CH7 Flora bakteryjna, czyli nasz drugi mózg, nasz drugi układ odpornościowy, nasze drugie ja…

          Nasza flora bakteryjna jest dość ciekawym przykładem jak nam ludziom zdarzają się błędy w rozumieniu naszego organizmu. To, że błądzimy akurat nie jest takie złe, ale brak naszej pokory, brak przyznania się do niewiedzy i pogodzenia się z faktem, że świat może być inny niż myślimy jest jak dla mnie już bardziej przykre. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu większość przedstawicieli ówczesnego świata medycznego nie wierzyło, że wpływ flory bakteryjnej wykracza poza jelita. W tej zbieraninie bakterii widzieliśmy pomocników w trawieniu pokarmu, ale tak naprawdę skupiliśmy się głównie na patogennych bakteriach, nie zauważając prawie w ogóle jak bakterie wpływają na nasze zdrowie, a nie tylko na proces chorobowy. Skupienie większości badań tylko na bakteriach wpływających negatywnie na nasz organizm, pokazuje jak tylko za pomocą kierowania naszej uwagi możemy źle interpretować świat. Podobnie jest w naszym życiu, w którym jeśli skupimy całą naszą uwagę choćby na większość wiadomości podawanych w telewizji, możemy odnieść wrażenie, że trochę brakuje piękna na tej planecie. Jednak kiedy przestaniemy oglądać dzienniki telewizyjne czy czytać gazety informacyjne, nagle wszechobecne wojny, zagrywki polityczne czy bezlitosna konkurencja stają się tylko tłem i powoli już nie naszym światem. Na początku swojej drogi sam skupiłem się mocno na zagrożeniach na tym świecie, na firmach farmaceutycznych czy tych typu Monstanto, na prawdziwych powodach rozmaitych wojen, kryzysów i tak dalej. Jednak w pewnym momencie swojego życia stwierdziłem, że to nie dla mnie, nie tędy droga. Dziś  co prawda dalej zdaję sobie sprawę jak ten świat jest poukładany, ale w moim życiu moja uwaga jest skierowana na dobro na tej planecie. Od momentu przekierowania mojej uwagi, nagle zauważyłem tyle piękna, tyle ludzi dbających o swój „prawdziwy” rozwój, że to w ogóle nie pasowało do wizji narzucanej nam przez mas media. Mam wrażenie, że podobnie jest z naszą florą bakteryjną. Dziś mamy coraz więcej badań skupiających się na pozytywnych stronach bakterii zamieszkujących nasze ciało i coraz częściej okazuje się, że patrzenie na naszą florę bakteryjną jako zagrożenie było totalną pomyłką. Dzięki przekierowaniu naszej uwagi z negatywnej na pozytywną zauważyliśmy, że odpowiednia flora bakteryjna chroni nas przed większością schorzeń, przed alergiami, chorobami autoimmunologicznymi, otyłością, cukrzycą itd. Dziś za pomocą „przeszczepu” flory bakteryjnej od dawcy potrafimy uratować życie osobie, której już najsilniejsze terapie antybiotykowe nie pomagają. W tym artykule postaram się pokazać naszą florę bakteryjną jako organ naszego ciała, tak samo ważny jak nasze serce, mózg czy płuca. A więc zaczynamy, jak zawsze z koncentracją skupioną na naszych szansach.

Zastanawiałeś się może kiedyś nad pytaniem co się takiego stało, że dzisiaj bardzo duża część dzieci ma rozmaite alergie, astmę, a diety bezglutenowe robią błyskotliwą karierę? Co takiego się zmieniło, że kiedy ja biegałem po boisku, osoba mająca alergie była tak rzadkim przypadkiem, że budziła we mnie duże zainteresowanie i było to dla mnie trudne do zrozumienia przez mój dziecięcy rozum. Idąc dalej co takiego jest w naszej cywilizacji, że coraz więcej z nas faktycznie czuje się lepiej na diecie bezglutenowej, a w tym samym czasie w Chinach jada się czysty gluten w postaci seitanu i większość nawet nie wie co to jest gluten, a co dopiero uczulenie na niego. Jak dla mnie największa różnica pomiędzy moim dzieciństwem czy dzieciństwem moich rodziców, a tym obecnym dziś jest wpływ na ubożenie naszej flory bakteryjnej. Przyczyn tego stanu jest ogromna ilość, od przetworzonej żywności czy sztucznych dodatków dodawanej do niej, po przez antybiotykoterapie czy nadmierną higienę. 

Dobrze przeczytałaś ostanie – „nadmierną higienę”. Tak jak zwrócenie uwagi na higienę w dwudziestym wieku, kiedy ścieki wylewano do rynsztoków płynących przez całe miasto spowodowało drastyczny spadek chorób zakaźnych, rozmaitych epidemii, tak dziś nasza higiena jest często zbytnio przesadna. Współcześnie środowisko wokół nas staje się coraz mniej urozmaicone i na tym tle podobnie nasza flora bakteryjna jest coraz uboższa (uboga nie w ilość wyrażoną ogólną liczbą bakterii, ale w ilość szczepów mieszkających w naszych jelitach). Mając to na uwadze można zauważyć, że zaczyna brakować nam bakterii, które zajęłyby się na przykład neutralizacją substancji mogących wywołać alergie. Według badań flora bakteryjna statystycznego człowieka zachodu ma około 1200 szczepów bakterii, ale choćby Indianie żyjący w Amazonii mają ponad 1600 gatunków bakterii (niby tylko o 400 szczepów bakterii więcej, ale to przecież blisko 35%). Mimo iż różnica może wydawać się niewielka powstaje pytanie co jeśli zabraknie nam jednego szczepu odpowiedzialnego na przykład za produkcje ostatnio modnej Witaminy K2? A więc brak tylko jednego szczepu bakteryjnego może spowodować brak jakieś ważnej substancji w naszym ciele i nie ma żadnego znaczenia, że ten szczep występuje w naszej florze jako procentowy promil. Czasem wystarczy wypadnięcie jednej małej śrubki aby zatrzymać mknącą drogą ciężarówkę.

Wracając na chwilę do alergii nie jest trudny do zaobserwowania fakt, że występują one zdecydowanie rzadziej w rodzinach wielodzietnych czy też tych żyjących z dala od „czystych” miast. Wydaje się, że układ odpornościowy takich dzieci żyjących w mniej higienicznym pod względem bakterii środowisku ma inne zadania do wykonania niż przejmowanie się pyłkami roślin. Czyli kiedy nasz układ odpornościowy nie napotyka co chwile jakiś potencjalnych zagrożeń, troszkę z nudów może przesadnie reagować na substancje alergiczne. Aby dojść do takiego wniosku wystarczy dodać fakt, że dzieci wychowywane na wsi czy żyjące wraz  z domowymi zwierzętami mają zdecydowanie rzadziej alergie niż dzieci z przesadnie czystego domu. Na tym polu widzimy, że także choroby autoimmunologiczne wzrastają proporcjonalnie do naszej nadmiernej czystości (napisałem to zjawisko choć nie jestem fanem pokazywania wybiórczo rozmaitych korelacji, ponieważ można wyciągać z nich błędne wnioski). 

Oczywiście bardzo to uprościłem i podałem tylko jedną z możliwych przyczyn. W moim odczuciu bakterie nie tylko mobilizują nasz układ odpornościowych, ale także go szkolą. No ale aby to zrozumieć proponuję prześledzić cykl życia naszej flory bakteryjne od samego początku. 

A więc kiedy jesteśmy jeszcze w łonie matki nasze ciało jest zupełnie sterylne i będzie tak do momentu narodzin. W tym miejscu warto zauważać, że w czasie ciąży mikroflora matki przechodzi rozmaite przeobrażenia. Pod koniec ciąży flora bakteryjna ciężarnej jest bardziej uboga niż na początku. Ponadto flora bakteryjna blisko terminu porodu zaczyna przypominać taką, jak osób otyłych. Możliwe, że stoi za tym mechanizm mający na celu maksymalizację liczby kalorii z pożywienia, tak aby na pewno starczyło dla dwojga ludzi. We florze bakteryjnej przyszłej matki następuje wiele zmian, wielu z nich nie znamy, a jeszcze więcej nie rozumiemy. Jednak warto stąd wysunąć wniosek, że skoro tak się dzieje to pewnie ma ukryty sens. A skoro ma ukryty sens, to łatwo wysunąć wniosek, że nasze ciało potrafi w dość planowy sposób kontrolować różnorodność naszej flory bakteryjnej.

  Po przyjściu na świat w ciągu jednej chwili stajemy się dla bakterii nowo odkrytą Planetą, którą trzeba szybko skolonizować. Tutaj ma znaczenie, które kolonie jako pierwsze pojawią się na tym zupełnie nowym, pustym terytorium. W tym czasie nasze jelita są niedojrzałe i pokrywa je tylko niewielka warstwa śluzu. Nie ma w nich na stałe bytujących bakterii, które broniłyby nasze jelita jako własnego terytorium, więc jesteśmy bardzo narażeni na atak patogennych drobnoustrojów. 

Kolonizacja naszej flory bakteryjnej przez „dobre” bakterie powoduje, że dbają one o swój dom. Wnętrze naszych jelit szybko staje się gęstsze i pokrywają się większą warstwą śluzu. Dzięki temu stajemy się coraz bardziej odporni na rozmaite niekorzystne zmiany w naszym otoczeniu. Kiedy nasze jelita jeszcze nie są pokryte odpowiednią warstwą śluzu, stają się łatwo przepuszczalne dla toksyn czy bakterii (bakterii, które powinny zostać w jelitach). Stąd bez trudu mogą powstać rozmaite reakcje alergiczne, ale też staje się to podłożem do poważniejszych chorób. Tutaj widzimy jak ważne są pierwsze lata naszego życia i jak bardzo wpłyną one na jego kolejne etapy. 

Pierwsze bakterie zasiedlające nasze ciało powinny pochodzić od naszej matki. Bakterie bytujące w pochwie czy w odbycie matki od razu zasiedlają ciało dziecka i jest bardzo duża szansa, że są to idealne bakterie jako pierwszy najeźdźcy na to puste terytorium. Kiedy nie rodzimy się naturalnie, tylko przez cesarskie cięcie nasze szanse na odpowiednią florę bakteryjną mocno maleją. Wtedy zamiast z bakteriami matki jako pierwszymi mamy kontakt z bakteriami szpitalnymi i tymi żyjącymi na skórze, a które niekoniecznie są zaplanowane przez Naturę na tym etapie życia. Tutaj pojawia się praktyczna wskazówka dla przyszłych matek. Jeśli z jakiś przyczyn nie udało się urodzić naturalnie, poproś pielęgniarkę, aby za pomocą wacika wytarła śluz z pochwy i przetarła usta i kilka innych miejsc na skórze nowonarodzonego dziecka. Gatunki bakterii, które zasiedlą nasze jelito jako pierwsze zazwyczaj pozostają z nami przez całe życie, więc warto zadbać o to jakie to bakterie będą.

Warto wiedzieć, że u wcześniaków, u których suplementowano bakteriami z rodziny Lactobacillus ryzyko zapalenia jelit mocno spada. To pokazuje jak ważny jest pierwszy kontakt z odpowiednimi bakteriami w naszym życiu.    

Z drugiej strony skoro na początku naszego życia jelita są delikatne i łatwo przepuszczalne, to wprowadzajmy stały pokarm bardzo powoli zaczynając od papek roślinnych. Podanie w tym czasie choćby mleka krowiego może spowodować przedostanie się do krwi białka kazeiny i na tym tle może dojść do wytworzenia się cukrzycy typu pierwszego (tak zwanej dziecięcej). 

Po narodzeniu flora bakteryjna dziecka będzie rozwijać się w interakcji jego otoczenia. Będą je zasiedlać bakterie naszych rodziców i wszystkich osób będących wokół, w tym także zwierząt. Innym źródłem bakterii będzie oczywiście żywność oraz nasze mieszkanie czy podwórko. Bakterie potrafią podwajać swoją liczebności w ciągu pół godziny, a więc bardzo szybko opanują skórę czy układ pokarmowy. Co więcej Natura tak bardzo o nie zadbała, że w mleku matki zawarte są niestrawne dla niemowlaka oligosacharydy (czyli węglowodany złożone). A więc już w trakcie ssania piersi dziecko przyjmuje pokarm przeznaczony tylko dla zamieszkujących nas bakterii. A więc jeśli będziesz matką przesadnie bojącą się bakterii pamiętaj, że sama produkujesz dla nich pokarm, a w Twoim mleku także znajdują się bakterie. Stąd tak ważne jest karmienie piersią, ponieważ nawet najlepsza odżywka dla dziecka nie przewidzi jakie bakterie ma w sobie posiadać. Kiedy nie możemy karmić piersią, to pamiętajmy, że nawet najmniejsza porcja mleka matki może mieć znaczenie, właśnie ze względu na kształtowanie flory bakteryjnej. A więc lepiej karmić nawet odrobiną mleka matki, niż wcale.

Skoro jesteśmy przy pierwszych miesiącach życia może warto przedstawić wyniki z jednych badań. Mianowicie okazało się, że dzieci których rodzice czyszczą smoczek poprzez włożenie go we własne usta zdecydowanej rzadziej chorują na egzemę, rozmaite infekcje, podrażnienia czy stan zapalny skóry, niż dzieci dostające smoczek wcześniej sparzony wrzątkiem. A więc nadmierna sterylność chyba się jednak nie opłaca.
Bakterie najlepiej będą się czuły w naszym jelicie grubym i tam będzie ich największa ilość, o ponad 10 tysięcy razy więcej niż w jelicie cienkim. To, co nazywaliśmy „ogniem trawiennym” w artykułach na literę A, to dla przypomnienia w żołądku kwas solny, w jelicie cienkim to żółć wątrobowa, soki trzustkowe i jelitowe, a w jelicie grubym to w moim odczuciu właśnie bakterie. Może zaskoczy Cię fakt, że blisko połowa masy stolca nie ma bezpośredniego związku ze spożytym pokarmem. Ta połowa to martwe i żywe bakterie wydalane przez nas codziennie. Ten przykład pokazuje nam o jakiej masie bakterii mówimy. Skoro codziennie potrafimy wydalić bardzo zauważalną część z nich bez szkody dla ich populacji, to jak wiele z nich znajduje się w nas. W tym miejscu może warto przypomnieć jedno ze starych twierdzeń mówiące, że w kraju gdzie stolce są małe, potrzebne są duże szpitale.

Bakterie bytujące w jelitach nie mają sielankowego życia. Pokarm pojawia się raz na jakiś czas, a więc kiedy znajdzie się coś w jelicie grubym, zaczyna się szybka konsumpcja oraz „walka” o miejsce przy stole. Wiele z gatunków bakterii żywi się konkretnym pożywieniem. Jedne wolą błonnik pod postacią pektyn (np. jabłka), inne wolą błonnik ze zbóż, inne z warzyw, a jeszcze inne ze strączków czy z grzybów. Kiedy przestajemy im dostarczać ulubiony pokarm, ich liczebność drastycznie spada lub nawet całkowicie wymierają. Całe szczęście niektóre z bakterii wykształciły w sobie możliwość żywienia się warstwą śluzu wyścielającego nasze jelita nazywanego mucyną. Dzięki tej umiejętności wiele z bakterii jest w stanie przetrwać czasem naszą beznadziejną dietę. 

W tym miejscu pojawia się ważna informacja. Nasza flora bakteryjna jest bardzo zależna od spożywanej przez nas żywności. Kiedy nasza dieta opiera się na fast foodach czy mięsie, to zaczynają przeważać bakterie dobrze czujące się na takiej diecie. I z drugiej strony kiedy jemy dużo warzyw czy pełnoziarnistych zbóż zaczynają przeważać populacje bakterii żywiące się takim pokarmem. Jak dla mnie jest to bardzo dobra informacja, ponieważ pokazuje nam, że za pomocą diety jesteśmy w stanie wpływać na aktualny stan naszej flory bakteryjnej. Jednak kiedy w Twojej diecie zaczyna brakować roślin, to zaczyna brakować błonnika, który to w zdecydowanej większości jest odpowiednim pokarmem dla prawidłowej flory bakteryjnej.    

Bakterie jelitowe pomagają nam rozłożyć błonnik i przekształcić go w związki niezbędne dla utrzymania naszego zdrowia. Jak dla mnie dobrym określeniem tego co robią bakterie jest słowo „gotowanie” dla nas żywności. Tutaj stają się one naszym ogniem trawiennym i dzięki nim jesteśmy w stanie przyswoić substancje, do których nie mielibyśmy dostępu. Dodatkowo w czasie „gotowania” bakterie potrafią wytworzyć zupełnie nowe substancje dzięki czemu nasza dieta staje się bardziej urozmaicona. Mówiąc trochę inaczej, to samo pożywienie jest mniej odżywcze dla osoby mającej ubogą florę bakteryjną niż dla osoby mającej ją odpowiednią. Potwierdzają to badania, w których myszy pozbawione flory bakteryjnej musiały jeść dużo więcej niż ich koledzy z florą bakteryjną. 

Skoro jesteśmy przy jedzeniu warto zauważyć fakt, że osoby otyłe mają inny skład flory bakteryjnej niż osoby szczupłe. W mojej ocenie dziś trudno jednoznacznie określić czy zmiana flory bakteryjnej jest przyczyną czy skutkiem otyłości. Jednak w badaniach na myszach przeszczep flory bakteryjnej od otyłych osobników do szczupłych powodował przybieranie na wadze tych pierwszych mimo, iż nie wprowadzano żadnych zmian w diecie. Nie chodzi mi oto aby osoba otyła zaczęła szukać możliwość przeszczepiania flory bakteryjnej, ale chcę tylko na tym przykładzie pokazać jak duże znaczenie może mieć flora bakteryjna, pamiętając że nie trzeba jej przeszczepiać aby ją zmienić. 

Tak naprawdę dziś coraz trudniej znaleźć chorobę, która nie wywoływałaby zmian w naszej florze bakteryjnej. Nowotwór jelita grubego, choroba Leśniowskiego-Crohna czy nawet tak odległy autyzm mają jedną cechę wspólną – zaburzoną florę bakteryjną. 

 Z drugiej strony flora bakteryjna potrafi regulować układ odpornościowy. Oczywiście niektóre bakterie takie jak na przykład Salmonella wybrały inną drogę życia niż współpraca z naszym ciałem, jednak są one w zdecydowanej mniejszości. Większość bakterii współpracuje z Tobą i Twoim układem odpornościowym. Na pierwszy rzut oka ich współpracę można określić jako ciągłe trenowanie układu odpornościowego. Dodatkowo między układem odpornościowym a florą bakteryjną występuje coś w rodzaju wymiany informacji, dzięki czemu nasz układ odpornościowy wie jakie substancje czy drobnoustroje mogą stanowić zagrożenie. Czyli bakterie szkolą nasze jednostki specjalne, naszą policję.

Co ciekawe komórki odpornościowe po takiej „rozmowie” z bakteriami w jelitach potrafią wrócić do głębi ciała, w dowolne jego miejsce. Teraz jeśli komórki odpornościowe spotkają patogen, który był na liście gończym wydanym przez bakterie szybko go rozpoznają i zaatakują. W tym miejscu oczywiście może dojść do błędów w szkoleniu i jeśli bakterie nie do końca dobrze poinformują komórki odpornościowe, może dojść do na przykład zbyt gwałtownych ataków układu odpornościowego. Wtedy my ludzie nazwiemy taką sytuację chorobą autoimmunologiczną. Właśnie z tego powodu wielu dobrych terapeutów wie, że choroby z autoagresji trzeba zacząć leczyć od wyrównania flory bakteryjnej, czyli od jelit. A więc czasem może się okazać, że to nie wadliwy układ odpornościowy odpowiada za chorobę, ale niestabilna flora bakteryjna nie potrafiąca go odpowiednio wyszkolić.  

Patrząc na to jeszcze trochę inaczej zauważmy, że nasze ciała mocno wspiera cykl życia poszczególnych szczepów bakterii. Wszystkie mechanizmy nie są nam do końca znane, ale już teraz wiemy, że część bakterii żywi się warstwą śluzu produkowanego przez nasze ciało. Ta warstwa śluzu nazwana mucyną ma na celu też oddzielenie naszych tkanek od flory bakteryjnej. Jednak takie wsparcie przez nasze ciało dobroczynnych drobnoustrojów jest także dobrą inwestycją ze względów odpornościowych. Kiedy Twój organizm zaatakuje patogenna bakteria, jak na przykład Salmonella, to zanim dotrze do wnętrza naszego ciała musi stoczyć wojnę z rezydentami naszej flory bakteryjnej. Jak się domyślasz w przypadku zdrowej i dobrze zorganizowanej flory bakteryjnej mały oddział Salmonelli na nieznanym terenie jest całkowicie bez szans, stąd często nawet nie wiemy, że byliśmy zarażeni daną bakterią, lub nawet jak akurat mamy ją w sobie, to niekoniecznie oznacza to od razu jakąś poważną chorobę. A więc nasz układ odpornościowy to nie tylko białe krwinki, ale także będąca na naszych usługach cała flora bakteryjna.

Brak odpowiednich bakterii spowoduje, że nasze jelita będą pozbawione murów obronnych i staną się łatwiejszym celem ataków. Kiedy zabraknie bakterii w naszym jelicie, to także warstwa śluzu pokrywająca jelita może być nieprawidłowa. Czyli zacznie nam brakować kolejnego muru ochronnego, stąd możemy stać się coraz łatwiejszym celem dla naszych „przeciwników”.

Często boimy się grzybów czy drożdżaków w naszych jelitach. Jednak trzeba wiedzieć, że to właśnie nasi bakteryjni sojusznicy stoją na straży kontrolowania ich populacji. Grzyby czy candida nie są wrażliwe na działanie antybiotyków. I kiedy wybijamy bakterie jelitowe w trakcie brania antybiotyków, zyskują one nowy obszar do penetracji bez konkurencji, która by je trzymała trochę w ryzach. Stąd bardzo łatwo o przerost candidy w momencie nie dbania o naszą florę bakteryjną, czy kiedy weźmiemy serię antybiotyków. I znów flora bakteryjna jawi się jako nasz drugi układ odpornościowy, likwidujący rozmaite zagrożenia dla naszego zdrowia. 

Nie chcę pisać zbyt dużo o antybiotykach, ponieważ temat związanych z nimi zagrożeń jest chyba już znany każdemu z nas. Jednak dla porządku wspomnę tylko, że nawet jedna seria antybiotyków może spowodować wymarcie pewnych szczepów bakterii, których już nigdy nie odzyskamy. Kiedyś uważano, że flora bakteryjna po antybiotykoterapii odbudowuje się około dziewięciu miesięcy. Dziś badania pokazują, że tak naprawdę potrzeba około trzech pełnych lat aby flora bakteryjna wróciła do stanu pierwotnego (oczywiście przy założeniu, że w tym czasie działaliśmy na jej korzyść). 

Teraz pomyślmy o dzieciach, które nigdy w swoim życiu nie miały szansy nawet na odbudowanie flory bakteryjnej. Kolejne serie antybiotyków przy powtarzających się infekcjach nie rozwiązują problemu, ponieważ prawdziwy patogen mimo wyniszczenia flory bakteryjnej pozostaje w ukryciu i co kilka miesięcy ujawnia się gotowy do kolejnej walki. A więc jeśli pomysłem Twojego pediatry na każde przeziębienie jest antybiotykoterapia, to chyba warto go zmienić. Przez chwilę nawet chciałem się pokusić o podanie propozycji ziół pomocnych w takiej sytuacji, no ale zioła to nie cukierki i nie powinniśmy ich brać nie mając o nich odpowiedniej wiedzy lub możliwości skorzystania z wiedzy jakiegoś zielarza. 

Osobiście jestem dzieckiem, którego mama prowadziła przez całe życie bez antybiotyków. A więc można. Niestety w momencie mojego zachorowania w wieku 29 lat cały trud mojej mamy został zaprzepaszczony. Mianowicie w tym czasie dostałem silne antybiotyki, które przyjmowałem przez ponad dwa tygodnie. Jak się domyślasz nie pomogły one wyleczyć mojego nowotworu, a ich skutki odczuwałem przez kolejne lata poprzez przerost candidy. Ten przykład pokazuje tylko jak nieadekwatne zastosowanie antybiotyków niszczy nasze ciała. Mi wystarczyła jedna seria w całym życiu abym poczuł, że to nie dla mnie droga. Co nie oznacza, że w wyjątkach sytuacjach nie powinniśmy z nich skorzystać. Pamiętajmy tylko, że w przypadku łykania antybiotyku odpowiednia pielęgnacja flory bakteryjnej jest jeszcze bardziej potrzebna.    

Jak bezsensowna jest walka z bakteriami powinien nam uzmysłowić przykład, że na naszej dłoni jest więcej drobnoustrojów niż ludzi na całej planecie. To, że bakterii jest tak dużo nie jest ich jedyną przewagą. Bakterie potrafią szybko się uczyć i przystosowywać do nowego środowiska i z tej przyczyny mamy właśnie coraz więcej bakterii odpornych na antybiotyki. Jednak warto wiedzieć, że grzyby znajdujące się w pobliżu katastrofy w Czarnobylu potrafią czerpać energię z promieniowania. A więc nauczyły się wykorzystywać energię, która nie była wcześniej dostępna na tym świecie. W większym wymiarze możemy spojrzeć jak mądra jest Matka Natura, bo właśnie dzięki tym grzybom stara się posprzątać po bałaganie jaki zrobił wcześniej człowiek. 
 Z drugiej strony hodowcy zwierząt doskonale wiedzą, że podawanie antybiotyków zwierzętom powoduje średni wzrost masy o piętnaście procent. Na marginesie to jest jeden z powodów, czemu hodowlane zwierzęta dostają antybiotyki często już na stałe w pożywieniu. Jednak ta zależność powinna dać nam do zastanowienia, czy to właśnie wszechobecne antybiotyki nie są odpowiedzialne za wzrost otyłości naszego społeczeństwa.  Zresztą fakt, że dzieci przyjmujące w swoim życiu antybiotyki są bardziej otyłe został już zauważany naukowo.  
 
Czymś o czym zapominamy myśląc o bakteriach jest ich wkład w kolekcję genów naszego ciała. Nasze ciało samo w sobie ma stosunkowo niewielką liczbę genów oscylującą w ilości około 20 tysięcy (co ciekawe mimo takiej liczby genów potrafimy wytworzyć zdecydowanie więcej rodzajów białek, pisałem trochę o tym w artykule Genetyczna ruletka? Niekoniecznie – na marginesie tamten artykuł jest nie tylko o genach i szczerze go polecam). Jednak w tym naszym dość ubogim genotypie brakuje genów naszej flory bakteryjnej nazywanych mikrobiomem. I tak jak nasze DNA jest unikatowe, tak nasz mikrobom jest także niepowtarzalny. Trzeba wiedzieć, że bakterie bardzo chętnie dzielą się między sobą swoim genami i dzięki temu powstają tysiące nowych genów. Dzięki temu zjawisku także my potrafimy się dostosować do środowiska, w którym obecnie mieszkamy i zacząć trawić pokarmy, które są dla nas niestrawne. Przykładowo Japończycy mają w sobie bakterie potrafiące żywić się wodorostami, czego nie mają kultury nie żywiące się takim pokarmem na co dzień. 

Coraz śmielej wydaje się, że nasze ciało samo mające stosunkowo niewiele genów potrafi w jakiś sposób wykorzystać geny naszych bakterii. Wystarczy, że za pomocą rozmaitych mechanizmów zwiększy liczebność odpowiedniego szczepu bakteryjnego, na którym mu zależy i już dzięki takiemu rozwiązaniu ma pod ręką substancje, na których mu zależało, a które wytwarzają dane bakterie. Jednak co się stanie jak danego szczepu zacznie brakować w naszych jelitach? Możliwe, że rozwinie się choroba powiązana z brakiem danej substancji, której ciało samo nie potrafi wytworzyć. Czyli jak widać potrafimy rekompensować braki w naszym DNA korzystając z genów naszych bakterii. Jednak taka zależność od bakterii nie świadczy o słabości naszego ciała, a raczej o jego dostosowaniu się do środowiska. 

Bakterie były długo przed pojawieniem się zwierząt czy roślin. W czasie pojawienia się człowieka na Ziemi stworzyły symbiotyczny związek z naszym ciałem, a więc po co organizm miałby mieć w swoim DNA więcej genów niż potrzeba. Przecież DNA trzeba powielać za każdym razem podczas podziału komórkowego, co jest bardzo kosztowne energetycznie i łatwo o mutacje. A więc nasze ciało w swojej mądrości skorzystało na współpracy z bakteriami. Dzięki takiemu rozwiązaniu liczba genów w naszym ciele z około dwudziestu tysięcy rośnie do około pięciu milionów. Chyba ma to jakiś sens, tym bardziej że te geny są bardzo plastyczne i potrafią się szybko zmieniać. Jeśli wykorzystamy je dla własnych celów nic nie stoi na przeszkodzie abyśmy wyprodukowali sami (czyli z pomocą flory bakteryjnej) potrzebny nam do życia lek. A więc prawdziwy reset naszych genów, to tak naprawdę zmiana naszej flory bakteryjnej. Okazuje się, że mamy wpływ na ponad dziewięćdziesiąt dziewięć procent materiału genetycznego związanego z naszym ciałem (choć w moim odczuciu przy odpowiednim zaangażowaniu nawet na więcej).

Czy wiesz, że jelita mają w sobie bardzo mocno rozbudowany system nerwowy, tak mocno że wielu z nas nazywa je drugim mózgiem? Chyba trzeba zadać pytanie czy proces trawienia jest tak skomplikowany, że nasz organizm wykształcił osobny mózg także w układzie pokarmowym? Może jest tego jakaś przyczyną, której dziś nie potrafimy dostrzec. W tym miejscu wchodzimy już na grunt dywagacji czysto fantazyjnych, ale może posiadamy drugi mózg w jelitach aby słuchać bakterii, uczyć się od nich i spełniać ich wszelakie potrzeby. 

Na tym tle układ nerwowy ma wiele do powiedzenia, ponieważ wystarczy, że zmniejszy ilość wytwarzanej mucyny i spowoduje wyginięcie znacznej liczby drobnoustrojów. Z drugiej strony może to bakterie mówią nam na co mają ochotę i podsyłają nam pomysły na dzisiejszy obiad. Nie jest tajemnicą, że osoby mające przerost Candidy mają niepohamowane parcie na słodycze, które to będą wspierać Candidę, a które w pierwszej kolejności trzeba wyrzucić z naszego menu kiedy wymknie się ona nam z pod kontroli. Czyli w tym momencie „patogen” jakim stała się candida potrafi podporządkować sobie nasze zachowanie. Wiele z moich pacjentek ma dużą słabość do słodyczy i zaledwie po kilku tygodniach diety zapominają o nich bezpowrotnie. Z punktu widzenie Medycyny Chińskiej udało się im wzmocnić  śledzionę, czyli układ trawienny i w związku z tym chęć na słodkie zanika. Ale może jest też tak, że odpowiednią dietą wyrównaliśmy florę bakteryjną (czyli jakąś część „Chińskiej Śledziony”) i teraz bakterie patogenne nie kontrolują naszego ciała? (piszę słowo „patogenne” mając na myśli ich nadmierny przerost, a nie je same – po prostu co za dużo, to nie zdrowo).

Wydaje się, że nasz układ nerwowy nie tylko zdaje sobie sprawę z obecności flory bakteryjnej, ale bardzo mocno współpracuje z nią i tak naprawdę bakterie go kształtują. Możliwe, że nasza osobowość poza wychowaniem, środowiskiem i tak dalej jest także kształtowana przez florę bakteryjną. Wiem, że może to być dla Ciebie już zbyt dużą moją nadinterpretacją, ale może dla jej umotywowania posłużę się przykładem z życia zwierząt. A więc bakteria toksoplazmoza zanim znajdzie się u kota najpierw zasiedla ciała małych gryzoni, czyli w tym przypadku myszy. Ta malutka bakteria potrafi tak zmanipulować mózgiem myszy, że dana mysz przestaje odczuwać lęk przed kotami, a więc staje się łatwym celem na obiad. Kiedy kot zje taką mysz, sam staje się nosicielem toksoplazmozy, która właśnie w ciele kota kończy swój cykl rozwojowy. A wiec toksoplazmoza bezlitośnie potrafiła zmanipulować myszą dla osiągnięcia swojego celu. 

Podałem dość brutalny przykład, ale może podobnie choć bardziej subtelnie dzieje się w naszych ciałach? Nie twierdzę od razu, że wszystkie Twoje instynkty, Twój wewnętrzny głos to tak naprawdę głos mikroflory jelitowej. Ale trzeba zdawać sobie sprawę, że związki chemiczne produkowane przez bakterie mogą przenikać przez ściany jelit i docierać do mózgu. Wiele z tych związków to nic innego jak leki leczące nieustannie nasze ciało. Jednak część z nich może mieć zupełnie inne zadanie do wykonania. Kto wie, może to bakterie zmusiły Cię do przeczytania tego artykułu aby zadbać o swoje interesy? Wiem, trochę mnie poniosło, ale warto mieć zawsze otwarty umysł, bo prawdziwy świat jest bardziej magiczny niż nam się wydaje.   

Mając na uwadze fakt, że bakterie były na tym świecie przed pojawianiem się świata roślin czy zwierząt można zaryzykować stwierdzenie, że nasze ciało to ich wcześniej zaplanowany dom. Zrobiły sobie mieszkanie w naszym jelicie i aby zapewnić sobie stały dostęp do pożywienia dodały nam nogi, ręce, kilka zmysłów i mózg. Aby domów nie zabrakło w przyszłości wykształciły w nas możliwość rozmnażania. Oczywiście trochę to przerysowałem, ale kto wie jak jest naprawdę? 

A więc nasza flora bakteryjna, to trochę zapomniany organ przez medycynę konwencjonalną. Jednak dziś powoli odzyskuje swoją ważność. Odpowiednia flora bakteryjna spokojnie może zastąpić potrzebę zażywania całej gamy lekarstw. Przykładem może być wysokie ciśnienie krwi, w którym to przypadku dostajemy leki rozszerzające naczynia krwionośne, zmniejszając tym samym ciśnienie krwi. Ostatnie badania pokazały, że niektóre szczepy bakteryjne potrafią to samo zrobić co leki farmaceutyczne, czyli produkując rozmaite substancje zmniejszyć nadciśnienie.   

W mojej ocenie w przyszłości będziemy potrafili określić na jakie choroby jest narażona dana osoba tylko za pomocą badania stanu flory bakteryjnej. Następnie za pomocą odpowiedniej suplementacji będziemy potrafili odwracać daną chorobę zmieniając florę bakteryjną. No ale Ty chyba nie musisz czekać na takie czasy aby o nią zadbać już dziś. Twoja bardzo elastyczna flora bakteryjna to największa szansa na zdrowie. Więcej jak o nią zadbać napiszę w kolejnym artykule z tej serii. A dziś może już czas pójść na chwilę do lasu, złapać trochę świeżej bakterii… 
Co było pierwsze Bakteria czy Człowiek?
Bakteria
A więc może człowiek jest wytworem
populacji bakterii, a nie odwrotnie?

Komentarze

  1. Świetny artykuł, ale interesuje mnie jak skutecznie uzupełnić florę bakteryjną. Wiadomo dużo warzyw, ale jeśli ktoś jest po kuracji antybiotyk., albo potrzebuje uzupełnić je po np oczyszczaniu, wielu lekarzy twierdzi ze po lewatywach powinno się uzupełnić florę bakt., niektórzy mówią, że nie duża ilość szczepów się liczy tylko ilość ogólna bakterii powinna być dużo większa niż jest w prepataratach np. w probiotykach czyli 5 mld CFU lub 5x (10)9 CFU. Podobno nie wszystkie probiotyki wytrzymują przejście przez żołądek, np. Multilac powinien wytrzymać. Trochę przydługo, przepraszam :) ale moje pytanie polega na tym jak skutecznie uzupełniać czy uzupełnić deficyt flory bakteryjnej. Dziękuje, pozdrawiam, Anya.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Bardzo dobre pytanie zadałaś. Jednak jeśli chcesz poznać moją opinię, to musisz uzbroić się w cierpliwość, bo zgodnie z przedostatnim zdaniem tego artykule napiszę o tym w kolejnym artykule na literę Ch. Ten temat jest zbyt długi aby napisać dokładnie jak to zrobić za pomocą komentarza. Jednak te banalne stwierdzenie "więcej warzyw" jest jak najbardziej słuszne i w dłuższej perspektywie to najlepsza droga...
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  2. Dzięki za odp.,
    ale z tymi warzywami to nie do końca tak, ponieważ rolnictwo ekologiczne niekoniecznie istnieje w Polsce i jak mówi pan J.Zięba nawet wyhodowanie kapusty we własnym ogródku nie daje gwarancji, ze będziemy jeść "pełnowartościowy produkt" (wyjałowiona gleba) więc z ta naturą w dzisiejszych czasach nie jest tak prosto!pan Zięba poleca sok z kapusty i buraka zamknięty w kapsułkach i przebadaną ilością bakterii w kapsułce, ale jeszcze tego nie próbowałam. Kiszonki to chyba też dobre rozwiązanie, może "sok" z kiszonek? Dobra, wiem, trzeba poczekać na następny artykuł :)
    Pozdrawiam Anya.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Nie chciałbym komentować tego co dokładnie mówi Pan Zięba, którego oczywiście mocno szanuje za jego pracę. Jednak mówienie, że kapusta zamknięta w tabletce jest lepsze od tej z naszego ogródka jest lekkim nieporozumieniem. Cenię sobie dużą część wiedzy Pana Jerzego ale z drugiej strony z jakąś częścią się nie zgadzam. No ale to właśnie jest piękne, że na tym świecie można mieć zupełnie inne spostrzeżenia na pewne sprawy, a osiągać podobne wyniki. Fakt jest taki, że kapusta pochłania wszelkie nieczystości ze środowiska w którym żyje, więc hodowanie jej w mieście faktycznie jest bez sensu. Jednak pamiętaj, że zawsze warzywa z Twojego ogródka będą lepsze od innych, nawet tych sprzedawanych w ładnych opakowaniach, przebadanych i jeszcze polecanych przez kogoś. Tu nie chodzi tylko o wartości odżywcze, które na pewnym poziomie świadomości nie są już tak istotne, ale o dobrą energię, którą przekazujesz warzywom uprawianym dla siebie. Nie chcę poruszać tego tematu bez przygotowania go jakimś artykułem, ale to jaką mamy intencję w przygotowaniu posiłku jest tak samo ważne przy uprawianiu roślin. Idąc dalej akurat zawartość minerałów jest mniej istotna w kontekście bakterii, bo tutaj najważniejszy jest błonnik. A jeśli chcemy mieć dodatkowe bakterie probiotyczne na kapuście, to po prostu nie myjmy jej za bardzo;) Wiem, w naszym czystym społeczeństwie to nie uchodzi... Odnośnie ekologicznego rolnictwa, to akurat znam temat dość dobrze (nie tylko teoretycznie ale też empirycznie) i właśnie w Polsce w porównaniu do innych krajów nie jest z tym tematem najgorzej. Jest duża ilość bardzo dobrze prowadzonych gospodarstw ekologicznych, gdzie potencjalna ilość substancji odżywczych jest dość wysoka. Co najważniejsze liczba osób prowadzących je z pasją ciągle rośnie. Oczywiście jest także tak zwane rolnictwo ekologiczne prowadzone na skalę przemysłową, gdzie wyjałowienie gleb jest już większe. Na koniec potwierdzam - kiszonki to dobry kierunek, jednak zamiast skupiać się na bakteriach probiotycznych ważniejsze jest dostarczenie odpowiedniego pokarmu dla tych, które już mieszkają w naszych jelitach, czyli błonnika...
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  3. Witam Serdecznie, Pan Jerzy Zięba w drugiej części Ukrytych terapii opisuje zdrowotne działanie diety ketogennej. W filmiku z https://www.youtube.com/watch?v=3b7aqWExcjI poleca post dwa dni w tygodniu oraz spożywanie jednego posiłku dziennie dzięki czemu odstęp pomiędzy posiłkami uruchamia procesy zwiększenia poziomu hormonu wzrostu który to poziom z biegiem lat zanika w naszym organizmie. Jakie masz zdanie na temat samej diety ketogennej oraz jedzenia tylko jednego posiłku dziennie (oczywiście przy spożywaniu wysokiej jakości i dobrze zbilansowanej żywności) ?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Osobiście dietę ketonową traktuje jako lekarstwo, czyli dobrze ją zastosować w konkretnych sytuacjach, w konkretnych chorobach (podonie jak głodówkę, która działa trochę podobnie). Na co dzień niekoniecznie uważam, że jest ona nam potrzebna. Nie znam żadnego długowiecznego człowieka, który byłby na takiej diecie (ale też oni nie spożywają suplementów tak mocno dziś reklamowanych;)). Na temat hormonu wzrostu nie chciałbym się wypowiadać w komentarzu, ponieważ jest to temat dość zawiły i niejednoznaczny jak niektórzy uważają. Podniesie hormonu wzrostu w danej chwili daje wspaniałe rezultaty zdrowotne na tu i teraz jednak nie wiemy czy przypadkiem nie są one kosztem naszej przyszłości - na ale to inny temat. Głodówki jednodniowe raz w tygodniu są dobre dla większości społeczeństwa. Jednak kiedy ktoś jest niedożywiony lepiej aby najpierw odpowiednio odżywił ciało, a potem bawił się w takie rzeczy. Nic nie jest dobre dla wszystkich, dlatego tak ważne jest dopasowania odpowiednich działań indywidualnie, o czym niestety bardzo często zapominamy. Jeden posiłek dziennie może być dobrym rozwiązaniem, ale to na pewno dla większości z nas dopiero po kilku latach zabawy z ciałem. Większość z nas dzisiaj takim sposobem odżywiania doprowadziłaby się do wielkich niedoborów w ciele. Ja osobiście na dziś zazwyczaj jem dwa posiłki dziennie (śniadanie rano i obiad koło godziny 12:00-13:00), ale ja po pierwsze mam do tego predyspozycje a po drugie kilka lat wcześniej przygotowałem organizm do zrezygnowania z trzeciego posiłku. Gdybym dzisiaj na przykład moja żona jadła dwa, jeden posiłek dziennie szybko stałaby się niedoborową pacjentką. Dlatego tak nie lubię takich zaleceń rzucanych gdzieś, bo mi to służy. To co mi służy akurat dla mojej żony jest toksyczne. Ja dzięki Medycynie Chińskiej mam możliwość różnicowania co jest dobre dla danych osób i w tym świetle ogólne zalecenia stają się bezwartościowe...
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  4. A co sądzisz o poście Daniela. Opracowała go pani Dr Dąbrowska. Czy organizm niedożywiony powinien się decydować na ten rodzaj postu 42 dniowego? Dzięki z góry za komentarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Nie jestem zwolennikiem żadnego postu bez wcześniejszej diagnozy pacjenta. Ogólnie dieta pani Dr Dąbrowskiej jest dobra dla wielu z nas, co zresztą potwierdzają jej wyniki, kiedy niektórzy z nas leczą sobie na niej podobno "nieuleczalne" choroby. Natomiast wielu z moich "pacjentek" odradzałbym akurat ten rodzaj oczyszczania. Wiele z nich jest zbyt niedoborowych, a taka dieta je dodatkowo osłabi i do tego jeszcze bardzo je wychłodzi. A więc dieta sama w sobie jest dobra, ale jak wszystko - nie dla wszystkich i nie w jednakowej formie dla każdego. Osobiście po prostu diagnozowałbym daną osobą i ewentualnie na bazie diety Dr Dąbrowskiej budowałbym jej jakiś post - aczkolwiek wtedy wychodziłyby tak naprawdę zupełnie inne diety. To czego brakuje nam wszystkim to właśnie dopasowania odpowiedniej kuracji dla danej osoby. Wtedy okazuje się, że jakiś naturalny produkt może być dobry dla jednej osoby, a dla drugiej jest on toksyną...
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  5. Zastanawiam się czy bakterie nie działają na zasadzie oczyszczalni ścieków - jeżeli w jelitach jest dużo gnijących resztek, to bakterie "przerabiają", a jeżeli tych gnijących resztek jest mniej, to jelita są sterylne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Bardzo dobrze myślisz. Ogólnie jest tak, że jeśli mamy brudne jelita to rozwijają się głównie bakterie i grzyby, które uważamy za chorobotwórcze (choć ja nazwałbym je zupełnie inaczej), a kiedy nasze jelita są czyste i dostarczamy im dużo dobrego pokarmu roślinnego, to rozwijają się "zdrowe" bakterie. Czyli chcesz zadbać o dobrą florę bakteryjną oznacza inaczej zadbaj o jelita:)
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  6. Panie Marianie czy brzydki zapach z ust, biały nalot na języku, problemy z zatokami, budzenie się rano z katarem, odchrzakiwanie flegmy z gardła, gazy i bóle brzucha po zjedzeniu posiłku składającego się z białka i węglowodanów, świadczą o candidzie czy może o pasozytach. Czy sama dieta można zlikwidować pasożyty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Na pewno świadczy to o nagromadzeni wilgoci/śluzu w organizmie, a na tym tle prawdopodobnie rozwinęła się już Candida. Tutaj warto by było wprowadzić konkretną dietę, ale jaką to nie polecam bez diagnozy na żywo. Ogólnie to warto jeść ciepłe posiłki, kaszę jaglaną, zupę na kolację. Dodatkowo jakieś zioła, jak na przykład arcydzięgiel litwor, koper włoski i wiele innych ale trzeba je już dopasowywać indywidualnie. Na pasożyty i można użyć berberys (także na candidę), piołun, goździki, korzeń jeżówki itd. Ja z zasady nie polecam konkretnych ziół za pomocą komentarza, ale dobra dieta stosowana konsekwentnie przez dłuższy czas powinna poradzić sobie z candidą czy pasożytami..
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  7. Witam,

    Czy jest możliwość skontaktowania się z Panem mailowo?

    Pozdrawiam
    Tomasz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Ogólnie tak, choć ostatnio już tak bardzo nie preferuje tego. Wynika to z faktu braku czasu na odpisywania na rozmaite maile, na które przez wiele lat dość skrupulatnie odpisywałem. Stąd staram się oszczędnie udostępniać mój adres email, tym bardziej że i tak dalej dostaje naprawdę dość duże ilości maili, czasem nie mając pojęcia skąd. Choć chcą Ci odpisać właśnie znów udostępnię maila, przynajmniej dla kogoś kto lubi czytać komentarze;) A więc mój mail to zdrowietoenergia@gmail.com
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  8. A poleca Pan kogoś w Poznaniu, do kogo warto pójść na taką diagnostykę o jakiej Pan pisze?
    Pozdrawiam, Małgorzata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Napisz mi na powyższego maila to Ci kogoś polecę:)
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  9. Witam.Mam 22 lata i wstydliwy problem...otóż mam problemy z potencja oraz gruczołem krokowym(częste oddawanie moczu).Jednak najbardziej martwi mnie brak potencji (twardego wzwodu,ogólnie wzwodu)w tym wieku....Czy winne może być nadmiar aktywności seksualnej (wytrysku),którą według medycyny chińskiej osłabia organizm.Bardzo bym prosił o pomoc w tym przypadku:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Faktycznie nadmiar aktywności seksualnej bardzo osłabia naszą esencje, czyli siły witalne naszego ciała. Tutaj trzeba by było podejść całościowo, czyli ogólnie prowadzić zdrowy styl życia. Ja ze swojej strony mogę polecić takie zioła jak owoc cytryńca, palma sabałową, traganek (te należy gotować) oraz liść damiana (ten zaparzamy). Dodatkowo można by było wspomóc się macą. Oczywiście produktów wspierających potencje oraz Qi nerek (czyli to aby nie oddawać zbyt często moczu) jest zdecydowanie więcej, ale w takich przypadkach potrzebna jest diagnoza na żywo i dopasowanie indywidualne całej terapii. A więc może warto poszukać kogoś zaufanego...
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
    2. Poprzez prowadzenie ogólnego zdrowego trybu życia ma Pan na myśli w tej sytuacji :ograniczenie aktywności seksualnej lub jej całkowite zatrzymanie do pewnego czasu,sport,oczyszczanie organizmu ,rozdzielcze odżywianie :)?

      Usuń
    3. Witam serdecznie,
      Tak, warto ograniczyć aktywność seksualną na jakiś czas najlepiej całkowicie. Jeśli chodzi o sport to raczej polecam spacery i coś w stylu jogi. Do tego racjonalne odżywianie naturalnymi produktami, chodzenie wcześnie spać, nie przepracowywanie się, medytacja. Może coś na moim blogu Ciebie zainspiruje...
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
    4. Dziękuję za odpowiedzi:) W piątek zacząłem przeprowadzanie pierwszego oczyszczania watroby.Bylem w szoku,gdy rano zobaczyłem co może znajdować się w organizmie młodego człowieka.Pelno zielonych kamieni,różnej wielkosci.Mam zamiar na stałe wprowadzić to co Pan powyżej napisał,ponadto dodam do tego dzień postu raz w tygodniu,gdyż tylko na tyle mogę sobie pozwolić.No i oczywiście okresowe oczyszczanie jelita jak i wątroby :)

      Usuń
    5. Ps:Jakie Pan ma zdanie dotyczące urynoterapii czyli wcierania lub picia własnego moczu w celach leczniczych lub profilaktycznych ?

      Usuń
    6. Witam serdecznie,
      Urynoterapia to bardzo skuteczna sposób kuracji rozmaitych dolegliwości. Jestem jak najbardziej za, aczkolwiek ja już osobiście nie stosuje. Choć zdarzają się mi "pacjenci" którzy sami korzystają z tego sposobu leczenia...
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  10. Co to jest Mariol/Mariolu o którym często piszesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Ostatnio już staram się tego nie pisać, ale widzę że gdzieś jeszcze to wyłapałeś;) Ogólnie Mariol to mój sklep spożywczy, w którym mam dość spory dział ze zdrową, ekologiczną żywnością...
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  11. Witam serdecznie co Pan poleci na problemy z erekcja w mlodym wieku(24lata).Poranne wzwody mam malo kiedy ,a ponadto sa bardzo slabe.Czy przyczyna trgo moze byc nadaktywnosc seksualna(masturbacja,pornografia,w mlodszym wieku?).Bylbym wdzieczny za pomoc.Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Podobny problem poruszył ktoś kilka komentarzy powyżej, w tym samym artykule. Tam postarałem się coś podpowiedzieć. Ogólnie polecałbym zastosowanie jak najwięcej porad dietetycznych z tego bloga (z uwzględnieniem odrobiny mięsa w diecie, żółtek jajek), zmniejszenie aktywności seksualnej do minimum na jakiś czas, więcej odpoczynku plus jakiś dobry suplement (z selenem, cynkiem itp.) Jadnak ciężko mi doradzać cokolwiek za pomocą komentarzy...
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  12. Witam,od jakiegoś czasu zmagam się prawdopodobnie z derealizacja tzn czuję się ciągle senny,jakbym był we śnie,nie czuje emocji ,mam problemy z koncentracją jak i pamięcią,wpajqm sobie różnego typu choroby itd..W jaki sposób z tego wyjść ?Bardzo proszę o pomoc,nie biorę żadnych i nie mam zamiaru.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Ciężko mi doradzać jak Ciebie nie znam. Nie mam pojęcia jakie są przyczyny Twoich dolegliwości. Tak ogólnie jak poprawić stan swojego zdrowia, to cały mój blog. A więc może po prostu warto zacząć artykuły od najstarszych, czytać je po kolei i z tym się zgadzasz wprowadzać w życie. Ogólnie nie lubię polecać ziół kiedy kogoś nie zdiagnozowałem, ale rozumiem stan w jakim jesteś. A więc podpowiem tylko, że może warto spróbować pić napary z dziurawca, lawendy, rozmarynu, serdecznika, werbeny...
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  13. Odkąd odkryłam Pańskiego bloga czytam go codziennie i wcielam porady w życie. Jestem pod wrażeniem :)
    Chciałabym się odnieść do fragmentu poniżej:
    "Wydaje się, że nasz układ nerwowy nie tylko zdaje sobie sprawę z obecności flory bakteryjnej, ale bardzo mocno współpracuje z nią i tak naprawdę bakterie go kształtują. Możliwe, że nasza osobowość poza wychowaniem, środowiskiem i tak dalej jest także kształtowana przez florę bakteryjną"
    Jestem żywym przykładem tego, że te słowa to prawda. Około 15 lat borykałam się z depresją, nerwicą lękową i zaburzeniami borderline. Po zmianie diety, czyli wykluczeniu większości produktów takich jak: słodycze, mięso, gluten, chleb choroby psychiczne bezpowrotnie minęły i od 2 lat jestem innym człowiekiem. Znajomi pytają skąd mam tyle energii i siły na wszystko. Co prawda borykam się ze zdrowiem fizycznym jeszcze, ale z moim nastawieniem nie ma już innej drogi niż pełne zdrowie...
    Pozdrawiam,
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje za podzielenie się swoim doświadczeniem:)
      W moim gabinecie na co dzień zauważam, że łączenie terapii dla całego człowieka (umysł, duchowość, dieta, wyrównanie energii, styl życia, aktywność fizyczna itd.) przynoszą zdecydowanie szybsze rezultaty w przypadku depresji czy nerwicy niż tylko sama psychoterapia (która oczywiście też jest ważna):)
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń

Prześlij komentarz