T1 Białko zwierzęce - szkodliwe?

Rozpoczynając rozważania na temat tego produktu chciałbym podkreślić, że nikogo nie namawiam do bycia 100 procentowym weganinem, a wręcz przeciwnie. Tak naprawdę wiele z nas jest tak mocno niedożywionych, że produkty zwierzęce powinny w małych ilościach znaleźć się w ich diecie. W tej publikacji chciałbym przedstawić Tobie tylko informacje dotyczące wpływu nadmiaru białka zwierzęcego zawartego w mięsie, w rybach, w nabiale na nasz organizm. Traktuj ten artykuł (z resztą jak wszystkie, które zamieszczam) jako wskazówki, dzięki którym wybierzesz najlepszą dla siebie drogę. Jeśli czujesz wewnętrznie, że zgadzasz się z wiadomościami zamieszczanymi na tej stronie, to nie musisz wprowadzać ich wszystkich jeszcze dzisiaj. Rozważ i ostatecznie wprowadź nawet najmniejsze zmiany w Twoich życiowych wyborach. Lepiej zmienić cokolwiek niż na wstępie odrzucić wszystko stwierdzając, że nie dam rady!

Wiele opublikowanych badań potwierdza, że białko zwierzęce jest jedną z substancji stymulujących rozwój komórek nowotworowych. Badania oraz obserwacje chorych na raka pokazały, że samo zaprzestanie jedzenia produktów zwierzęcych pozwalało zatrzymać rozrost komórek nowotworowych. Oczywiście wiele naukowców i lekarzy kwestionuje te badania, zresztą jak wszystkie inne, w których do leczenia trapiących nas chorób można wykorzystać dietę lub coś innego niż chemiczną tabletkę. Moim zdaniem prawie wszystko na co mamy ochotę możemy udowodnić naukowo – wystarczą odpowiednie pieniądze i jasno wytyczony cel. W związku z tym pomińmy ten wątek, a skupmy się na faktach. 

Właściwie każda dieta/terapia oczyszczająca eliminuje produkty pochodzenia zwierzęcego (po za produktami pszczelimi). Osoby wyleczone metodami naturalnymi z takich chorób jak nowotwory (w tym ja), cukrzyca, nadciśnienia i inne musiały zrezygnować z produktów zwierzęcych na rzecz organicznej diety roślinnej. Wszystkie procesy uzdrawiania w czasie bycia na diecie roślinnej, jakie zachodzą w naszym organizmie uważam za najlepszy dowód szkodliwości spożywania nadmiaru białka zwierzęcego. Skoro odpowiednia dieta roślinna tak mocno stymuluje nasz organizm do naprawy uszkodzeń, rozsądne wydaje się to, że jest ona najlepszą opcją dla naszych ciał także na co dzień. Poniżej postaram się zobrazować, dlaczego powinieneś rozważyć zmniejszenie ilości spożywanych produktów zwierzęcych na rzecz diety roślinnej. Nie oznacza to,  że małe ilości produktów zwierzęcych są złe. Wręcz przeciwnie - dla niektórych z nas niewielka ilość produktów zwierzęcych może być wskazana (z naciskiem na słowo "niewielka"). Poniżej przedstawiam co się może stać, kiedy spożywamy za dużo białka zwierzęcego.

Czynniki mówiące przeciw białku zwierzęcemu:
  • Białko zwierzęce może stać się jednym z największych kancerogenów i jest odpowiedzialne za większość trapiących nas chorób. Społeczeństwa będące wegetarianami nie cierpią na choroby znane zachodniej cywilizacji.  Duża część mieszkańców Indii, Chin oraz wielu ludów pierwotnych opiera się na diecie roślinnej pozbawionej lub mocno ograniczającej produkty zwierzęce. W tych społeczeństwach takie choroby jak nadciśnienie, osteoporoza, cukrzyca, nowotwory, choroby autoimmunologiczne itp. występują bardzo rzadko. Czynnikiem potwierdzającym, że to właśnie minimalna konsumpcja białka zwierzęcego ma wpływ na ich dobre zdrowie jest to, że Ci sami mieszkańcy przejmujący nasz styl życia, w tym dietę bogatą w białko zwierzęce, szybko zaczynają chorować na wyżej wymienione choroby. Tylko ta kwestia powiązana z historiami osób wyleczonych z najrozmaitszych chorób po wyeliminowaniu białka zwierzęcego powinna dać nam wiele do myślenia.
  • Nasz układ pokarmowy nie jest stworzony do trawienia białka zwierzęcego. Jeśli spożywamy je w nadmiarze, to jego zdecydowana większość zostaje niestrawiona i pozostaje w jelitach. Mięso, ryby pozostając w jelitach zaczynają gnić, tworząc tym samym siedlisko patogenów produkujących silnie trujące substancje. Niestrawione białko zwierzęce będzie gniło w Twoich jelitach jeszcze wiele dni po jego spożyciu (czasem nawet miesięcy czy lat). Dlaczego nasz układ pokarmowy nie jest stworzony do trawienia białka zwierzęcego staram się udowodnić w artykule o ludziach roślinożercach
  • W związku z tym, że białko zwierzęce pochodzi od martwych zwierząt, to już na półkach sklepowych zaczął się jego rozkład i gnicie. Gotując, smażąc doprowadzamy do jeszcze większej koagulacji białka, co czyni je jeszcze bardziej trudno strawnym. Z kolei jedzenie świeżego i surowego mięsa jest obarczone ryzykiem zainfekowania się pasożytami, wirusami, niepożądanymi bakteriami.
  • Bardzo trudne do strawienia białko zwierzęce powoduje wydzielenie dużej ilości kwasu przez żołądek, co przyczynia się do zakwaszenia naszego organizmu (oczywiście w przypadku zakwaszenia najważniejsze są minerały przeważające w mięsie odpowiedzialne za zakwaszanie ciała oraz produkty uboczne tworzone w trakcie jego metabolizmu). W mojej ocenie tylko tworząc środowisko zasadowe w naszym organizmie jesteśmy w stanie konserwować i naprawiać nasze ciało. O ironio prawie wszystkie warzywa mają działanie zasadotwórcze (nawet cytryny!), a  wszystkie produkty zwierzęce, czyli zawierające białko zwierzęce są kwasotwórcze. Co oczywiście nie oznacza, że nie możemy jeść produktów kwasotwórczych. Jak najbardziej możemy ale w odpowiednich proporcjach, które jak jemy mięso raz dziennie mocno zaburzamy.
  • Zbyt duża ilość białka zwierzęcego zagęszcza krew, co powoduje utrudniony transport substancji odżywczych, w tym tlenu. Dodatkowo organizm przy długotrwałym spożyciu białka zwierzęcego odkłada jego nadmiar w błonach naszych tętnić. Tętnice pokryte białkiem (twardym kolagenem) mają ograniczoną funkcję przenikania i coraz trudniej jest im dostarczać substancje odżywcze do krwi, a z drugiej strony nie są w stanie wystarczająco odprowadzać produkty przemiany materii. Jedząc duże ilości mięsa, nabiału po prostu doprowadzasz do sytuacji, w której Twoje tętnice stają się coraz grubsze, a co za tym idzie mniej przepuszczalne. Konsekwencji tego jest tak dużo, że uważam to za największy czynnik wpływający na nasze zdrowie.
  • Białko zwierzęce przyczynia się do powstawania kamieni wątrobowych, co w konsekwencji prowadzi do pogorszenia jej funkcjonowania. Kamienie wątrobowe wypełniające przewody żółciowe utrudniają normalny przepływ żółci. Nasze siły trawienne ulegają pogorszeniu, a zapchana wątroba nie jest w stanie usuwać gromadzących się toksyn. Więcej na ten temat znajdziesz w artykule zaczynającym się na literę O4.
  • Twój organizm, aby móc syntezować swoje białka z aminokwasów pochodzących z białka zwierzęcego potrzebuje dużych ilości insuliny. Powoduje to, że konsumpcja białka zwierzęcego obciąża mocno trzustkę, a wyprodukowana w nadmiarze insulina podnosi ryzyko insulino odporności. Trochę to działa na podobnej zasadzie jak jedzenie białego cukru. Czyli przyczyną zachorowania na cukrzycę u niektórych osób nie jest jedzenie zbyt dużych ilości cukrów, a właśnie produktów zwierzęcych.
  • Trawienie białka zwierzęcego pochłania bardzo duże ilości energii oraz składników odżywczych (ilość energii włożonej w strawienie przysłowiowego schabowego przekracza 40 procent energii w nim zawartej). Poza efektem ciągłego zmęczenia Twojemu organizmowi pozostaje mniej energii do wykonywania innych funkcji życiowych. Produkty zwierzęce są także uboższe w składniki takie jak witaminy i minerały niż naturalnie hodowane rośliny, co jeszcze bardziej pogłębia nasze zmęczenie.
  • Paradoksalnie zbyt duże pochłanianie białka zwierzęcego może wpłynąć na jego zbyt niską produkcję w samej komórce. Białko zwierzęce blokując krew i limfę osłabia komórkę Twojego ciała, pozbawiając ją pierwiastków potrzebnych do produkcji białka.
  • Mleko matki zawiera tylko 1,5% białka. Skoro w okresie karmienia mlekiem matki rośniemy najbardziej (oczywiście poza okresem ciąży) mitem wydaje się, że potrzebujemy dużych ilości białka zwierzęcego. 
  • Aminokwasy, czyli klocki z których produkujemy potrzebne nam białka składają się z takich pierwiastków jak wodór, tlen, azot i węgiel. Nasz organizm doskonale potrafi z tych pierwiastków syntezować odpowiednie aminokwasy, a następnie białka. Jak to się stało, że uwierzyliśmy w potrzebę spożywania białka zwierzęcego, aby móc produkować własne białka? Wydaje się skomplikowane, aby z martwej tkanki zwierząt pozyskiwać aminokwasy w celu ich dalszej obróbki.
  • Najsilniejsze zwierzęta chodzące po tym świecie takie jak słoń, koń, byk czy goryl nie potrzebują białka zwierzęcego. Z kolei my uważamy, że dla ludzi białko zwierzęce jest niezbędne do życia…
  • Cholesterol? – Białko zwierzęce uszkadza nasze tętnice. W odpowiedzi nasz organizm produkuje lipoproteiny, cholesterol ochraniając uszkodzone miejsca w naszych tętnicach. Wbrew obiegowym opiniom to nie wysoki cholesterol jest problemem, a malutkie rany powstające w tętnicach. Cholesterol jest tylko rezultatem uszkodzonych tętnic i można go porównać do bandaża ochraniającego zniszczone miejsce.
  • Więcej – jeśli będziesz zainteresowany innymi negatywnymi wpływami nadmiaru białka zwierzęcego na nasz organizm to proszę zapoznaj się z innymi publikacjami. Białko zwierzęce jako negatywny bohater co jakiś czas będzie przewijać się w artykułach. 
Zagrożeń powstających w czasie zbyt dużej konsumpcji białka zwierzęcego jest bardzo dużo, ale uznałem, że powyższa wyliczanka już mogła Cię znużyć. Wymieniłem tylko czynniki związane z białkiem zwierzęcym, a przecież nie spożywamy samego białka zwierzęcego. Jest ono upakowane w mięsie, w nabiale, w rybach z całą często jeszcze bardziej toksyczną otoczką. Obszerny wpływ na nasze zdrowie poszczególnych produktów zasługuje na osobne publikacje. Ale już teraz pamiętajmy, że jedząc te pokarmy zjadamy także patogeny, hormony wzrostu, antybiotyki, azotany, sterydy itp.

Pozytywy białka zwierzęcego? Oczywiście:
  • Ludzkość zaczęła jeść produkty zwierzęce wraz ze zmianą miejsca zamieszkania. Musieliśmy nauczyć się żyć zgodnie z porami roku, co wiązało się z trudno dostępnym pożywieniem w okresach chłodniejszych. Produkty zwierzęce pozwalające przeżyć okresy braku żywności roślinnej dały niewątpliwie pozytywny wkład w nasze istnienie. Także teraz powinniśmy korzystać z tej mądrości i ewentualnie sięgać po produkty zwierzęce częściej zimą, a rzadziej latem. Produkty zwierzęce takie jak mięso potrafią dobrze ogrzewać nasze ciało, co akurat zimą jest bardzo korzystne, szczególnie jak dużo czasu pracujemy na świeżym powietrzu.
  • Dzięki przyjmowaniu pokarmu w postaci martwych zwierząt ludzkość mogła skupić się na bardziej rozwijających naszą cywilizację i kulturę rzeczach, niż ciągłe poszukiwanie pokarmu. Jest to kolejny pozytywny wydźwięk konsumpcji białka zwierzęcego.
  • Dieta wielu z nas jest tak nieróżnorodna i uboga, że białko zwierzęce, jako jedyne potrafi wypełnić żołądek i dać poczucie sytości. Stąd można wysunąć wniosek, że bycie wegetarianinem czy weganem nie jest dla każdego. Aby wyeliminować produkty zwierzęce z kuchni trzeba mocno się z nią zaprzyjaźnić oraz poznać rozmaity świat roślinny. Nieodpowiedzialna dieta wegańska może być o wiele gorsza niż jedzenie mięsa. Dlatego jeśli dziś jesz mięso, to nie porzucaj go od razu ale rób to stopniowo, tak aby Twój talerz miał na sobie coraz więcej odżywczych warzyw, nasion oraz zbóż. 
  • Białko zwierzęce jest łatwiej strawne niż na przykład to z orzechów. Stąd kiedy nasze trawienie jest osłabione może być lepszym źródłem aminokwasów niż źle zaplanowana dieta roślinna. 

Musimy pamiętać, że nowe zwyczaje czyli tradycja konsumpcji spożywania białka zwierzęcego nie wpłynęły znacząco na zmianę funkcjonowania naszego ciała. Dlatego uważam, że bliżej nam do roślinożerców. Jak napisałem na początku nikomu nie narzucam diety wegańskiej. Chciałbym tylko abyś rozważył, czy nie warto zmniejszyć konsumpcję białka zwierzęcego na rzecz produktów roślinnych. Na koniec cytat Alberta Einsteina odnośnie wegetarianizmu, a poniżej zdjęcie jak może wyglądać lodówka:

Nic nie przyniesie większej korzyści ludzkiemu zdrowiu oraz nie zwiększy szans na przetrwanie życia na Ziemi w tak dużym stopniu jak ewolucja w kierunku diety wegetariańskiej 
                                                                                    Albert Einstein

Komentarze

  1. 1 Białko zwierzęce trawi się do takich samych aminokwasów jak każde inne białko. Więc nie można mówić o szkodliwości białka (skoro wchłaniają się aminokwasy)
    2 Jest do tego stworzony, gdyby nie był to by mięsa w ogóle nie trawił. Tak działa natura, jeżeli dany organizm coś może zjeść to zje to. Weźmy taką świnię, jest wszystkożerna więc jak się nawinie kawałek mięsa w diecie to go zje.
    3 Gnicie polega na rozkładzie substancji organicznych przez saprobionty (organizmy żywiące się martwą tkanką innych organizmów), jeżeli zahamujemy ich rozwój przez np. niską temperaturę to wtedy mięso nie gnije
    4 pH naszego żołądka to przedział 1-2,5 jeżeli zmniejszy kwasowość do powiedzmy 4-5 to stworzy się idealne środowisko dla rozwoju organizmów chorobotwórczych (niskie pH żołądka to jedna z naszych głównych broni przeciwko tym organizmom)
    5 Ehhh jakby niby białko miało zagęścić krew? Zagęścić krew, czyli zwiększyć jej hematokryt można np odwadniając się, ale nie wiem jakby to niby można było zrobić podając białko per os. Dodatkowo miażdżyca, którą opisałeś ma niewiele wspólnego z kolagenem
    6 Kamica żółciowa nie ma nic wspólnego z białkami które spożywamy. Te najpierw są trawione do aminokwasów, następnie metabolizowane przez wątrobę, potem przez inne komórki organizmu do potrzebnych nam białek i nie ma znaczenia jakie białko zjemy, kamica żółciowa nie tym jest spowodowana.

    Mogę tak dalej, ale po co?
    Ten artykuł to stek bzdur, bredni, myślenia życzeniowego, paramedycyny, parafizjologii i Bóg jeden wie jak to określić.
    Jeśli ktoś chce w to badziewie wierzyć to i tak wierzyć będzie. Może tutaj być napisane, że wilki polują na renifery po to żeby zjeść zawartość ich żołądków, bo tam jest trawa, a i tak znajdzie się osoba, której nie chce się tego sprawdzić i w to uwierzy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię,
      Dziękuje Ci za zapoznanie się z moim artykułem oraz pracą włożoną w Twój komentarz.
      Mimo różnicy zdań naprawdę jestem Ci wdzięczny za Twoją opinię. Nie chcąc jednak wywoływać wojny na argumenty odpowiem Ci na Twoje punkty pokrótce ale mam nadzieje, że obrazowo. Jednak nawet jeśli dalej się nie będziesz zgadzał to nic nie stoi na przeszkodzie abyś nie czytał tego bloga i dalej jadł mięso i inne produkty które uważasz za zdrowe. Blog ten jest moim spojrzeniem na świat i nie musisz się z nim zgadzać. Poniżej w punktach krótkie odpowiedzi na Twoje argumenty, choć w moim odczuciu uzdrowienia tysięcy ludzi ze swoich dolegliwości po między innymi odstawieniu mięsa są najlepszym dowodem na to, że jednak jesteśmy roślinożercami. Polecam Ci zrobić sobie taką próbę na miesiąc, dwa i może sam odczujesz lepsze samopoczucie. To są najlepsze dowody, a nie to co napiszę poniżej no ale nasz umysły niestety lubią takie naukowe fakty więc odpisuje:
      Ad. 1 - Białko zwierzęce zawiera zdecydowanie więcej aminokwasów niż inny pokarm i na tym polega właśnie problem. Nasz organizm bardzo aktywnie wchłania białko ponieważ w przeszłości raczej nam go brakowało, a teraz jego nadmiar mocno go obciąża. Nasze ciało potrafi magazynować białko choćby w naczyniach krwionośnych pogrubiając je znacznie tworząc grube warstwy kolagenu. Na tej podstawie powstaje choćby miażdżyca. Z kolei kiedy błony komórkowe i tkanka międzykomórkowa są przepełnione nadmiernie białkiem przepływ krwi staje się spowolniony i coraz bardziej utrudniony. To zawężenie z kolei zwiększa stężenie innych elementów krwi i w konsekwencji zagęszcza krew. Nasz organizm chcąc poradzić sobie z taką ilością białka produkuje dodatkowe ilości insuliny co z kolei przyczynia się do dalszego osłabienia naczyń krwionośnych. Miałem to odpowiadać Tobie krótkimi zdaniami ale chyba się nie da. Kiedyś napiszę o tym jednak kolejny artykuł jako toksyczne mięso i tam postaram się wyjaśnić to bardziej szczegółowo. Warto też zwrócić uwagę, że mięso które jemy jest ugotowane, czyli białko w nim jest skoagulowane a więc ścięte co dla naszego organizmu jest kolejnym obciążeniem trawiennym. Może jak już jemy mięso to powinniśmy to robić jak inni drapieżnicy czyli na surowo? A może też tak jak inni drapieżnicy sami powinniśmy upolować swoją zwierzynę za pomocą naszych rąk i zębów? Choć nie wiem czy udałoby się nam wbić naszymi zębami w twardą skórę choćby wiewiórki ale wiem, że większość z nas nie dałaby rady zabić innego zwierzęcia własnymi rękami - ale to tak na marginesie. Większość z nas też nie dałaby rady złapać tej malej wiewiórki...
      Ad. 2 - Tutaj niestety nie mogę się z Tobą zgodzić ponieważ choćby doświadczenia na królikach pokazują, że króliki jedząc mięso zapadają bardzo szybko na choroby takie jak my ludzie. Chyba zgodzimy się, że królik jest roślinożerny. Jeśli tutaj mamy zgodę to widzimy, że kiedy w jego diecie jest mięso on je także trawi i najciekawsze jest to, że choruje podobnie jak my ludzie. Zbieg okoliczności?
      Ad. 3 - W tym punkcie chyba sam sobie odpowiedziałaś na swój argument. Jeśli mięsa nie gnije w niskiej temperaturze to co powiesz na 37 stopni naszego układu trawiennego? To chyba nie jest niska temperatura o którą Ci chodziło. Zresztą proces gnicia mięsa rozpoczął się dużo wcześniej zanim zjadłaś kawałek mięsa. Ten proces rozpoczął się już u rzeźnika od momentu zabicia zwierzęcia i trwał dalej na każdym etapie zanim znalazło się na Twoim talerzu. Oczywiście przemysł próbuje to zahamować poprzez azotany ale one są także zgubne dla naszego zdrowia. Gnicie mięsa jest bardzo toksyczne więc wszystkie drapieżniki bardzo szybko wydalają zjedzone mięso. Zazwyczaj w czasie około dwóch godzin. U ludzi jednak jest inaczej więc gnijące mięso zostaje uwięzione w naszym ciele na bardzo długi czas. Jednak o tym też jeszcze napiszę ale polecam przeczytanie artykułu o ludziach roślinożercach...

      Czytaj dalej moją odpowiedz w drugim komentarzu ponieważ google odrzuciło mi, że komentarz jest za długi..

      Usuń
    2. Ad. 4 - Pełna zgoda. Dlatego w zasadzie nr 1 napisałem aby nie łączyć węglowodanów (czyli ziemniaków, kasz, ryżu makaronów itp) z białkami, czyli choćby mięsem. Dzięki temu nasz żołądek odpowiednio się zakwasi. Ale ciągłe takie zakwaszenie będzie zakwaszać nasz organizm więc warto zastanowić się czy chcemy jeść dużo mięsa i się dużo zakwaszać...
      Ad. 5 - o tym napiszę artykuł ale po części już na to odpowiedziałem w punkcie nr 1. Choć mechanizmów zagęszczania krwi poprzez konsumpcje mięsa jest dużo więcej ale nie chcę opowiadać o wszystkim w komentarzach...
      Ad - 6 - tutaj nie mogę się z Tobą zgodzić. Toksyny zawarte w mięsie wpływają na skład żółci, której struktura z kolei może spowodować początek powstawania najpierw kryształków a następnie kamieni. O kamieniach wątrobowych napisałem w artykule O4 i może warto się z nim zapoznać ponieważ mam wrażenie, że mówimy o dwóch różnych sprawach...

      Odnośnie ostatniego komentarza - staram się jak najrzetelniej pisać moje artykuły i nie uważam ich za stek bzdur. Dziś sam jestem przykładem jak za pomocą diety można wyleczyć się choćby z nowotworu. Dziś też znam już wiele ludzi którym udało się wyleczyć swoje dolegliwości idąc podobną drogą. Dziś też dostaje maile od czytelników tego bloga, którzy to tylko potwierdzają. Ale jeśli uważasz to za stek bzdur to niech tak będzie. Ja nie chcę nikogo przekonywać do swoich poglądów tylko je przedstawiam. Blog ma tą zaletę, że jak ktoś nie chce tego czytać to po prostu przełącza stronę. Moim celem jest abyś to Ty wziął odpowiedzialność za swoje zdrowie a jaką drogę wybierzesz to ja na to nie mam wpływu.
      Nie chciałbym aby mój komentarz miał negatywny wydźwięk więc na koniec jeszcze raz Ci podziękuje za Twój komentarz ponieważ wiem, że trochę pracy Cię on kosztował... Nie walczmy z sobą, niech każdy ma swoją drogę... Ja też nie namawiam do zgadzania się ze wszystkim co piszę i nie jedzenia mięsa w ogóle. Tylko chciałbym aby na Twoim talerzu przede wszystkim gościły warzywa, aby Twoje ciało było oczyszczone a Ty abyś nie popełniał błędów żywieniowych. Jednak kiedy jesteśmy bardziej chorzy to warto wprowadzić choć na jakiś czas bardziej radykalne zmiany. Mam to szczęście, że dziś nie jestem w odosobnieniu i dziś tysiące ludzie w tym kraju leczy swojego dolegliwości choćby na poście warzywno - owocowym. A przecież taki post to tylko początek więc co by się stało gdyby wprowadzili więcej zmian?
      Życzę dużo sukcesów,
      Marian

      Usuń
  2. Ad 1. W przeszłości nam go brakowało?
    Człowiek pierwotny raczej samo mięso jadł no i raz na jakiś czas jakiś owoc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz już o człowieku pierwotnym, który opuścił lasy tropikalne i szukał pożywienia wszędzie, ponieważ mu go po prostu brakowało. Człowiek naprawdę pierwotny żyjący jeszcze w lasach tropikalnych żywił się głównie owocami, liśćmi czy orzechami, a energii dostarczały mu przede wszystkim promienie słoneczne (trochę jak w biblijnym ogrodzie Eden - może właśnie stąd wzięła się ta przypowieść?:)). Potem zachciało mu się zejść z drzew i zaczął migrować. Niestety zmiany klimatyczne spowodowały, że brakowało mu pożywienia. Na początku nauczył się jeść warzywa korzenne, potem różnego rodzaju nasiona (np. źdźbła trawy czyli zboża) i zaczął też polować na zwierzęta. Jednak nawet w tamtym okresie nie jadł tak dużo mięsa jak dziś je większość z nas. Jeszcze jakieś 50 lat temu większość ludzi jadło mięso raz w tygodniu. Dodatkowo przypominam też, że nawet dzisiaj większość ludzi na świecie nie je mięsa (np. hindusi czy znaczna część chińczyków). W moim odczuciu lepiej nie jeść mięsa w ogóle ale dieta wegetariańska jest bardzo wymagająca. Dlatego większość z nas powinna się kierować zasadą jedzenia mięsa nie więcej niż 5% w ogólnym rozrachunku (większość to warzywa i zboża). Choć warto zauważyć, że osoby o konstytucji Vaty mogą zjeść więcej a konstytucji Pitty raczej mniej...

      Usuń
  3. Ja mam pytanie odnośnie izolatu białka typu WPI czyli serwatkowe,które jest bardzo szybko wchłanialne.Czy ono tak samo jest złe?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej nie chodzi oto, że czy ono jest złe czy dobre, ale o ilość jaką jego jemy. Jedząc wyizolowane białko w formie suplementu narażamy się na zbyt dużą konsumpcje białka, co ogólnie bardzo mocno obciąża organizm. Osobiście w ogóle nie jestem zwolennikiem jedzenia czegoś pochodnego z żywności, ponieważ wtedy narażamy się na zjedzenie jakiegoś jednego czynnika odżywczego w nadmiarze, co spowoduje wypieranie innych składników odżywczych. Rozumiem, że ćwiczysz na siłowni. Fakt jest taki, że dzięki białku serwetkowym możemy dobrze ukształtować mięśnie, ale też i czasem się przyda w przypadku większych niedoborów żywnościowych. Jednak będzie ono w dłuższej perspektywie obciążać organizm i może się przyczynić do wielu chorób potencjalnie niezwiązanych ze sobą. Ja raczej nie używałbym tego rodzaju białka.
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  4. hej, skąd masz źródła wiedzy zawartej w artykule? potrzebuje się odnieść do pracy dyplomowej, byłabym wdzięczna za namiar. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Artykuł napisałem blisko dwa lata temu więc nawet gdybym pisał ten artykuł na podstawie książek mógłbym nie zapamiętać z których dokładnie to wziąłem. Jednak większość informacji była zaczerpnięta z badań naukowych, które przeczytałem w pismach specjalistycznych. Jeśli potrzebujesz odniesień w pracy dyplomowej, to warto zapoznać się z badaniami naukowymi, których obecnie raczej nie brakuje. Jednak niestety Ci za bardzo nie pomogę ponieważ moja biblioteczka jest dość spora a nie prowadzę jakieś identyfikacji, abym mógł szybko z niej zaczerpnąć informacje aktualnie mi potrzebne. Poza pismami specjalistycznymi takimi jak The Lancet, można poszukać choćby na pubmecie czy już w ostateczności w google. Jednak fakt jest taki, że jak zaczniesz szukać znajdziesz badania przemawiające za białkiem zwierzęcym jak i przeciw. I jak tu wierzyć podobno rzetelnym badaniom naukowym jak praktycznie w każdej sprawie jedne badania przemawiają za jedną teorią, a drugie za inną. Może w końcu czas się obudzić i zacząć polegać na doświadczeniu bez potrzeby wyjaśniania wszystkie w sposób naukowy?
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  5. Przypadkiem trafiłem na te brednie. To już do psychiatryka się nadaje no ale w końcu nikt nie jest normalny i w ogóle jak określić "normalność", więc żyw się dalej samą "zieleniną" i powodzenia życzę. Ja jestem typowym mięsożercą, a raczej wszystkożercą. Ćwiczę już 20 lat siłowo, przez ten okres jem ogromne (jak dla Ciebie) ilości białka (ponad 200 g dziennie), wcześniejszy okres mojego życia nie liczyłem makroskładników ale mięso było głównym składnikiem mojego menu przez całe życie. Oczywiście od warzyw również nie stronie ponieważ znam ich zalety. Pełne badania robię okresowo i wyniki mam idealne mimo już niemłodego wieku. Nie mam żadnych problemów zdrowotnych. To wszystko co napisałeś obalam całym swoim życiem. Człowiek jest wszystkożercą i zawsze tak było. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. Skrajne popadanie w jedną lub w drugą stronę jest chore i powinno się leczyć. Choroby cywilizacyjne biorą się w większości z lenistwa i z popadania w skrajności. Problem jest w tym, że człowiek nie uodparnia się odpowiednio za młodych lat życia przez "chuchanie", "dmuchanie" swoich rodziców. Rodzice którzy to robią prawdopodobnie wiedzę biorą między innymi z takich właśnie wypocin jakie napisałeś, a później dzieci na tym tracą. Każdą tezę można potwierdzić ale również można obalić niby "naukowo". Życie wszystko weryfikuje.... więc niczym innym nie muszę obalać twoich bredni lub "domysłów".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Mimo całego Twojego złego nastawienia dziękuje Ci za przeczytanie artykułu i podzielenie się Twoją opinią. Widzę, że przeczytałaś tylko ten jeden artykuł z mojego bloga i nie widać tutaj ogólnego przesłania, ducha mojej strony. Ja nikogo nie namawiam do jedzenia "zieleniny", tym bardziej w naszym chłodnym kraju taka dieta jest totalnie pomyłką. Dieta wegetariańska to nie jest jedzenie sałatek, co się potocznie uważa i jak żywi się duża cześć wegetarian. Ta dieta wymaga zupełnie innego podejścia no ale o tym piszę w innych artykułach i też w przyszłości napiszę o samej diecie wegetariańskiej osobny post. Ja nie namawiam do niejedzenia produktów zwierzęcych ale zwracam uwagę, że ogólnie jemy ich za dużo i wielu z nas właśnie z tego powodu ma problemy zdrowotne. Blog jest ogólnymi wskazówkami ale nie ma jednej diety dla wszystkich, więc jednemu mięso może bardziej służyć a innej osobie mniej. Fakt jest jednak taki, że człowiek nigdy w swojej historii nie jadł tak dużo produktów zwierzęcych jak na przykład Ty to robisz (200 gram białka zwierzęcego na dzień, to chyba tylko szlachta mogłoby sobie na to pozwolić i faktycznie cierpieli oni na konkretne choroby z tym powiązane, tak zwane choroby bogatych). Mimo wszystko cieszę się, że Twoja dieta sprawdza się w Twoim przypadku ale argument, że Twojej wyniki są w normach jest nie na miejscu na tej stronie. Większość z moich "pacjentów" i czytelników tego bloga na papierze są zdrowi, a także większość osób którzy dostają udar, raka wcześniej zawsze mieli idealne wyniki (podobnie ja moje skromna osoba). Badając się w naszej medycynie badamy tylko niektóre wskaźniki które uważamy za ważne, ale one nie mówią o ogólnej kondycji naszego ciała. Dobrze, że akurat w Twoim przypadku jedzenie dużej ilości mięsa jest rekompensowane przez większą aktywności fizyczną więc w tym przypadku jedzenie mięsa można uznać za uzasadnione (pomijając oczywiście kwestie moralne i środowiskowe). Jednak większość z naszego społeczeństwa ma pracę siedzącą i dla nich jedzenie tak dużych ilości mięsa jest dużym zagrożeniem. Masz rację, że nie można wpadać w żadne skrajności i mam wrażenie, że właśnie to staram się napisać w moich artykułach. Zresztą wiem, że Ty i tak wiesz swoje więc nie mam co Cię przekonywać. Tym bardziej nie naciskam abyś czytał dalej moje "brednie". Każdy z nas ma wolny wybór, a ja nic nie muszę udowadniać (szczególnie teraz kiedy tak wiele ludzi dzięki takim "bredniom" wyzdrowieli z nieuleczanych chorób...).
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
    2. Mam taką możliwość, że badam się dokładnie i "na papierze" mam wyniki bardzo dobre, lecz rozszerzone. Dla "zwykłego zjadacza chleba" mimo dbałości o higienę podstawowym wskaźnikiem, że w organizmie dzieje się coś "dziwnego" powinno być podwyższone OB. Jest to wskaźnik który jest podwyższony nawet z "błahego" powodu, "zakażenia", lecz niekoniecznie jest powodem do zaniepokojenia. Jeżeli chodzi o mnie to nawet ten wskaźnik mam w normie. Dieta bogata w białko nie jest powodem chorób lecz ogólnie brak owej diety. Mogłeś pomóc osobą które w ogóle nie miały pojęcia o liczeniu makro czy mikroskładników w diecie i jakakolwiek zmiana, a raczej zrozumienie diety miała duży wpływ na poprawienie wyników lub "wyleczenie" z danej choroby. Duża ilość białka w diecie nie ma wpływu na "zdrowie" jeżeli inne makro, mikroskładniki dostarczane są w odpowiednich ilościach. Nigdy nie miałem problemów trawiennych jak i ogólnie zdrowotnych mimo bardzo dużej ilości białka w diecie. Najważniejsza jest zrównoważona dieta czyli taka która dostawcza wszystkich potrzebnych nam składników. Białko w moim przypadku jest głównym składnikiem potrzebnym do regeneracji i nadbudowy tkanki mięśniowej, a nadmiar i tak jest przerabiany na energię co jest naturalne dla organizmu wszystkożernego. Pisząc takie "domysły" wprowadzasz w błąd. Niestety z tego co rozumiem wierzysz tylko w jedną "słuszną dietę", więc i tak nie wyprowadzę Cię z błędu w szczególności, że opisujesz to w rozległych materiałach. Tak jak już napisałem wszystko da się potwierdzić jak i obalić naukowo, a to prowadzi tylko do jednego wniosku, że nie ma jednej właściwej diety. Równowaga i dostosowanie diety do potrzeby jest najważniejsze. W Twoim przypadku możliwe, że białko jest mało istotne, lecz w innym jak najbardziej właściwe i potrzebne, a twierdzenie, że szkodliwe jak najbardziej błędne. Opisujesz skrajność diety co jest szkodliwe tak samo jak nie trzymanie diety. Swoją dietą obalam Twoje "domysły". Jestem zdrowy i zawsze byłem, a według Ciebie już dawno powinienem mieć problemy zdrowotne. Z drugiej strony po części uświadamiasz pewne osoby, że dieta jest ważna w życiu ale niestety nie ma jednego właściwego sposobu na ogólnie przyjęte zdrowie. Każdy jest inny i jednemu nadmiar białka może (lecz nie musi) zaszkodzić, a innemu może (lecz nie musi) pomóc, a pisanie z Twojej strony takiego artykułu jest jak najbardziej błędnym rozumowaniem i wprowadza szukające (czytające) osoby w duży błąd. Białko nie szkodzi jak jest zażywane w zbilansowanej pod dany sposób aktywności diety, a pisząc w Twoim wypadku o szlachcie która miała wszystkich od wszystkiego (zero aktywności) mijasz się bardzo z rzeczywistością, ponieważ nawet osoba przez 8 godz. pracująca w jednym, siedzącym miejscu resztę dnia spędza w ruchu i w mniejszym lub w większym stopniu potrzebuje regeneracji, a odpowiednie aminokwasy (białko) w największym stopniu do tego się nadają. Dochodząc do meritum Twoje jednokierunkowe myślenie jest całkowicie błędne.

      Usuń
    3. Witam ponownie,
      Strasznie dziwne jest to, że kiedy czytam Twój komentarz, to przynajmniej w części, to tak jakbym czytał dużo samego siebie. Stąd wyciągam wniosek, że nie za bardzo zgłębiłeś mojego bloga i na podstawie tylko tego jednego artykułu który jest częścią czegoś większego próbujesz wyrobić sobie zdanie (choć nawet w tym artykule nie namawiam do niejedzenia produktów zwierzęcych tylko pokazuje do czego może doprowadzić jego nadmierna konsumpcja). Ja praktycznie wszędzie podkreślam, że nie ma jednej diety dla wszystkich, że każdy z nas jest inny więc zasługuje na indywidualną dietę. Stąd nie jestem w stanie napisać jednego artykułu jak należy się odżywiać, bo to co dla jednego jest lekarstwem, dla innej osoby może być trucizną (dotyczy to każdego produktu więc jak dla mnie nie ma dobrych czy złych produktów, są tylko źle użyte w przypadku danej osoby). Odnosząc się do badań własnego ciała, to ja jako terapeuta Medycyny Chińskiej mam zupełnie inne narzędzia badania ciała, stąd wszelkie badania laboratoryjne są dla mnie mało odpowiadające rzeczywistości (zabrzmiało to trochę zuchwale, ale chodzi mi tylko oto, że dla mnie ważniejsze są inne symptomy co nie znaczy, że badania krwi itp. nie są wartościowe) I tak, mimo iż mam przekonania mówiące o tym, że ogólnie nie ma potrzeby jedzenia inny zwierząt, to mimo wszystko często przypisuje w diecie mięso swoim pacjentom, ponieważ duża ich część to wychłodzone osoby, którym to akurat dobrze zrobi odrobina dobrze dobranego mięsa w diecie (mięso traktuje jako lekarstwo dla nich, choć w dłuższej perspektywie także i one spokojnie mogą stać się wegetarianami, ewentualnie czasem zjadających odrobiną mięsa). Odnoszę wrażenie, że niespecjalnie czytałeś ani powyższy artykuł ani inne na tej stronie, ponieważ gdybyś dokładnie przeczytał to byś doskonale wiedział, że ja nikogo nie namawiam na dietę wegetariańską. Ale wiedząc jak jest produkowane mięso, jaka jest jego faktyczna jakość, jakie spustoszenie przynosi dla środowiska jego konsumpcja na obecnym poziomie itd, namawiam do zmniejszenia jego ilości na rzecz warzyw, zbóż itp. I faktycznie ja uważam, że można spokojnie być wegetarianinem w obecnych czasach i przeżyć życie bardzo zdrowo - oczywiście mając świadomość jaką trzeba mieć dietę. W związku z tym nie widzę potrzeby mordowania innych zwierząt dla przyjemności jedzenia tym bardziej, że z punktu widzenia produkcji żywności jest to bardzo nieekonomiczne, a w świetle rozmaitych badań dieta wege wydaje się najbardziej optymalna na dzisiejsze czasy. No ale jak to napisałaś na końcu swojego komentarza - dochodząc do meritum moje myślenie jest totalnie wielokierunkowe i nawet nie masz pojęcia jak bardzo szerokie jest to stwierdzenie. Jednak skoro potrafisz wyrobić sobie zdanie o kimś nawet go nie znając, to chyba ciężko będzie nam dojść do porozumienia, przynajmniej na razie. Jednak obaj pamiętajmy, że nie nam oceniać kogo zdanie jest błędne, bo niby na jakiej podstawie. Ja szanuje Twoją opinię, choć dla mnie dalej dieta w większości roślinna z dodatkiem odrobiny produktów zwierzęcych jest najbardziej optymalna...
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
    4. Niestety nie mam czasu na przeczytanie wszystkich artykułów napisanych przez Ciebie (na ten trafiłem przypadkiem) ale co do szkodliwości białka nie jestem w stanie się zgodzić. Zabijanie zwierząt... no cóż niestety tak już jest i raczej nie zmieni się zbytnio. Szkoda lecz człowiek jest wszystkożercą, a mięso jak najbardziej nadaje się do spożycia i smakuje, co również jest dowodem na to, że jesteśmy przystosowani do spożywania tego rodzaju jedzenia.

      Usuń
    5. Witam serdecznie,
      Osobiście jeśli mogę Ci zalecić to na razie odpuść sobie czytanie mojego bloga, ponieważ tutaj raczej będą treści z którymi się nie zgadzasz (co oczywiście jest w porządku), a więc szkoda Twojego czasu. Jak kiedyś zmienisz zdanie to wtedy zapraszam. Według mojej wiedzy człowiek z początku był roślinożercą i kolejne produkty pojawiały się wraz z jego migracją do innych miejsc na ziemi oraz zmianą klimatu. Wtedy zaczął wprowadzać nowe produkty, w tym mięso. Jego układ trawienny dzięki swojej elastyczność jest w stanie strawić mięso, stąd możemy jeść je w moim odczuciu w niewielkich ilościach. Każda tradycja medyczna licząca kilka tysiące lat jeśli akceptuje produkty zwierzęce, to najwyżej w mniejszych ilościach (zazwyczaj w przedziale 5-10% całej diety). Jak dla mnie innym wyznacznikiem jest nasz totalny brak możliwości zabijania innych zwierząt. Jak na drapieżnika jesteśmy wyjątkowo wrażliwie i ciekawe jest to, że zdecydowana większość z nas nie byłaby w stanie samodzielnie zabić nawet najmniejszego zwierzaka. Ze swojej strony proponuje jednak zakończenie naszej dyskusji - ja Ciebie nie przekonam i nawet nie mam takiej ambicji (nie taka moja rola), a argumenty które będziesz mi przytaczał są mi dobrze znane, przecież ja kiedyś też jadłem mięso i dość mocno broniłem rację jego spożywania...
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  6. Witam,
    A nadmiar białka roślinnego tez jest tak szkodliwy jak nadmiar białka zwierzęcego? Czy z roślinnym "można pozwolić sobie na więcej"?
    Czy soja w końcu jest zdrowa czy nie (choćby pod kątem rzekomego wytwarzania nadmiaru estrogenów u mężczyzn)?
    Czy dla osób ćwiczących i chcących budować masę mięśniową, a tym samym potrzebujących większych ilości białka można stosować odżywki białkowe oparte na białku roślinnym jak np. to http://allegro.pl/myprotein-vegan-blend-1000g-bialko-grochu-ryzu-i6617231952.html lub to http://allegro.pl/soy-protein-isolate-myprotein-1-kg-1000gr-i6822767819.html
    Jeśli rośliny strączkowe są dobrym źródłem białka na diecie wege to dlaczego tak dużo osób ma nieprzyjemne gazy po nich? Jeśli jest to produkt zdrowy dla ludzi to powinien być neutralny nawet przy zjedzeniu większej jego ilości, a jest dokładnie na odwrót czyli organizmy większości ludzi negatywnie reagują na strączkowe już po zjedzeniu niewielkich ilości tego produktu?
    Z góry dziękuję za odpowiedź.
    Pozdrawiam
    Paweł

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Odnośnie białka roślinnego to spokojnie możemy je jeść w dużych ilościach. W badaniach nie miało ono żadnego negatywnego wpływu na organizm. Ogólnie dotyczy to wszystkiego, czyli także witam czy minerałów. Przykładowo jedząc dużo wątróbki możemy przypadkiem przedawkować witaminę A, a nawet żelazo, czego nie jesteśmy w stanie zrobić jedząc warzywa czy owoce. Oczywiście jak wszędzie trzeba zachować zdrowy rozsądek i jedzenie dużych ilości strączków czy orzechów nie jest najlepszym pomysłem. O soi napisałem osobny artykuł i polecam Ci go przeczytać:) Jednym zdaniem nie jestem jej zwolennikiem. Ogólnie też nie jestem zwolennikiem odżywek białkowych ale wielu wegańskich sportowców je stosuje z powodzeniem. A więc jeśli chcesz budować masę mięśniową, to jest to jakieś wyjście. Polecam białko konopne. Poza tym sporo białka znajdziesz w komosie ryżowej, kaszy jaglanej, amarantusie. Jeśli chodzi o gazy po warzywach strączkowych, to są one spowodowane po pierwsze słaby układem trawiennym osób je mających (ja na przykład tak nie mam) ale też złą wcześniejszą obróbką warzyw strączkowych. Je trzeba wcześniej namaczać, gotować z kminkiem i z koprem włoskim itp. O tym też znajdziesz na moim blogu w jednym z artykułów.
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź. A jak rozwiązać problem ilości jedzenia? - chodzi o to że w produktach zwierzęcych mamy dość mocno skoncentrowane białko i wystarczy zjeść np. kilka plastrów sera aby dostarczyć sobie około 20 gram białka. W warzywach natomiast białko jest słabo skoncentrowane i trzeba zjadać duże ilości pożywienia, żeby osiągnąć taką samą ilość białka, co czasami przekłada się na dyskomfort w żołądku (uczucie przepełnienia). W dodatku w artykule o soi pisał Pan, że strączkowe poleca jedynie dwa razy w tygodniu, a przecież strączkowe to główne źródło białka. Teraz żeby z samych zbóż i orzechów zjeść około 80-90 gram białka na dzień to już wogóle trzeba zjadać dość duże objętościowo posiłki.
      Jeśli miałby Pan wybrać jeden produkt zwierzęcy (mięso, nabiał, jaja), którym uzupełniałby Pan dietę wegańską to co by to było? Jaki z wyżej wymienionych trzech produktów zwierzęcych wybrałby Pan jeśli za kryterium wyboru byłyby:
      1. względy etyczne/moralne
      2. względy zdrowotne (czyli który z tych produktów zwierzęcych jest najmniej negatywny dla naszego zdrowia).
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Witam serdecznie,
      Ciężko mi odpowiadać za pomocą komentarza na tak postawiane pytanie. Normalnie zrobiłbym Ci godzinny wykład i starał się jakoś to wyjaśnić szerzej. Teraz jak zacznę mówić o ilościach białka jakie potrzebujemy (nawet dla trenujących na siłowni) nie będę wstanie w kilku zdaniach odpowiednio wyjaśnić mojej opinii. A więc powiem tylko ogólnie, że zboża także mają dużo białka (np. komosa ryżowa, amarantus, kasza jaglana), poza tym orzechy i nasiona (z nich warto robić sobie rozmaite pasty), poza tym nasiona konopi, algi. W małej porcji np. chlorelli będzie o wiele większa ilość białka niż w mięsie. Poza tym dla kulturystów polecałbym jako źródło białka rozmaite grzyby (boczniaki, shitake itp.). Tutaj naprawdę da radę spokojnie zapewnić odpowiednią ilość białka, tylko trzeba nad chwilę się zastanowić. Ja jednak za pomocą komentarza nie mogę ustawiać komuś konkretnej diety. Jako uzupełnienie diety wegańskie stosowałbym jajka, a w następnej kolejności ewentualnie mięso (ale nie wieprzowe). Nabiał raczej sporadycznie i to dobrej jakości, np. kozi...
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  7. Witam
    Czy to wszystko co napisałeś tyczy się też jajka (białko i żółtko)? Zamiast białka zwierzęcego co polecasz bardziej: orzechy, nasiona, algi czy strączki. Dodam, że sam stosuje spirulinę, która według mnie działa całkiem dobrze.
    Po treningu jadam ją z awokado i bananem, może to zabrzmi dziwnie ale czuje się po takim posiłku świetnie. Nie muszę brać zimnych przysznicy i spać przy otwartym oknie, ogólnie mniej się poce i jest mi tak chłodniej niż zwykle. Czy takie rozwiązanie jest dobre po treningu, czy może lepiej używać czegoś innego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie,
      Uważam, że żółtko jajka jest dla większości z nas korzystne, a białko jajka już różnie - zależy to od danej osoby (o jajku napisałem osobny artykuł). Jednak wszystko co napisałem dotyczy nadmiaru białka zwierzęcego. Jeśli ogólnie jemy nie za dużo produktów zwierzęcych, to jeśli będziemy jeść jajka nie powinny one nam szkodzić. Myślę, że takim wyznacznikiem powinno być około 5% produktów zwierzęcych ogólnie w naszej diecie - choć u każdej osoby będzie inaczej. Ja w swojej praktyce nie którym osobom polecam większe ilości produktów zwierzęcych, ale sam nie jem praktycznie wcale - dla mojego ciała można powiedzieć są toksyczne. Czyli wszystko zależy;) Wszystkie zamienniki białka zwierzęcego co napisałem są dobre - po prostu warto mieć zróżnicowaną dietę i niech wszystkie roślinny produkty w niej występują. Widać, że Twoje ciało ma w sobie więcej gorąco niż zimna, czyli prawdopodobnie takie produkty jak wodorosty, algi (chlorella, spirulina) będą dla Ciebie dobre....
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń
  8. Przypadkowo trafiłem tutaj, bo ostatnio zainteresowałem się tematem zdrowia (czyli głównie diety) z powodu swoich 140 kg, dny moczanowej, nadciśnienia, cholesterolu, trójglicerydów... Byłem zdeklarowanym mięsożercą, więc można powiedzieć, że dostałem czego chciałem. Sportowcom i innym siłaczom szczerze polecam film na Netfixie pt. 'The Game Changers'. Dowiecie się co jedli gladiatorzy i dlaczego wcześniej nie znajdowano szczątków roślin jadalnych w wykopaliskach dawnych osad ludzkich (a teraz już się je znajduje).
    A ja biorę się za dalsze czytanie i dziękuję za podzielenie się zwoją wiedzą.
    Mariusz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) - na dna moczową odstawienie białka zwierzęcego, alkoholu i słodyczy pomaga bardzo szybko. Ewentualnie aby przyspieszyć kurację można dodać jeszcze sodę oczyszczoną (zalewamy wrzątkiem jedną łyżeczkę, mieszamy jak ostygnie dolewamy soku z cytryny - najlepiej na czczo minimum godzinę przed posiłkiem). Dodatkowo zioła, no ale to już indywidualnie;)
      Pozdrawiam,
      Marian

      Usuń

Prześlij komentarz