T6 Toksyczne tłuszcze, czyli jakich olei lepiej unikać...

            W tej publikacji postaramy się przybliżyć choć trochę temat związany z tłuszczami, ale w odróżnieniu od artykuł D7 gdzie staraliśmy się pokazać jakie tłuszcze używać np. do smażenia dziś skupimy się na tłuszczach wyrządzających więcej szkody niż pożytku w naszym ciele. To, że znajdziesz tutaj wzmiankę o tłuszczach nazywanymi kwasami tłuszczowymi trans będącymi w głównej mierze produktem przemysłu spożywczego raczej Cię nie zaskoczy. Jednak to, że tłuszcze trans możemy znaleźć w wielu produktach naturalnych odzwierzęcych (w mleku, w mięsie) może być już pewną niespodzianką. Choć trzeba pamiętać, że te naturalne tłuszcze trans zawarte w produktach odzwierzęcych jak na razie w badaniach nie wykazują takiej szkodliwości jak ich sztuczni bratankowie. Idąc dalej to, że w tym artykule zamieszczę olej sojowy raczej też nie będzie sensacją (przynajmniej jeśli czytałeś artykuł o toksyczności soi). Jednak to, że w tej wyliczance toksycznych tłuszczy znajdzie się olej rzepakowy, który jest tak ostatnio przez nas chełbiony może już nawet wywołać Twoją konsternację do tej publikacji. Mimo wszystko postaram się skupić na prawdzie, a nie mówić o tym co byśmy chcieli usłyszeć. Oczywiście czy zaufać informacjom tu zawartym, czy medialnym dietetykom pozostawiam Tobie. A więc poznajmy tłuszcze będące zgubne dla naszego ciała…
            
         Tłuszcze Trans

Zacznijmy od przedstawienia jednej z najbardziej szkodliwych substancji jaką możemy włożyć do naszych ust, czyli od kwasów tłuszczowych trans. W naszym jedzeniu zazwyczaj występują one pod postacią sztucznie wytworzonych nienasyconych kwasów tłuszczowych utwardzonych. Przemysł spożywczy używa tych tłuszczy choćby z tego powodu, że są tanie ale przede wszystkim dlatego, że wydłużają one termin przydatności do spożycia produktów. Między innymi to dlatego żywność typu fast food tak dobrze wygląda nawet po kilku dniach (czy nawet tygodniach) od jej wyprodukowania. Aby uzyskać tłuszcze trans przemysł spożywczy podgrzewa oleje roślinne do bardzo wysokiej temperatury wzbogacając je pod wysokim ciśnieniem cząsteczkami wodoru. Nazywamy to uwodornieniem tłuszczu i w ten sposób uzyskujemy kwasy tłuszczowe podobne bardziej w swojej strukturze do plastiku niż do jedzenia. Dzięki takiemu zabiegowi taki tłuszcz może z postaci płynnej przekształcić się w substancję stałą, a jego trwałość znacząco wzrasta (np. margaryna). Warto zaznaczyć, że my sami także może wytworzyć tłuszcze trans poprzez proces obróbki cieplnej np. smażąc na oleju do tego nieprzeznaczonym, czyli na wszystkich tłuszczach roślinnych poza olejem kokosowym. Tłuszcze trans są dla naszego organizmu substancją obcą i tak naprawdę nie jest on w stanie ich odpowiednio rozłożyć. Jeśli zaczynamy jeść tłuszcze typu trans, to konsekwencją tego będzie utrata w naszych błonach komórkowych zdrowych kwasów tłuszczowych właśnie na rzecz kwasów tłuszczowych trans. Będzie się to przyczyniać do pogrubienia i usztywnienia błon komórkowych, a co za tym idzie staną się one mniej przepuszczalne choćby dla substancji odżywczych (ale także dla produktów przemiany materii, które komórce będzie trudniej usuwać ze swojego wnętrza). Konsekwencji tego może być tak dużo, że jak zawsze nie ma sensu ich wszystkich wymieniać. Wspomnę tylko, że jeśli nasze błony komórkowe staną się mniej przepuszczalne, to np. cząsteczka glukozy będzie miała utrudniony transport do wnętrza komórki. To, że pozbawi to nas energii wydaje się być dość oczywiste. Jednak istotne także będzie to, że skoro komórki nie są w stanie przyjąć potrzebnej glukozy, to jej poziom we krwi zacznie szybko rosnąć, a to będzie zmuszało trzustkę do produkcji dodatkowych porcji insuliny. Jak się domyślasz będą to pierwsze kroki do cukrzycy. Jednak taki stan będzie działał destrukcyjnie na cały organizm tworząc w nim liczne stany zapalne, a o przeciążeniu trzustki nie wspominając. Nasze chroniczne zmęczenie także może być spowodowane tym procesem. Przecież jeśli w komórce zaczyna brakować paliwa jakim jest glukoza, to porównując to do samochodu wiemy, że nawet najlepszy bez paliwa (energii) nie pojedzie. Jest to tylko jeden z przykładów działania tłuszczy trans ale powinien on nam wystarczyć aby ich przynajmniej unikać. 

Nie wspomnieliśmy tutaj o utrudnionym transporcie innych substancji odżywczych jak choćby o życiodajnym tlenie. Zauważmy tylko, że jeśli komórka nie jest w stanie przepuścić odpowiedniej ilości tlenu przez swoją błonę komórkową, to jaki pozostawiamy jej wybór? Jeśli chce przeżyć, musi stworzyć modyfikację genetyczną aby móc odżywiać się beztlenowo. Później jeśli my ją zauważymy, to nazwiemy ją komórką nowotworową. Moglibyśmy wymieniać więcej szkodliwych działań tłuszczy trans, ale chyba nam to wystarczy. Tłuszcze trans znajdziemy między innymi w margarynach, słodyczach, chipsach, frytkach, zupkach z proszku, wspomnianych fast foodach, lodach, seropodobnych wyrobach (które zresztą często znajdziemy na zamówionej przez nas pizzy), czy nawet w majonezie. Niestety producenci nie mają obowiązku informować nas na swoich etykietach o zawartości tłuszczy trans, ale warto przynajmniej odkładać z powrotem na półkę produkty z takim nazwami jak uwodorniony czy utwardzony tłuszcz. Jednak nawet długa lektura etykiety może okazać się niewystarczająca. Dla mnie osobiście dobrym wyznacznikiem czy dany produkt zawiera w sobie dużo trucizn może być zbyt długi termin jego przydatności. Jak myślisz, czemu ciastka zrobione przez nas w domu już po kilku dniach nie nadają się do zjedzenia a te na półkach w supermarketach mogą leżeć ponad rok? (jak to możliwe, że maślane bułeczki mają kilka miesięcy ważności!). W moim sklepie zauważyłem, że ciastka ekologiczne będące wytworem mniejszych producentów mają bardzo krótkie terminy przydatności do spożycia (co wcale dla osoby prowadzącej sklep nie jest łatwe, a może być nawet denerwujące). Jednak pamiętajmy, że napis BIO nie oznacza, że produkt jest zdrowy tylko to, że użyto w procesie jego produkcji surowców ekologicznych (i tylko tyle, nic więcej).  W jednym z badań wykazano, że spożycie około 5 gram tłuszczów typu trans dziennie niesie za sobą poważne problemy zdrowotne. 5 gram to zazwyczaj jeden mniejszy zestaw w barze szybkiej obsługi (i nie tylko w tym największym). 



Oleje rafinowane
 
W tym artykule nie mogło zabraknąć także tych dobrych olejów rośli poddanych nieodpowiedniej obróbce. Oleje rafinowane zawładnęły rynkiem ponieważ są tanie, mają długie terminy ważności i rzekomo nadają się do smażenia co jak już wspomnieliśmy w artykule D7 jest niebezpiecznym dla zdrowia kłamstwem. Sam proces rafinacji powinien zapalić nam światło ostrzegawcze. Rafinowany olej powstaje z tłoczenia zmielonych nasion roślinnych przy użyciu wysokiej temperatury. Już na tym etapie powstaje wiele kwasów tłuszczowych typu trans oraz wolnych rodników. W sumie to powinno wystarczyć nam aby choć nie używać olei rafinowanych za często. Jednak producenci nie pozwolą sobie na marnotrawienie i uzyskane wytłoki poddadzą ekstrakcji (ładne słowo, ale wyjaśnienie już niekoniecznie), czyli przy użyciu rozpuszczalnika wyodrębnią z nich niepotrzebne im składniki takie jak minerały, witamin, białko itp. Aby pozbyć się rozpuszczalnika uzyskany produkt poddaje się destylacji w wysokiej temperaturze, a dla pewności ewentualne resztki rozpuszczalnika usuwa się poprzez użycie pary wodnej. Następnie olej zostaje odwirowany przy okazji gubiąc kolejne korzystne dla zdrowia składniki i już prawie na koniec poddajemy taki olej oczyszczaniu, czyli rafinacji. Rafinacja polega na dodaniu do oleju składników chemicznych (np. wodorotlenku sodu), dzięki czemu zachodzi reakcja chemiczna usuwająca już końcowe składniki odżywcze zawarte w oleju. Teraz nasz olej bardziej przypomina mydło niż produkt nadający się do spożycia. Dlatego za pomocą wysokich temperatur i kolejnych substancji chemicznych zachodzi odbarwianie (czy też bielenie). Jakby tego było mało stawiając przysłowiową kropkę nad „i” nad tym nieludzkim znęcaniem się nad biednym olejem mamy dezodoryzację (odwadnianie), czyli usuwanie już chyba wszystkiego co mogłoby się nam przydać za pomocą destylacji parą wodną o temperaturach przekraczających 200 stopni Celsjusza. Zastanawiałeś się dlaczego oleje rafinowane mają tak mało smaku i zapachu w sobie? Myślę, że powyższy opis ich produkcji daje nam odpowiedź, choć i tak pominąłem kilka z jego etapów. Jak widzimy olej rafinowany nie ma w sobie praktycznie żadnych substancji odżywczych, a na etapie produkcji ilość wytworzonych szkodliwych substancji pozostaje dla nas okrutną zagadką. Oczywiście w takim oleju znajdziemy ogromną ilość wcześniej opisanych tłuszczów trans. Na marginesie warto zadać sobie pytanie jak ktoś w ogóle mógł wpaść na taki pomysł przygotowania żywności? Zdaję sobie sprawę, że oleje nierafinowane, tłoczone na zimno i do tego jeszcze ekologiczne osiągają kosmiczne ceny na półkach sklepowych. Ale zaufaj mi, że w ostatecznym rozrachunku używanie zdrowych produktów po jakimś czasie staje się bardziej opłacalne i nasze ogólne wydatki na nasze ciało maleją. Ja z żoną korzystam z teoretycznie drogich produktów, ale jednocześnie rezygnując z innych uznawanych przez nas jako niezdrowe wcale nie wydajemy na żywność więcej niż przeciętna rodzina. Wydaje się, że póki co naturalna żywność roślinna jest tańsza niż dieta opierająca się na mięsie, nabiale czy słodyczach. Nie mówiąc już o oszczędności jaką mamy na takich produktach jak suplementy czy leki, które dla nas po prostu już nie istnieją. Oczywiście na starcie naszej zabawy wymieniając dużą część produktów w spiżarce początkowy zakup może okazać się sporym wydatkiem. Ale możemy to robić stopniowo, bez pośpiechu. Prawdopodobnie zmieniając olej osoby spożywające wcześniej oleje rafinowane na początku będą musiały się przyzwyczaić do pełnych smaków olejów tłoczonych na zimno. Ja sam byłem zaskoczony, że oleje mogą smakować podobnie jak produkt, z którego zostały wytłoczone co w gruncie rzeczy jest dość smutne.

Olej sojowy

O soi napisałem osobną publikację więc dokładny opis produktu jakim jest olej sojowy mija się z celem. Jednak chciałem wymienić ten rodzaj oleju w towarzystwie tłuszczów toksycznych aby nie było wątpliwości. Wspomnę tylko abyśmy pamiętali, że większość soi na świecie jest genetycznie modyfikowana i raczej na taką natrafiamy na sklepowych półkach. Poza tym pierwotny sposób otrzymania oleju z ziarna soi pozwala wytworzyć tylko około 15% oleju. Jak się domyślasz jest to liczba niezadowalająca producentów więc aby móc wycisnąć trochę więcej używa się różnych sztuczek chemicznych, które niekoniecznie służą naszemu zdrowiu. Także proces podgrzania oleju sojowego zawierającego dużo kwasów Omega 6 jest zabiegiem sprawiającym wzrost jego toksyczności.

Olej rzepakowy

Na początek powiedzmy sobie, że naturalne nasiona rzepaku nie nadają się do spożycia i są trujące dla ludzi. Ciekawostką jest to, że u nas się mówi o oleju rzepakowym jak o oliwie północy i jak o naszym narodowym skarbie podczas gdy w niektórych krajach jego sprzedaż jest zabroniona ze względu właśnie na wysoką toksyczność. Takie rzeczy znajdziesz tylko na planecie Ziemia. Olej rzepakowy zawiera kwas erukowy, który to właśnie odpowiada za to, że dla ludzi jest trucizną. Przemysł spożywczy oczywiście wymyślił sposób pozbycia się tego trującego kwasu poprzez odpowiednią obróbkę (podobną do opisanego powyżej procesu rafinacji) lub poprzez modyfikację genetyczną (np. produkty naszej ulubionej firmy Monstanto o ładnej nazwie Canola lub Crisco). Oba zaproponowane sposoby powiedzmy sobie delikatnie są dość dyskusyjne. W naszych domach często używamy oleju rzepakowego do smażenia ponieważ podobno jest on do tego najlepszy. Czyżby? Pamiętając zasady dotyczące kwasów tłuszczowych Omega, w które przecież bogaty jest olej rzepakowy powinniśmy wiedzieć, że takiego oleju nie wolno podgrzewać (no chyba, że chcemy wyprodukować tłuszcze trans i armię wolnych rodników). W jednym z badań wykazano, że szczury karmione olejem rzepakowym żyły krócej o około 40% niż grupa kontrolna. Chorób mogących zostać spowodowanych przez ziarno rzepaku jest cała gama. Poza kwasem eurykowym problem może także tkwić w długich łańcuchach kwasów tłuszczowych zawartych w rzepaku, które są w stanie działać destrukcyjnie na nasz organizm. Nie będę wypisywał konkretnych zaburzeń, do których przyczynia się olej rzepakowy jakie zostały odkryte, ale lista jest dość długa (a i tak pewnie niekompletna). Gdybyśmy wycisnęli olej z naturalnych nasion rzepaku za pomocą normalnego wytłoczenia olej miałby tak nieprzyjemny zapach, że żaden rozsądny człowiek by go nie dotknął. Jego toksyczny smak już powinien dać nam do myślenia jeszcze przed próbą wprowadzenia go do naszego menu. Niestety podobnie jak soi oleju rzepakowego trudno jest uniknąć, ponieważ jest zawarty w większość przetworzonych produktach, a nawet w daniach serwowanych przez najlepsze restauracje. 

Inne tłuszcze 

Wydaje się, że najlepszą metodą selekcji mającej na celu uniknięcie toksycznych tłuszczy jest wybieranie tych, które są najbliższą formą do naturalnego stanu. Dziwne produkty mające niby ograniczoną ilość tłuszczu, a mające dalej podobną konsystencję jak masło są niczym innym jak wytworem laboratoryjnym. W związku z tym choćby z tego powodu muszą być toksyczne dla organizmów żywych. Nasze ciała takie wynalazki traktują jako substancje obcą i nie zostały przez naturę wyposażone w enzymy mające umiejętność radzenia sobie z takimi produktami. Aby coś co wygląda jak masło miało ograniczoną ilość tłuszczu oraz kalorii i do tego podobno jest dobre na serce musi zostać poddane mocno zaawansowanej obróbce, w której końcowe dodanie barwników, konserwantów i sztucznych aromatów wydaje się niegroźną zabawą. Także dietetyczne sosy nie zawierające w sobie tłuszczu nie można uznać za bezpieczne. W nich jako zamiennika tłuszczu mającego za zadanie oszukiwać nasze kubki smakowe stosuje się np. skrobię modyfikowaną. Tutaj także chcąc przekształcą skrobię w coś podobnego do tłuszczu używa się rozmaitych chemikaliów. Dlatego uważam, że jak ognia powinniśmy wystrzegać się wszystkich produktów typu light. Jeśli masz ochotę zgubić kilka kilogramów to procesy oczyszczania przedstawiane na tej stronie w połączeniu z naturalna żywnością szybko pozwolą Ci osiągnąć wymarzony cel. A jakbyś miał z tym problem zawsze możesz do mnie napisać, ponieważ razem czasem łatwiej coś wymyślić. Warto jeszcze wspomnieć o takich wynalazkach jak np. przykład Olestra. Reklamowana jako produkt nie zawierający cholesterolu i tłuszczu jest wykorzystywana do produkcji artykułów beztłuszczowych (np. chipsów). Ten dziwny produkt, który nie jest tłuszczem ale daje posmak tłuszczu w naszych ustach nie jest trawiony przez nasz organizm. Przechodzi przez nas podobnie jakbyśmy zjedli plastik i może wywołać wiele mniejszych lub większych problemów jelitowych. Choć problem biegunek jaki towarzyszył w początkowej wersji Olestry został rozwiązany poprzez dodanie kolejnego chemicznego składnika taki produkt także nie można uznać za bezpieczny. Olestra będzie utrudniać przyswajanie witamin rozpuszczalnych w tłuszczach (a właściwie to będzie je wypłukiwać z naszych jelit). Pamiętaj, że każdy produkt wrzucony do naszego układu trawiennego niebędący naturalny może zaburzać nasz organizm w sposób niekontrolowany i czasem nie warto czekać na doniesienia naukowe, że jednak dany produkt tak ładnie reklamowany przez dziesiątki lat w świetle najnowszych badań jest szkodliwy. Z iloma jeszcze produktami czy lekami musi się tak stać abyśmy w końcu przejrzeli na oczy? Ostatnim olejem który zasługuje na zaistnienie w tej publikacji jest olej bawełniany. Na początku nie chciałem o nim wspominać ponieważ w naszym kraju raczej mało osób kupuje taki olej i zresztą ja osobiście nigdy nie spotkałem go na półce sklepowej. Jednak szybko sobie uzmysłowiłem, że olej bawełniany będący bardzo tanim olejem jest dużą pokusą dla producentów do stosowania go w swoich produktach. Na etykietce zamiast olej bawełniany napiszą olej czy tłuszcz roślinny i my nieświadomie możemy taki olej konsumować. Zazwyczaj ten olej jest wykorzystywany przy produkcji chipsów, słodyczy, margaryn i w dużej ilości produktów przetworzonych. Dlaczego jest dla nas szkodliwy? Ponieważ bawełna jest nam powierzona przez Naturę na cele ubraniowe, a nie spożywcze. Ten olej po prostu nie jest przeznaczony do spożywania przez ludzi. Poza tym wydobycie oleju z nasion bawełny samo w sobie jest mocno chemicznym procesem, a farmy uprawy bawełny w związku z tym, że z założenia bawełna nie jest przeznaczona dla przemysłu spożywczego mogą stosować praktycznie nieograniczoną ilość pestycydów i innych chemikaliów (choć umówmy się, że tak naprawdę tylko produkty ekologiczne mają faktyczne ograniczenia).

Podsumowując powinniśmy używać tłuszczy będących jak najbliżej natury. Jeśli chcesz dbać o zdrowie swojego ciała nie wrzucaj do niego dziwnych wytworów przemysłu spożywczego mającego czelność nazywać to jedzeniem. Musimy pamiętać, że producenci nie są zainteresowani naszym zdrowiem, a sprzedażą swoich produktów i w sumie nie powinniśmy ich za to winić. Jakbym razem z Tobą był producentem rzepaku także moglibyśmy ulegać pokusie marketingowych oszustw twierdząc, że nasz rzepak jest bezpieczny. A może nawet podświadomie wypieralibyśmy niektóre informacje mogące zagrozić naszemu biznesowi nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Można powiedzieć żylibyśmy w innym świecie. Najsmutniejsze jest to, że najczęściej na tym podstawowym braku zainteresowania cierpią ludzie najbardziej potrzebujący naturalnych produktów. Przecież to osoby mające problemy z układem krążenia najczęściej wybierają margarynę lub inne ładnie nazwane marketingowo smarowidła mające niby dobroczynny wpływ na nasze tętnice. Podobnie jak część osób chorych na cukrzycę używających toksycznych sztucznych słodzików robią największy błąd wkładając na talerz żywność mającą więcej wspólnego z plastikiem niż z jedzeniem. Trochę to przykre, ale razem szybko możemy to zmienić.
Bóg daje nam pokarm, ale już go nie gotuje
                                        Przysłowie ludowe

Komentarze

  1. A propos oleju rzepakowego... używam tłoczonego na zimno oleju wielkopolskiego kupionego w sklepie oraz wyciskanego przy mnie przez rolnika na targu. Olej ładnie pachnie, i smażona na nim rybka czy mięso również. Nie pytałam "mojego rolnika" z jakiego ziarna tłoczy olej, ale pewnie z tego modyfikowanego przez Monsanto z minimalną ilością kwasu erukowego. Zastanawiam się czy rzeczywiscie tej olej jest aż tak niezdrowy. Jakie mamy na to dowody? Sam fakt modyfikacji genetycznej? ale przecież truskawka to modyfikowana poziomka, a nie słyszałam by ktoś podważał jej zdrowy wpływ na organizm, a grejfrut? a kalafior? to wszysko są mieszańce czyli modyfikowane genetycznie rośliny... w zasadzie wszyskie jabłka, czereśnie i inne owoce i warzywa pewnie też doświadczyły w drodze na nasz stół pewnej modyfikacji .... Do jakiego stopnia modyfikowane jest zdrowe?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hello:)
      Odnośnie modyfikacji oleju rzepakowego to moim zdaniem wszystko co zostało sztucznie zmodyfikowane przez człowieka w laboratorium jest niezdrowe (a szczególnie przez firmę Monsanto - takie moje uprzedzenie do tej korporacji). Dziś już nie jest to tajemnica i każdy z nas może dotrzeć do badań dowodzących szkodliwości żywności GMO na organizm. Żywność modyfikowana genetycznie zasługuje na osobną publikacje co też uczynię. Dlatego nie polecam Ci oleju rzepakowego ale też nie narzucam swojego zdania. Słuchaj się swojego instynktu i sam wybieraj żywność dla siebie. Ja tylko dziele się z Tobą swoimi informacjami. Z kolei czy truskawki są zdrowe? Tutaj też nie chciałbym poruszać tego tematu, a szczególnie w komentarzu. Powiem tylko, że nie wszyscy twierdzą że truskawki są zdrowe. I nie chodzi nawet o ich modyfikacje ale to, że rosną blisko ziemi i są mocno narażone na zarażenie grzybami, które wytwarzają szkodliwe dla nas substancje. Niektóre z nich jak choćby aflatoksyny mogą nawet wywoływać raka. Truskawki są też dość wrażliwe na metan wydzielający się z ziemi a rosną blisko jej. A więc czy truskawki są zdrowe? Pewnie mają dużo dobrego w sobie ale też mają w sobie szkodliwe substancje. Jednak jeśli ktoś jest zdrowy to wydaje mi się, że jak zje sobie truskawki w tym ich krótkim okresie to mu raczej nie zaszkodzą. Poza tym odróżniłbym modyfikacje dokonywana stopniowo za pomocą krzyżowań, a modyfikacje wykonywaną w laboratorium. Twoje pytanie do jakiego stopnia modyfikowane rośliny są zdrowe jest bardzo dobre ale jednak poproszę Cię o cierpliwość i kiedyś na pewno napiszę o tym artykuł...
      A co używać do smażenia polecam przeczytać artykuł D7. Ja używam do smażenia oleju kokosowego, ale do wyboru mamy też smalec czy masło klarowane.

      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
    2. ..dzięki za odpowiedź, czekam na nowe artykuły, bo bardzo przekonująco argumentujesz; ale mam teraz wiecej wątpliwości niż przedtem... metan bo rosną blisko ziemi ? hm... o tym nie słyszałam, wiec kabaczki, dynie, ogórki też niebezpieczne? jagody w lesie też?

      Usuń
    3. Witam ponownie,
      Tutaj chodzi oto, że akurat truskawki są na ten metan wrażliwe. Inne warzywa, choćby te które wymieniłaś nie są na ten metan wrażliwe i nie zaflegmiają organizmu. Może to jest cena modyfikacji truskawek? Odnośnie mojej argumentacji to raczej staram się opisywać jak jest naprawdę niż być przekonywujący. Naprawdę staram się na blogu opisywać rzeczy, które poznałem z różnych stron i odczekały w moim umyślę dłuższy czas aby nie opisywać z zachwytem czegoś co po jakimś czasie mogło się okazać nie do końca prawdziwe. Aczkolwiek zawsze jest to moje spojrzenie na zdrowie i jest obarczone poza wiedzą także moimi doświadczeniami. A na marginesie nikt nie powiedział, że musimy wszystko rozumieć. Gdyby tak się stało to czy życie nie straciłoby sensu? Chwytajmy życie takim jakim ono jest i jeśli wpadają do niego nowe informacje jak te choćby z mojego bloga to jeśli się z nimi identyfikujemy to wprowadzajmy je w życie, ale nie rozpamiętujmy przeszłości i nie twórzmy na siłę nowych wątpliwości. To, że popełniamy błędy czasem kalecząc przypadkowo swoje ciało to nic strasznego. A jak już wiemy, że je kaleczyliśmy to jest to moment kiedy odnaleźliśmy prawdę - czy nie warto się choćby z tej chwili trochę pocieszyć?

      Usuń
  2. dziękuję o wzmiankę o oleju bawełnianym. ostatnio znalazłam go na opakowaniu rodzynek, gdzie zazwyczaj jako konserwant używane są związki siarki. gdyby nie Pana artykuł kupowałabym z zachwytem te z olejem bo olej brzmi o wiele "zdrowiej" niż dwutlenek siarki.
    czy wypłukanie rodzynek we wrzątku jest sposobem na pozbycie się tych toksycznych substancji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Tak, wypłukiwanie we wrzątku owoców suszonych jest dobrym pomysłem, aby pozbyć się większości dodatków (oczywiście lepiej wybierać te bez tych prezentów od przemysłu spożywczego). Jak ktoś ma więcej czasu zamiast wrzątku można owoce suszone po prostu namoczyć na 4 godziny w letniej wodzie (lub po prostu zostawić je na noc).
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  3. Proszę o wytłumaczenie tej większej wrażliwości truskawek na metan z ziemii.. Czym różni się ich wrażliwość od wrażliwości marchewek czy ziemniaków? Zresztą gdzie jest metan pochodzący z ziemii a gdzie nasze uprawy? Czy w skali grubości naszej planety rzeczywiście tak istotne jest czy coś rośnie na ziemii, centymetr od niej czy metr wyżej? Co z owocami czy warzywami dojrzewającymi "w powietrzu", często w smogu i spalinach? A jeszcze do tego korzenie w tej ziemii z metanem. W sumie to nasza cywilizacja już dawno nie powinna istnieć, gdzie nie spojrzymy mamy wszedzie zło. Paranoja i bzdura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Ja tylko napisałem w "komentarzu", że truskawki są dość wrażliwymi owocami. Każdy rolnik, który uprawia truskawki więcej niż kilka grządek wie, jak te owoce są podatne na rozmaite schorzenia. Bardzo łatwo atakuje je pleśń, grzyby itp. One po prostu ogólnie są bardzo wrażliwe, prawdopodobnie dlatego, że zostały stworzone w sposób dość sztuczny z pierwotnych poziomek. Dziś więc truskawki są w grupie owoców, które traktuje się ogromnymi ilościami środków ochrony roślin. Dlatego nie uważam, aby ich jedzenie ogólnie przyczyniało się do zwiększania naszego zdrowia. Ja nie widzę wszędzie "zła" a wręcz przeciwnie. Dokoła nas jest samo dobro, a czasem tylko trafi się coś na co warto uważać/poprawiać. Dla większości z nas jedzenie truskawek w sezonie kiedy występują w naszym kraju nie stanowi większego problemu. Ja tylko zwróciłem uwagę, że często nie zdajemy sobie sprawy co jest wytworem naturalnych krzyżowań, a modyfikacji na poziomie laboratorium. Rośliny wyprodukowane w sposób sztuczny zazwyczaj w dłużej perspektywie mają w sobie jakieś wady. Więcej o tym piszę w artykule dotyczącym GMO...
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  4. To na czym smażyć i jakie oleje używać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Smażyć najlepiej na oleju kokosowym, a następnie na maśle klarowanym lub smalcu (polecam gęsi). A oleje do używania na co dzień na zimno to oliwa z oliwek, olej lniany, olej konopny, a dodatkowo wymiennie np. olej z wiesiołka, z czarnuszki, z pestek dyni, z awokado...
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  5. Witam, w jaki sposób można w takim razie oczyścić świeże owoce i warzywa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Jest dużo meto. Są osoby które używają ozonatora. Inne pukają na przemian w płynach o odczynie kwaśnym i alkalicznym. Wygląda to następująco: Najpierw by usunąć szkodliwe bakterie, należy płukać warzywa i owoce w wodzie o odczynie kwaśnym przez 2-3 minuty. Na jeden litr wody dodajemy około pół szklanki octu (najlepiej winnego lub jabłkowego) albo 2-3 łyżki kwasku cytrynowego.
      Następnie aby usunąć pestycydy, po wyjęciu warzyw i owoców z wody kwaśnej, płuczemy je w wodzie o odczynie alkalicznym przez kolejne 2-3 minuty. Na 1 litr wody dodajemy 1 czubatą łyżkę sody kuchennej. Inny sposób to moczenie warzyw i owoców w wodzie z solą na 10 minut. Ja osobiście zazwyczaj jem tylko ekologiczne rośliny - wtedy tylko płuczę po wodą i to nie zawsze;)
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  6. Codziennie spozywam odpowiednia dawke plastiku w celu utrzymania zroznicowanej diety. Jezeli nie ma go w jedzeniu sam miele butelke czy dwie w mlynku od kawy a potem konserwuje olejem rzepakowym/bawelnianym, tak zeby nasycic porcje odpowiednia dawka tluszczow nasyconych (p.s. najlepiej gotowac olej nonstop przez dwa tygodnie aby uzyskac skondensowana smole, smakuke zupelnie jak olejek balsamikowy). Mieso kupuje czasami ale tylko dla szpiku kostnego bo w nim zawarte sterydy daja mi taki sam efekt jak te sztuczne kupowane co na ogol sa drozsze. A warzywy i owocow z reguly nie jem, kupuje je dla wygladu i czasami zlizuje z nich smaczne pestycydy, aby podtrzymac jedrnosc skory. Nie rozumiem ludzi, ktorzy jedza tylko trawe i popijaja ja wlasnymi sikami, przeciez to takie naturalne i niezdrowe a po wykluczeniu wszystkich produktow, ktore supermarket mi wciska, to przeciez tylko tyle zostaje do jedzenia. Pfff, dziekuje w takim razie, wpie*dole sobie zaraz jakas siatke i poprawie petami nasaczonymi terpentyna, bo po tym przynajmniej nie dostane sraczki jak po tych wszystkich GMO. Pozdrawiam i zycze zdrowych sniadan wylacznie na tluszczach zwierzecych i super eko warzywa/owoce jezeli je jeszcze natura nie wpierdzielila. Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz