzielającej komórkę od środowiska zewnętrznego (na marginesie - błony
komórkowe są tworzone z tłuszczów, więc jakość tłuszczów jakie spożywasz
wpływają na ich stan). W błonie znajdują się liczne białka mające rozmaite
funkcje jak na przykład transportowe, czyli przepuszczające substancje odżywcze
do wnętrza, a produkty odpadowe na zewnątrz komórki. Jednak my skupimy się na
białkach receptorach, które można przyrównać do czujników monitorujących
zarówno wewnętrzną przestrzeń komórki jak i środowisko ją otaczające. Białka
receptory znajdujące się w błonie komórkowej to narządy zmysłów komórki, które
potrafią zareagować na poszczególne sygnały płynące ze środowiska (zarówno te
materialne jak np. brak tlenu, czy energetyczne jak np. pole magnetyczne). Dany
bodziec wpływa na białka receptory, a te z kolei wpływają na odczyt
poszczególnych genów, za pomocą których zostają zaprojektowane białka potrzebne
komórce w danej chwili. Czyli to receptory niejako kontrolują które geny
zostaną odkryte i jakie rodzaje białek na ich podstawie będą produkowane
(zarówno takie mające zastąpić już wysłużone białka komórkowe czy zupełnie nowe
produkowane na daną „okoliczność”). W związku z tym to błona komórkowa tworzy interakcje
z otoczeniem komórki oraz jej wnętrzem wpływając na aktualną aktywność. Dlatego
właśnie wydaje się, że to błonę komórkową możemy nazwać mózgiem komórki, a nie
jądro jak wcześniej sądzono. Jednak jeśli przyjrzymy się bliżej to de facto
środowisko, w którym żyje komórka wpływa na to jakie geny w danej chwili są
aktywne a jakie nie, czy komórki są zdrowe czy chore (choć słowo „chore” moim
zdaniem jest nieprawidłowe, raczej komórka dostosowuje się do okoliczności,
czyli jest zaburzona podobnie jak środowisko, w którym żyje). W wielu
eksperymentach przeprowadzanych na pojedynczych komórkach to zmiana środowiska
wpływała na to, czy daną komórkę uznalibyśmy za zdrową czy „chorą”. Kiedy
środowisko (czytaj odpowiednie zaopatrzone płyny, w których znajdowała się
komórka) było zdrowe to komórka żyła pełnią życia. Jednak, kiedy tej samej
komórce stwarzano toksyczne środowisko to stawała się „chora”. Kolejne
eksperymenty pokazały, że nawet „chora” komórka, której środowisko zamieniono
na prawidłowe wracała do normalnego funkcjonowania. Wniosek nasuwa się sam: dbaj o środowisko swojego organizmu
zarówno to materialne (dieta, stres, aktywność, odprowadzanie toksyn itp.) oraz
energetyczne (miłość w życiu, spełnienie, wdzięczność itp.), a każda komórka
Twojego ciała odpłaci Ci „zdrowiem”. Można także zastanowić się czy choroby
typu rak są faktycznie chorobami czy raczej dostosowaniem się komórek do
środowiska je otaczającego. Ale to już temat na inne artykuły. Wspomnę tylko,
że jedna z nagród Nobla była przyznana za odkrycie, że komórki nowotworowe nie potrafią żyć w środowisku tlenowym,
czyli żyją tylko tam gdzie są poważne niedostatki tlenu - jednak ten fakt jakoś
szybko został przez nas zapomniany…
Oczywiście są tysiące genów, które dziedziczymy po swoich rodzicach i
dzięki nim mamy skłonności do danych chorób. Jednak coraz więcej badań daje
przekonujące dowody na to, że to świadoma ciąża i macierzyństwo mogą wpływać na
końcową modyfikację genetyczną, a co za tym idzie na podatność na choroby
bardziej niż samo DNA znajdujące się w komórkach rodziców. Mówiąc trochę
inaczej to warunki środowiskowe przyszłej matki mają decydujący wpływ na rozwój
genetyczny dziecka. Dzięki temu mechanizmowi przyszły nowy człowiek może lepiej
dostosować się do środowiska, w którym przyjdzie mu żyć. Od taka mądrość
Natury. Przekładając to trochę na praktykę zauważono, że matki które były
narażone na liczne sytuacje stresowe podczas ciąży rodzą dzieci, których mózg
jest mniej rozwinięty, ale za to ciało przyszłego człowieka będzie bardziej
atletyczne. Sytuacja stresowa matki tak naprawdę mówi Naturze, że w tym ciężkim
do przetrwania środowisku będą nam bardziej potrzebne silne mięśnie i kości niż
wyższe zdolności intelektualne. Z kolei potomkowie matek zrelaksowanych i
przebywających w opiekuńczym środowisku częściej rodzą przyszłych geniuszy. Mimo
wszystko możemy zauważyć, że faktycznie w danych rodzinach częściej możemy
spotkać dane choroby i wtedy często odwołujemy się do genetyki. Na pierwszy
rzut oka słusznie, ale czy na pewno? Jeśli się bliżej przyjrzymy temu zjawisku to
łatwo zauważymy, że dana rodzina ma bardzo podobne warunki i styl życia. Ich
diety są bardzo zbliżone, a często takie same. W ich rodzinie panują konkretne relacje,
więc także są narażeni na podobne wybuchy złości czy miłości. Poza tym
zazwyczaj mieszkają na tym samym obszarze geograficznym, więc oddychają także
tym samym powietrzem, spożywają tak samą „dobrą” wodę. Z mojego punktu widzenia
także spożywają niegatunkowy pokarm
(mięsa, nabiał, jaja, słodycze, chemię spożywczą itp.). Mówiąc zgodnie z duchem
artykułu – żyją w tym samym środowisku. W związku z tym możliwe jest, że ich
organizmy po prostu korzystają z „chorego” genu i dopasowują pracę swoich
komórek do warunków panujących w otoczeniu. Gdyby było inaczej jak wytłumaczyć
dość łatwe wychodzenie z „genetycznych” chorób osób stosujących odpowiednie
oczyszczanie organizmu przy jednoczesnym wprowadzaniu prawidłowego stylu życia.
Jak też wytłumaczyć, że tylko część dzieci danych rodziców zachoruje na
rodzinną chorobę, a przecież muszą mieć w swoim arsenale „chory” gen. Poza tym
jeśli czytałeś artykuł E1, to idąc z kolei
z duchem tamtego artykułu rodziny obarczone genetyczną chorobą mogą być na nią
skazani ponieważ w kółko myślą, że mają genetyczną chorobę. Jeśli ciągle
słyszysz, że masz genetyczną chorobę, to z czasem nieświadomie budujesz
przekonanie, że faktycznie możesz na nią zachorować. Skoro wierzę, że na coś
zachoruję, a wiara czyni cuda, to może faktycznie w końcu zachoruję.
A więc powiedzieliśmy sobie, że geny są skorelowane z naszymi osobistymi
cechami i zachowaniem organizmu, ale mimo wszystko zostają uśpione do czasu
odpowiedniego bodźca. Zdaję sobie sprawę, że łatwo zrzucić swoje dolegliwości
na genetykę i dalej żyć z „duchem czasu”. Jednak jeśli chcesz być zdrowy, nie oglądaj się na geny (co z resztą
samo w sobie jest bezproduktywnym zajęciem), a na sposoby jakie możesz wybrać,
aby zrobić coś dla siebie. Oczywiście niektóre osoby mają mocno uszkodzone geny
potrzebne do normalnego funkcjonowania i w ich ciałach zdarzają się trudne do
opanowana nieprawidłowości. Jednak takich osób jest niewielki odsetek i akurat
Ciebie to nie dotyczy. Na
zakończenie dam jedną myśli do zastanowienia. Jeśli w błonie komórkowej są
zawarte białka, które jako receptory potrafią otrzymać sygnał, a jako efektory
dać sygnał do życia (tworzenia konkretnych protein), to logiczne wydaje się, że
to środowisko tworzy podwaliny nowego życia komórkowego. Na tle materialnym
opis środowiska wydaje się prosty, mianowicie są to płyny międzykomórkowe i
znajdujące się w nich substancje (zarówno odżywcze jak i toksyczne). Ale
przecież jest też świat, którego nie
widzimy materialnie, czyli świat energii. Zastanawiałeś się co tak naprawdę
powoduje, że Twoje ciało żyje i jest w ciągłym ruchu życia? Może poza
środowiskiem materialnym funkcją każdej komórki naszego ciała steruje jakieś
pole energetyczne. Może to właśnie tutaj nasza dusza łączy się z naszym ciałem…
Z czego powstałeś zależy od genetyki
Jednak kim się staniesz zależy tylko od
Ciebie
Komentarze
Prześlij komentarz