W tym artykule postaram się ukazać jak naprawdę działa alkohol na nasz
organizm. Szukając odpowiedzi na pytanie czy alkohol jest szkodliwy dla zdrowia
nie musimy się specjalnie wysilać,
ponieważ wystarczy, że przypomnimy sobie syndrom dnia następnego popularnie
nazywany „kacem” jaki występuje kiedy trochę przesadziliśmy z ilością tego
trunku. Nie ma większego znaczenia czy mówimy o wódce, koniaku, piwie czy winie,
ponieważ to tak naprawdę ten sam alkohol zwany etanolem, który będąc de facto
cukrem bardzo szybko się wchłania do naszej krwi, praktycznie od razu po spożyciu.
Dzięki temu zjawisku od razu możemy odczuć przypływ energii. Jednak w związku z
tym, że taki prosty cukier nie
niesie ze sobą żadnych substancji odżywczych to do jego metabolizmu nasze ciało
musi zużyć własne zasoby substancji odżywczych, a więc każdy kieliszek ograbi
nas z naszych własnych zasobów minerałów oraz witamin. Sam ten fakt powinien
dać nam do myślenia, a przecież w ogóle jeszcze nie zaczęliśmy omawiać jakie szkody potrafi wyrządzić sam alkohol.
Jednak nie jestem naiwny i wiem, że
czasem nawet i Ty możesz mieć ochotę na kieliszek wina. Dlatego mimo iż omówię
jakie spustoszenie niesie alkohol w naszym ciele, to w drugiej części artykułu
postaram się dać wskazówki jak rozsądnie go pić i jakie czynności podjąć aby
zminimalizować straty przez niego wyrządzone. Z resztą coraz częściej bliżej mi
do opinii, że czasem nawet lepiej wypić kieliszek wina niż być napiętym i mocno
zestresowanym. Aczkolwiek na pewno nie
jest to rozwiązanie długofalowe i nie tędy droga w radzeniu sobie z własnymi
emocjami. Z resztą jeśli już zacząłeś wprowadzać zmiany w swoim życiu w
kierunku zdrowia to jestem pewien, że alkohol nie jest Ci już tak potrzebny jak kiedyś. Nie przydłużając może zaczniemy, ale dziś proszę bez kieliszka…
Na początek omówmy sobie co dokładnie alkohol robi z naszym ciałem. Skupię się tylko na etanolu, ponieważ to on jest składnikiem każdego produktu z asortymentu sklepu monopolowego (jest co prawda jeszcze metanol, ale ten akurat zazwyczaj degustuje się tylko raz w życiu). Od razu musimy zdać sobie sprawę, że etanol dla naszego organizmu to nic innego jak trucizna, którą nasze ciało stara się jak najszybciej unieszkodliwić. Niestety etanol jest dość osobliwą trucizną, ponieważ kiedy nasze ciało go utlenia powstaje aldehyd octowy. On z kolei rozpoczyna całą serię reakcji chemicznych w naszym mózgu powodując nasze otępienie, przez które mimo ogromnej toksyczności etanolu sięgamy po kolejny kieliszek. Nasze ograniczone myślenie po kieliszku wynika z wpływu alkoholu na substancje znajdujące się w mózgu, takie jak serotonina, kwas gamma-aminomasłowy itp. Powoduje to spowolnienie aktywności naszych neuronów, których praca staje się dość ociężała i przez to gorzej nam logicznie myśleć, ale też dzięki temu czujemy się rozluźnieni i mówiąc kolokwialnie bardziej „wylewni”. Jednak spójrzmy na to wszystko od początku. Kiedy alkohol dostaje się do żołądka szybko zaczyna przenikać przez jego ściany dostając się do krwiobiegu, a niesiony z krwią dociera do większości tkanek w naszym ciele (a tak naprawdę już w jamie ustnej i przełyku zaczyna trafia do krwi, a czasem przy większej ilości trafia także do jelita cienkiego). Organem, który będzie starał się go unieszkodliwić jest oczywiście wątroba. Tutaj musimy zdać sobie sprawę, że wątroba jest w stanie zneutralizować bardzo niewielkie ilości alkoholu. W czasie jednej godziny dobrze pracująca wątroba jest w stanie poradzić sobie z jednym kieliszkiem wódki lub jedną lampką wina lub jednym małym piwem (zwracam uwagę na słowo „lub”). Każdy kieliszek ponad siły wątroby będzie przekształcony w złogi tłuszczowe i z biegiem czasu spowoduje powstanie lawiny kamieni wewnątrz naszej wątroby, o których pisałem w artykule O4. Poza kamieniami wewnątrz-wątrobowymi komórki wątroby ucierpią znacznie, co powszechnie wiadomo może w konsekwencji doprowadzić do zapalenia wątroby, jej marskości lub stłuszczenia. Stłuszczenie wątroby nie jest tylko skutkiem samego alkoholu. Jak wspomniałem na początku alkohol to tak naprawdę rafinowany i wysoce kwasotwórczy cukier i tak jak cukier będzie on doprowadzał właśnie do stłuszczenia wątroby. Dlatego nie trzeba pić alkoholu aby mieć stłuszczoną wątrobę, o czym czasem przekonują się młode mamy, kiedy u ich pociech jedzących nałogowo słodycze diagnozuje się właśnie stłuszczenie wątroby. Czyli ogólnie wypijanie większych ilości alkoholu źle działa na naszą wątrobę i wydaje mi się, że nie ma potrzeby wypisywanie dokładnych mechanizmów za tym stojących. Idąc dalej jak wszyscy wiemy alkohol doskonale rozpuszcza tłuszcze. Jednak już mało osób zdaje sobie sprawę, że błony komórkowe naszych komórek przede wszystkim składają się właśnie z tłuszczów (kwasów tłuszczowych). Kiedy alkohol zaczyna krążyć w naszej krwi, to błony komórkowe naszych komórek niejako także się „rozpuszczają”. Oczywiście nasz organizm nie może pozwolić sobie na rozpuszczanie błon komórkowych swoich komórek i za wszelką cenę będzie starał się je jakoś ustabilizować. Będzie to także robił za pomocą kwasów tłuszczowych. W zdrowej błonie komórkowej większość kwasów to kwasy tłuszczowe nienasycone, w tym najlepiej jak dużo z nich będzie Omega 3 (umownie nazwijmy je „roślinnymi” chociaż będąc w naszym ciele stały już się nami). Kiedy błony komórkowe się „rozpuszczają” organizm będzie starał się za wszelką cenę je ustabilizować, a najlepsze do tego będą kwasy tłuszczowe nasycone (te kwasy tłuszczowe są „stabilniejsze” i „twardsze”, a umownie nazwijmy je „zwierzęcymi”). Dlatego kiedy pijemy alkohol, to mamy ochotę na tłuste jedzenie. Piwo czy wódka zdecydowanie częściej towarzyszy człowiekowi jedzącemu golonkę niż osobie jedzącej sałatkę. Szczerze mówiąc w tym kontekście kieliszek alkoholu przy bardzo tłustym jedzeniu wydaje się usprawiedliwiony. Na marginesie powiem, że praktycznie każda znana mi osobą zaczynająca jeść zdecydowanie więcej produktów roślinnych niż zwierzęcych automatycznie zaczyna pić mniej alkoholu. Wracając do „rozpuszczanych” błon komórkowych za pomocą alkoholu niebezpieczne jest to, że kiedy pijemy więcej niż kieliszek, to rozpoczynamy cały mechanizm wbudowywania kwasów tłuszczowych „zwierzęcych” w błony komórkowe, a to będzie znacznie obniżało wydolność samej błony. Gorszym aspektem jest to, że większość z nas kiedy pije alkohol lub następnego dnia często ma ochotę na niezdrowe jedzenie, w którym roi się od nienaturalnych kwasów tłuszczowych trans (fast food, frytki, chipsy, słodycze, pizza, smażone jedzenie na olejach roślinnych itp.) . Jeśli je spożywamy to one będą wbudowywane w błony komórkowe i to one staną się częścią z nas, a budowanie naszego ciała z kwasów tłuszczach trans naprawdę nie jest najlepszym pomysłem. Skoro już powiedziałem, że jeden kieliszek przy golonce może nie być najgorszym pomysłem to jednak muszę powiedzieć też, że ogólnie alkohol drażni a w konsekwencji uszkadza śluzówkę i zaburza pracę jelit. Utrudnia to przyswajanie składników odżywczych z pokarmów, a to jeszcze dodatkowo zuboży nasze ciało w potrzebne substancje. Idąc dalej alkohol zmniejsza wydolność naszych białych krwinek powodując zmniejszenie naszej odporności, ale nie tylko jej ponieważ układ odpornościowy wykonuje zdecydowanie więcej funkcji niż tylko ochronną przed przeziębieniem. Jak już wspominałem w artykule W1 alkohol wykazuje ogromne działanie odwadniające organizm, o czym szybko sobie przypominamy dnia „następnego”. Nawet jeden dzień tak mocnego odwodnienia może przyczynić się do niekorzystnych zjawisk w naszym ciele. Do metabolizowania 250 ml wina potrzebujemy około 500 ml wody, a piwa zazwyczaj trzykrotnie więcej niż wypiliśmy. Zmniejszenie ilości dostępnej wody w komórkach, limfie i krwi poza osłabieniem ich funkcji przyczynia się do zakłóconego procesu eliminacji toksyn, co akurat w czasie spożycia alkoholu zdecydowanie nam by się przydało.
Zalety alkoholu
Wydaje mi się, że dalsze szukanie szkodliwych efektów alkoholu jest zbędne.
Poniżej opiszę jeszcze trzy najbardziej popularne trunki to jest wódkę, wino i
piwo i przy tej okazji obalę jeszcze kilka niebezpiecznych mitów z nimi
związanych. Jednak w tym miejscu chciałbym choć trochę powiedzieć o zaletach
alkoholu. Osobiście uważam, że wiele mieszanek ziołowych opartych na alkoholu
ma zdecydowanie mocniejsze działanie niż bez niego. Dzięki alkoholowi pożądane
substancje z wybranych przez nas ziół dostają się od razu do krwiobiegu dzięki
czemu substancje czynne zawarte w ziołach zadziałają zdecydowanie efektywniej.
Czasem alkohol nawet aktywuje niektóre zioła, które w jego towarzystwie
działają lepiej niż bez niego. Jednak pamiętajmy, że nalewki ziołowe i temu
podobne rzeczy pijemy raczej w małych ilościach i rzadko ilość spożycia
przekracza jeden kieliszek dziennie. Z drugiej strony alkohol też wpływa na
układ energetyczny naszego ciała. Kiedy „energia witalna” przebiegająca w
naszym ciele zostaje przyblokowana, to kieliszek wina doskonale ją rozprasza i
sprawia, że czujemy się bardziej zrelaksowani. Z mojej perspektywy bardzo
sporadyczne odblokowanie energii krążącej w ciele może przynieść więcej
korzyści niż szkód wyrządzonych przez alkohol. Jednak od razu zwracam uwagę na
słowo „sporadycznie” (np. raz na kilka tygodni) i małą ilość wypitego alkoholu
(kieliszek, dwa). Długotrwałe stosowanie takiego „odblokowacza” wyrządzi
ogromne szkody w naszym ciele. Ogólnie lepiej popracować nad swoim umysłem i
emocjami aby nie dochodziło do blokad
energetycznych niż „leczyć” objawy alkoholem. Inną niewątpliwą zaletą alkoholu,
o której nie można zapominać jest
jego oddziaływanie towarzyskie. Wiele imprez, urodzin czy jakichkolwiek spotkań
bez alkoholu wyglądałyby zupełnie inaczej, chociaż czasem mam wątpliwości czy
aby na pewno zawsze wychodzi to nam na plus. Jednak nie ma co ukrywać, że niektóre przyjaźnie, a nawet związki
partnerskie potrzebują czasem kilka kropli alkoholu aby wyjaśnić wzajemne
relacje. Jednak nie będę rozwijał
tego wątku, ponieważ kolejne zdania mogą mnie tylko zagonić w ślepy zaułek.
Gatunki alkoholu i ich wpływ na zdrowie
Przyjrzyjmy się teraz poszczególnym trunkom aby trochę rozjaśnić panujące
wokół nich powszechne poglądy, które niekoniecznie muszą być prawdziwe. Skupię
się na trzech najbardziej popularnych rozpoczynając od najmocniejszego, czyli od
wódki:
· Wódka – jest to jeden z najlepiej rozładowujących stres
alkoholi, ale też jeden z najszybciej wpędzających nas w nałóg (chociaż
dzisiejsze chmielowe piwo chyba jednak ją deklasuje). Dlatego nie polecam wódki stosowanej dla
relaksu. Na pewno plusem wódki są jej właściwości potrafiące neutralizować
niektóre mikroorganizmy. Tego aspektu często doświadczamy empirycznie, kiedy w
czasie biesiadnych zabaw, na których zdarzy się skażone jedzenie nie cierpią właśnie osoby pijące tego
wieczoru ten alkohol. Dlatego w przypadku problematycznej niestrawności
kieliszek wódki (najlepiej z czarnym pieprzem) wydaje się uzasadniony. Jednak
musimy zdawać sobie sprawę, że wódka to trunek o największym stężeniu alkoholu
i to ona pita w nadmiarze zrobi największe spustoszenie w naszym ciele. Poza
tym wódkę często pijemy w towarzystwie napojów, które raczej do zdrowych nie należą (jakoś drink z sokiem ze
świeżo wyciśniętej marchewki furory nie
robi). Dlatego wódkę powinniśmy pić naprawdę sporadycznie i w niewielkiej
ilości. W moim odczuciu czasem lepiej wypić czysty kieliszek wódki popity wodą
(może być z cytryną) niż wypijać ją w towarzystwie toksycznych napojów jako
przysłowiowe drinki (wliczam w to także whisky z colą). Jednak przypominam, że
wątroba jest w stanie zneutralizować tylko jeden kieliszek na godzinę więc
nawet kiedy zamierzamy wypić większą ilość wódki, to musimy wykonywać dłuższe
przerwy między kieliszkami. W czasie przerw pijmy dodatkowe ilości wody.
·
Wino – osobiście uważam, że wino jest najlepszym z
możliwych wyborów odnośnie rodzaju alkoholu dla nas. Jednak pamiętajmy, że alkohol
zawarty w winie jest tak samo toksyczny jak w innych trunkach. Koniec końców to ta
sama substancja chemiczna czyli etanol, który robi wciąż to samo spustoszenie w
naszym organizmie. W tym miejscu dobrze jest obalić jeden mit mówiący o tym, że
kieliszek lub dwa wina dziennie są dobre dla naszego układu krążenia. Dzisiaj
coraz więcej badań sugeruje, że jest to bardzo mylna opinia i nawet lekarze już
tak chętnie nie mówią o czerwonym
winie w przypadku chorób krążenia. To co ewentualnie chroni nas przed
zakrzepami, miażdżycą a w konsekwencji zawałem serca, to flawonoidy, które faktycznie
występują w winie. Jednak trzeba wiedzieć, że te same flawonoidy występują w
większości warzyw czy owoców, a szczególnie w soku z ciemnych winogron. Wypicie
szklanki soku z winogron zawiera zdecydowanie więcej flawonoidów niż czerwone
wino, a przy tym nie ma żadnych
skutków ubocznych. Dlatego polecanie czegoś co ogólnie ma zły wpływ na zdrowie
po to aby dostarczyć do organizmu jakąś dobroczynną substancję w moim odczuciu
jest nieporozumieniem. Oczywiście
wino początkowo rozrzedza krew dając mylne odczucie polepszenia samopoczucia,
jednak później zagęszcza ją zdecydowanie bardziej niż przed wypiciem wina. Mimo
wszystko jeśli mamy ochotę na alkohol, to wino wydaje się najlepszym możliwym
wyborem, ponieważ mimo toksyczności da nam choć część dobroczynnych związków z
winogron, o które akurat w naszym kraju w dobrej jakości nie występują.
·
Piwo – gdyby nie
jedna dziwna substancja zawarta w piwie to może mogłoby być ono postawione na
równi z czerwonym winem. Tą substancją jest chmiel, o którym wiedza poza tym,
że jest zawarty w piwie u większości z nas jest znikoma. Już dawno temu
zauważono, że dziewczęta zbierające chmiel zaczynają miesiączkować wcześniej
niż ich rówieśnice. Dzieje się tak, ponieważ chmiel jest chyba najbardziej uzbrojoną
w związki estrogenowe (hormony „żeńskie”) rośliną na świecie. Stąd piwosze
tracą swój testosteron, który zostaje zastąpiony estrogenami i zaczynają im
rosnąć większe piersi i „ładne” brzuszki. Warto wiedzieć, że kiedyś chmiel nie był stosowany w piwie i dopiero w
XVI wieku z premedytacją „wrzucono” tą roślinę do piwa, choć wielu browarników
w tamtym czasie protestowało przeciw takiemu „barbarzyństwu”. Dziś już o tym
nikt nie pamięta i chmiel po prostu
jest częścią piwa. Jednak musimy wiedzieć, że chmiel może nawet doprowadzić do
impotencji o czym często przekonują się pracownicy browarów mający bezpośredni
kontakt właśnie z nim. Ogólnie spadek libido u mężczyzn najczęściej jest
powiązany z konsumpcją chmielu. To właśnie chmiel odpowiada za nasze odprężenie
podczas konsumpcji piwa i raczej można go postawić bliżej narkotyków niż
produktów spożywczych. Poza chmielem w piwie znajdziemy też słód (zazwyczaj
jęczmienny), który ogólnie jest jednym z gorszych gatunkowo cukrów zawierający
substancje oddziaływające negatywnie na naszą psychikę. Muszę też obalić mit,
że piwo ma dobry wpływ na nerki. Wbrew obiegowej opinii to właśnie piwo może
przyczynić do powstania kamieni nerkowych. W większości browarów woda używana
do produkcji piwa zawiera nieorganiczny wapń, który wraz z narastającym
odwodnieniem będzie odpowiedzialny właśnie za powstawanie kamieni nerkowych. Na
koniec warto też wspomnieć, że piwo butelkowane jest zdecydowanie zdrowsze niż
piwo z puszki. Poza aluminium, które pijemy wraz z napojem z puszki ważną
rzeczą jest zawartość drożdży piwnych, które w szklanej butelce mają szanse
przeżyć. Drożdże piwne są jednym z lepszych pokarmów, a właściwie są „maszynką”
do wytwarzania substancji odżywczych, w tym szczególnie witamin z grupy B, a w
tym witaminy B12. Dziś jednak nie musimy
pić piwa aby zapewnić sobie ich podaż do naszego ciała, ponieważ mamy
„suplementy” czy napoje pro biotyczne je zawierające. Jednak warto wspomnieć, że
jeśli już pijemy piwo to lepiej wybierać piwo niepasteryzowane, czyli
popularnie nazywanym piwem żywym. W nim właśnie powinniśmy znaleźć korzystne
dla nas drożdże piwne. Dziś coraz więcej takich piw jest dostępnych w sklepach
(sam w swoim sklepie mam kilka takich), choć jednak w ogólnym rozrachunku starajmy
się unikać konsumpcji piwa, nawet tego dobrze wykonanego.
Jak pić alkohol
Najlepiej
wcale lub jak najrzadziej. Jednak mimo iż jestem optymistą to tak jak już
napisałem nie jestem naiwny i trochę
radości z życia się nam należy (z resztą sam mimo iż pije rzadko to nie jestem całkowitym abstynentem). Dlatego
napiszę kilka prostych rad jak choć trochę złagodzić negatywny wpływ alkoholu
na nasze ciało. W związku z tym, że alkohol wypłukuje z naszego ciała
substancje odżywcze logiczne wydaje się ich uzupełnianie w trakcie picia,
przed, a także po nim. W tym celu pomocne mogą być nam świeżo wyciśnięte soki.
Z praktyki wiem, że trudno czerpać przyjemność z lampki wina kiedy za chwilę
trzeba podejść do wyciskarki w celu zrobienia sobie soku. Dlatego proponuję
wypicie kilku soków np. rano w dniu, kiedy będziemy spożywać alkohol oraz kilka
soków w dniu następnym. Ogólnie potrzebne będą nam szczególnie witaminy z grupy
„B”, witamina „C” oraz minerały. To wszystko powinno nam zapewnić kilka
szklanek odżywczego soku. Choć nie
jestem zwolennikiem suplementacji, to w dniu kiedy naprawdę przesadziliśmy
możemy wspomóc się dodatkowymi porcjami witaminy „C” lewoskrętnej. Poza tym postarajmy
się jeść odżywcze warzywa i owoce. Do sałatek możemy dodać sproszkowany
ostropest aby wspomóc pracę naszej wątroby. W związku z tym, że alkohol
rozpuszcza nasze błony komórkowe to szczególnie w dniu picia i w dniu następnym
spożywajmy dobre jakościowo tłuszcze, w tym te zawierające kwasy tłuszczowe
Omega 3 takie jak np. olej lniany. Wiem, że w dniu „kacowym” często mamy ochotę
na niezdrowe jedzenie ale to właśnie w tym dniu ono powinno być na najwyższym
poziomie. Nie ma być dietetyczne,
ale ze świeżych składników i dobrych tłuszczów. W tym dniu możemy też zjeść
jakieś pokarmy określane jako superfoody, takie jak jarmuż, nasiona konopi,
jagody goi, korzeń macy, olej kokosowy itp. Kiedy pijemy alkohol starajmy się
pić duże ilości wody, a jeśli mamy możliwość to możemy do niej wsypać szczyptę
soli himalajskiej. Osobiście kiedy pije wino, to dolewam do niego wody. Dzięki
temu wypijam mniej wina przy jednoczesnym uzupełnianiu wody, no i mogę pozwolić
sobie np. na dwa kieliszki, a nie jeden (ilość wina ta sama, a jakoś dłużej się
przy nim siedzi). Mimo wszystko pomiędzy spożyciem alkoholu należy wypić
szklankę świeżej wody. Przed pójściem spać także odpowiednio się nawodnijmy i
dzień następny także rozpocznijmy od kilku szklanek ciepłej wody, może być z
dodatkiem soku z cytryny. Tak jak już wspomniałem powyżej wydaje się, że
wybieranie wina jest zdecydowanie bezpieczniejszym rozwiązaniem niż inne
alkohole. Nasza wątroba jest w stanie „przerobić” jeden kieliszek wódki lub
wina lub małe piwo na godzinę więc jak mamy zamiar wypić większą ilość to
starajmy się to robić bardzo powoli. Jednak należy pamiętać, że alkohol wzbudza
niejako „ogień” w naszym ciele dlatego osoby o konstytucji Pitta powinny pić go
jak najrzadziej, ponieważ u nich ten wewnętrzny „ogień” jest ciągle rozpalony. Jak
na ironię to one najczęściej piją więcej niż inne typy ciała.
Podsumowując,
picie alkoholu w trakcie terapii uzdrawiających nasze ciało powinno być
całkowicie wyeliminowane. Alkohol jako substancja bardzo kwaśna zakwasi nasze
ciało i zagęści żółć wątrobową przyczyniając się do produkcji kamieni wewnątrz-wątrobowych, z których przecież chcemy się właśnie oczyścić. Alkohol
może przyczynić się do powstania praktycznie każdej choroby w organizmie
dlatego pominąłem opis jego destrukcyjnego działania na poszczególne narządy.
Mimo wszystko zauważmy, że alkohol jako substancja naturalnie występująca w
przyrodzie towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów. Nie tylko człowiek korzysta z niego, ale także wiele zwierząt
potrafi się nim upić. Czasem można przypuszczać wręcz, że alkohol był motorem
napędowym starożytnego rolnictwa, gdzie nasi przodkowie podpatrując przyrodę
zauważyli dobroczynne cechy fermentacji. Należy jednak podkreślić, że w
naturalnych procesach fermentacyjnych powstaje alkohol o mocy około 12%. Właśnie
to 12% okazało się być górną granicą tolerancji stężenia alkoholu dla ludzkiego
ciała. Dlatego właśnie polecałem, że jak już pić, to wino zamiast wódki. Poza
tym póki co nikt nie wpadł na pomysł
pasteryzacji wina więc obecne w nich drożdże trochę zniwelują skutki uboczne
picia wina, w tym przede wszystkim utratę witamin z grupy „B”. Na koniec
chciałbym podzielić się jeszcze jedną historią związaną z alkoholem. Mianowicie
w jeszcze nie tak dawnych czasach kiedy kobieta nie była w stanie nakarmić swojego świeżo urodzonego dziecka,
ponieważ nie mogła uwolnić pokarmu
ze swoich piersi niektórzy lekarze polecali im wypicie piwa (oczywiście po
kryjomu). Dzięki temu zabiegowi całe napięcie związane z porodem i nową
sytuacją schodziło ze świeżo upieczonej matki i pokarm się pojawiał. Dziś byśmy
powiedzieli co za lekkomyślność pić alkohol w takim stanie, ale czy lepsze jest
nakarmienie dziecka pokarmem matki, która co prawda wypiła piwko czy lepiej
faszerować dziecko chemikaliami, antybiotykami i innymi specyfikami? Sytuacja
trudna do jednoznacznego osądu, tym bardziej dla mnie jako ogólnie przeciwnika
alkoholu, ale nie można zauważyć
faktu, że czasem alkohol rozładowując napięcie może przynieść jakiś pożytek…
Nawet poważny artykuł naukowy o działaniu alkoholu
na system nerwowy zdradza
zazwyczaj między wierszami,
czy autor jest abstynentem, czy też nie
Bertrand Russlell
|
witam, mam glupie pytanie :) podczas fermentacji alkoholu potrzebny jest cukier, ale pozniej juz go samej wódce nie ma przeciez ,czyli go nie spzywamy?
OdpowiedzUsuńi anaologicznie sokoro nie spozywamy cukru w danym alkoholu ,mozna go pic majac przerost candidy? :)))
pozdrawiam
Witam serdecznie,
UsuńFaktycznie podczas fermentacji cukier jest zamieniany na kwasy organiczne przez bakterie, stąd kombucza mimo iż początkowo ma cukier, jest bardzo zdrowym napojem (i ma odrobinę alkoholu;)). Jednak zawsze w alkoholu ślad cukru pozostaje. Jednak nie chciałbym polecać picie wódki. Mało cukru ma czerwone i wytrawne wino (piwo np. ma dużo słodu jęczmiennego, czyli cukru). A zamiast wódki polecam nalewkę - w tym przypadku z berberysu i tarczycy bajkalskiej.
Pozdrawiam,
Marian
:)
OdpowiedzUsuńNa różne okazje, w naszym gronie to najczęściej pije się chyba whisky i powiem szczerze, że mnie ona nie smakuje, ale jak najbardziej mąż lubi ją pić. Wiele już opcji przetestował i ma swoje ulubione propozycje, ale brakuje mu odpowiedniego kieliszka. Myślę, że tutaj bez żadnego problemu będą mogła polecić Wam stronę https://jakpicwhisky.pl/kieliszki-do-whisky/ . Z informacji tam zawartych wynika, że szklana pokrywka typu „outside”, ogranicza dostęp powietrza do trunku i zamyka wszystkie nuty aromatyczne wewnątrz kieliszka.
OdpowiedzUsuńJa myślę, że alkohol przede wszystkim nie wpływa dobrze na zdrowie naszej wątroby, jeśli spożywany jest w nadmiernej ilości. Na stronie https://osrodkiterapeutyczne.pl/artykuly/txmp/alkohol-a-watroba-jak-napoje-wysokoprocentowe-dzialaja-na-watrobe.html można przeczytać artykuł o tym, jak nasza wątroba reaguje na alkohol. Myślę, że takie informacje mogą wiele osób zainteresować i może wzbudzą one jakąś świadomość.
OdpowiedzUsuńOczywiście alkohol będzie uszkadzał naszą wątrobę. Nie zapominajmy jednak, że małe dawki, typu kieliszek wina do kolacji są ok dla większości ludzi. Tyle wypijają często osoby długowieczne. Z drugiej strony jeśli nie spożywamy alkoholu, a jemy tony słodyczy, to efekt dla wątroby będzie podobny. Stąd dziś możemy mieć stłuszczoną wątrobę u dzieci czy osób nie pijących w ogóle alkoholu...
UsuńNiestety uzależnienia zmieniają człowieka i jego zdrowie i znacznie ciężej z uzależnienia wyjść niż w nie wpaść. Jeśli osoba uzależniona chce się leczyć, to powinna poddać się odpowiedniej terapii. Są różnego rodzaju ośrodki i jeden z nich możecie znaleźć tutaj https://dezyderata.com/leczenie-narkomanii/ . Zajmują się leczeniem alkoholizmu, narkomanii i innych uzależnień.
OdpowiedzUsuń